Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Mieszkania, apartamenty, kawalerki do wynajęcia
Reklama

Nikt nie widział, jak umierał

Wszystko wskazuje na to, że był to nieszczęśliwy wypadek. 59-letni kierowca został przysypany burakami na terenie zakładu w Siennicy Nadolnej. Zginął na miejscu. Śledczy nie znaleźli dowodów na to, że ktoś się przyczynił do tej tragedii.
Nikt nie widział, jak umierał

Śledztwo zostało umorzone z końcem ubiegłego miesiąca z powodu "braku ustawowych znamion czynu zabronionego". Analiza nagrań z monitoringu zainstalowanego na terenie cukrowni nie wniosła zbyt wiele do sprawy. Przesłuchano również kilkudziesięciu kierowców, którzy w dniu feralnego wypadku i po zakończeniu kampanii buraczanej rozjechali się po całym kraju. Okazuje się, że wypadku nikt nie widział.

Z sekcji zwłok 59-letniego mieszkańca gminy Łopiennik Górny wynikało, że przyczyną zgonu było zmiażdżenie klatki piersiowej i twarzoczaszki oraz wielonarządowe obrażenia wewnętrzne. Mężczyzna zginął podczas rozładunku buraków. Na naczepie znaleziono ślady mogące świadczyć o tym, że kierowca dostał burtą w twarz.

Dramat rozegrał się 10 października przed południem. Początkowo nikt nie zorientował się, że kierowca potrzebuje pomocy. Jego zwłoki znalazł właściciel firmy przewozowej, w której 59-latek był zatrudniony. Postanowienie krasnostawskiej prokuratury nie jest prawomocne.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamareklama Bon Ton
Reklama
Reklama
Reklama