Zwłoki Marcina S. zostały znalezione 11 września w pobliżu Nowej Bramy Lubelskiej przy ul. Łukasińskiego w Zamościu. Ciało znajdowało się w stanie zaawansowanego rozkładu. Tożsamość mężczyzny udało się potwierdzić m.in. na podstawie kartki, którą miał w kieszeni. Trop wiódł do DPS w Stężycy Nadwieprzańskiej. Ostatecznie 37-latek został zidentyfikowany po bransoletce, plecaku i ubraniu.
- Wstępnie wykluczono udział osób trzecich w tym zdarzeniu. W zakładzie patomorfologii zostanie wykonana sekcja zwłok. Oczekujemy na opinię biegłego, która pozwoli na ustalenie przyczyn i okoliczności śmierci mężczyzny - informuje Ewa Jałowiecka-Śliwa, szefowa Prokuratury Rejonowej w Zamościu.
Postępowanie toczy się w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci mężczyzny. Aby ostatecznie potwierdzić tożsamość poszkodowanego, śledczy zlecili dodatkowe badania DNA. Zamierzają również przejrzeć zapisy miejskiego monitoringu oraz przesłuchać świadków, w tym pracowników DPS. Między innymi chcą wiedzieć, kiedy 37-latek przyjechał do Zamościa oraz w jakich okolicznościach i po co znalazł się na dachu fortyfikacji nad dawną siedzibą lokalu Grotex.
W Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie w Krasnymstawie dowiadujemy się, że od początku września Marcin S. przebywał na urlopie, który każdego roku przysługuje mu w trakcie pobytu w placówce w Stężycy Nadwieprzańskiej. W międzyczasie powiadomił opiekunów, że przedłuża sobie przerwę do 1 listopada br.
- To bardzo przykre, ale poza murami DPS trudno zapobiegać takim sytuacjom. 37-latek nie mógł normalnie funkcjonować w środowisku, ale nie był też ubezwłasnowolniony. W czasie urlopów sporo jeździł po całym kraju. Często wracał bardzo zmęczony. Czasami w trakcie podróży był hospitalizowany z powodu zaburzeń świadomości lub innych schorzeń. Zapewniam, że z naszej strony nie było żadnych uchybień i wszystko jest udokumentowane - informuje Waldemar Fedorowicz, dyrektor PCPR Krasnystaw.
Napisz komentarz
Komentarze