Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Mateusz Kliszcz, leśnik z Wojsławic

Niemal 48 ton złomu udało się zebrać w ramach akcji "Listopadowe Złomobranie". Wymyślił ją leśnik z Wojsławic Mateusz Kliszcz. Mimo pandemii zbieraniem złomu "zaraził" pół powiatu chełmskiego i wywołał lawinę "złom challenge" w jednostkach ochotniczych straży pożarnych. Wszystko to dla chłopca - Oliwierka Kloca - który potrzebuje pieniędzy na operację.
Mateusz Kliszcz, leśnik z Wojsławic

-  Z tak wielkim zaangażowaniem ludzi dobrego serca można góry przenosić... góry złomu też - mówi Mateusz Kliszcz. - Mam fajnego, zdrowego, uśmiechniętego syna, a obok są dzieci takie jak Oliwier, które potrzebują pomocy. Musiałem coś zrobić! - dodaje.

Pieniędzy potrzebowali jego przyjaciele na operację synka Oliwiera. Wydawało się, że ze zbiórki złomu niewiele wyjdzie. Jak się jednak leśnik uprze... to wszystko jest możliwe. Ogłosił zbiórkę na Facebooku i sam zabrał się do pracy. Każdą sobotę poświęcał na zwożenie złomu od ludzi, którzy sami nie mogli go dostarczyć. 

- Na początku to głównie ja zwoziłem ten złom swoim samochodem. Ktoś coś chciał oddać, ładowałem więc na przyczepkę i zabierałem - opowiada Kliszcz. - Przy okazji zabierałem też plastikowe nakrętki, a nawet raz dostałem telewizor. Sprzedałem go i wpłaciłem pieniądze dla Oliwierka.

Punkt odbioru złomu zorganizowano tymczasowo na terenie leśniczówki w Wojsławicach przy ul. Chełmskiej 152. Plac powoli zaczął się zapełniać dziurawymi wannami, starymi kaloryferami, siatkami z drutu i innym żelastwem. Złom na rzecz Oliwierka można też było oddać w punkcie pod adresem Rudka 7 (przy trasie Chełm-Rejowiec). Właściciel skupu dał dobrą cenę - 560 zł za tonę. Zbiórkę zorganizowano również na terenie Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Dorohusku. Pod koniec ubiegłego roku place wysprzątano, a złom zważono i sprzedano.

- Samochód jechał z Leśniczówki i w Strupinie został jeszcze doładowany. Było na nim ponad 17 ton. W Dorohusku zebrano ok. 19 ton i 12,5 tony przywieziono bezpośrednio do skupu - relacjonował Kliszcz. - Mamy 27 tys. zł! To wielki sukces. Podziękowania należą się wszystkim, którzy pomagali i coś przekazali na zbiórkę.

Akcję zbierania złomu Kliszcz planuje ogłosić po raz drugi już na wiosnę. Dzięki temu wiele podwórek zostanie wysprzątanych, a pieniądze trafią na konto Oliwierka, który urodził się z wadami wrodzonymi. Ma zdeformowaną lewą rączkę i skróconą prawą nóżkę. Jego rodzice muszę zebrać 400 tys. zł, by zapłacić za operację dziecka. Niedawno ogłosili, że mają już 300 tys. zł. To dzięki pomocy wielu ludzi. Znaczący udział w tym ma też Mateusz Kliszcz. 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklama
Reklama
Reklamareklama Bon Ton
Reklamadotacje rpo
Reklama
Reklama