Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Mieszkania, apartamenty, kawalerki do wynajęcia
Reklama

Joanna Falkowska-Frącek

Mówi, że to nic wielkiego, ale bez jej zaangażowania akcja szycia maseczek i ubrań służbowych dla pracowników krasnostawskiego szpitala nie miałaby takiego rozmachu. Wiele osób podkreśla, że to właśnie pani Joanna zainspirowała ich do niesienia pomocy.
Joanna Falkowska-Frącek

- Jestem bardzo mile zaskoczona i zaszczycona takimi głosami. Nikt przecież  nie robił tego dla rozgłosu. Każdy pomagał, bo tak było trzeba. To był naturalny odruch i potrzeba serca. Ja sama odpowiedziałam na apel Lidii Pasierbskiej, jednej z krasnostawskich pielęgniarek, która koordynowała akcję i udzielała nam cennych wskazówek - podkreśla Joanna Falkowska-Frącek.

Akcja szycia maseczek ruszyła spontanicznie w marcu ubiegłego roku. Początkowo na apel pani Joanny odpowiedziało kilkanaście osób, ale to grono stale się powiększało. Ochotnicy dzielili się na sekcje i zespoły, pracowali po godzinach swojej pracy zawodowej. Niektórzy nie szyli od kilku lat, ale postanowili odkurzyć swoje maszyny w szczytnym celu. Inni przekazywali tkaniny i inne niezbędne materiały.

- Wspieraliśmy szpital i pracowników medycznych, bo wychodziliśmy z założenia, że każda maseczka jest na wagę złota. Każdy metr materiału pomógł uratować wiele istnień i czyjeś życie. Wszystkim uczestnikom akcji należą się wielkie podziękowania za każdą formę pomocy. Pandemia ma też dobrą stronę: ludzie jednoczą się, poznają i utrzymują serdecznie relacje - mówi krasnostawianka.

Maseczki były szyte nie tylko dla pracowników szpitala. Część została przekazana domom pomocy społecznej i rozdawana potrzebującym. Nie pobierano za to opłat, bo darczyńcy przekazywali tkaniny i materiały nieodpłatnie.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamareklama Bon Ton
Reklama
Reklama
Reklama