Pierwszy przystanek na trasie naszej wycieczki to zarazem jeden z najbardziej znanych zabytków gminy Żmudź - drewniany młyn wodno-gazowy z 1921 roku. Znajduje się on w Pobołowicach-Kolonii. To miejscowość położona przy głównej trasie z Kamienia do Żmudzi. By dojechać do młyna, trzeba skręcić w prawo w dróżkę tuż za lasem, naprzeciwko parkingu. Młyn znajduje się niedaleko drogi wojewódzkiej, ale zupełnie go nie widać z trasy przez zasłaniające go drzewa.
Młyn jest obecnie własnością prywatną. Należy do Marka Mulssona. Przed laty prowadził tam zajazd "Młyn Siedem Kotów". Miejsce to tętniło życiem. Przyjeżdżali goście na dania z ryb. Organizowano imprezy okolicznościowe. Właściciel nadal tam mieszka, chociaż nieruchomość jest wystawiona na sprzedaż. Prowadzi Klinikę Apiterapii i Terapii Propolisowej. Za jego zgodą można wejść na podwórko, obejrzeć młyn z każdej strony, a zdarza się też, że oprowadza i pokazuje jego zabytkowe wnętrza i zachowane urządzenia młyńskie. Konstrukcja tego stuletniego zabytku jest drewniana. W 1940 r. dobudowano do niego murowaną siłownię o rzadkiej dla Lubelszczyzny konstrukcji szachulcowej z ramami z modrzewiowych słupów, wypełnionymi cegłą. Młyn upaństwowiony w 1953 roku zaprzestał mielenia ćwierć wieku później i opuszczony zaczął ulegać dewastacji. W 1989 r. został sprzedany i tak trafił w prywatne ręce.
Spragnieni kolejnych atrakcji jedziemy w kierunku Żmudzi. Tym razem jednak skręcamy z głównej drogi w lewo, by dotrzeć do kościoła parafialnego pw. Wniebowzięcia NMP w Klesztowie. Został on wzniesiony około 1772 roku dla unitów. Po kasacie unii został zamieniony na cerkiew prawosławną, a w 1920 roku wyświęcony na kościół rzymskokatolicki. Obiekt jest zabytkowy. Gdy nie odbywają się tam nabożeństwa, można wnętrze obejrzeć przez metalową kratę. Wycieczki zorganizowane zachęcane są, by umówić się wcześniej. Miejscowy proboszcz wówczas bardzo chętnie opowiada o historii tej świątyni i jej zabytkowym wyposażeniu. Obiekt jest jednonawowy z późnobarokową polichromią Gabriela Sławińskiego, która jest warta zobaczenia. Co ciekawe, znajdują się tam dwie figury św. Jana Nepomucena zabrane z kapliczek w Dryszczowie i Puszczy. Jedna jest z 1849 r., a druga z 1857 r. Postacie świętego są bliźniaczo podobne.
Z Klesztowa warto pojechać do Stanisławowa. W budynku po dawnej szkole podstawowej urządzono Etnograficzną Izbę Regionalną, gdzie zgromadzono ponad sto interesujących przedmiotów, prezentujących dawne wiejskie życie. To również miejsce spotkań mieszkańców. By obejrzeć eksponaty, trzeba poprosić miejscową sołtyskę. Na jej domu jest zamieszczona tablica z napisem Sołtys, więc łatwo trafić. Warto się jednak umówić wcześniej.
Kolejnym przystankiem na trasie naszej wycieczki jest Żmudź. Są tam sklepy, więc można uzupełnić zapasy żywnościowe. Przy budynku OSP, pod zadaszeniem, stoją zabytkowe pojazdy pożarnicze. Można tam sobie zrobić zdjęcie. Obowiązkowo jednak trzeba zobaczyć odrestaurowany drewniany kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Żmudzi, który powstał około 1753 r., ufundowany przez Jana Zamoyskiego jako cerkiew greckokatolicka. W ołtarzu głównym znajduje się obraz Chrystusa Ukrzyżowanego z 1757 r. Po lewej stronie nawy wisi obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem z XVIII w., po prawej stronie - Jezusa Miłosiernego. Obok kościoła zachowała się osiemnastowieczna drewniana dzwonnica. Tak jak w kościele w Klesztowie, w ciągu dnia, gdy nie odbywają się nabożeństwa, zabytkowe wnętrze jest chronione metalową kratą, przez którą jednak można podziwiać bogate wyposażenie tej świątyni. Można też poprosić proboszcza o oprowadzenie.
W Żmudzi jest również działająca gorzelnia wraz z magazynem z XIX wieku. Gdy się pojedzie pierwszą uliczką w prawo za gorzelnią, dojedzie się do Rezerwatu Żmudź. Jego panoramę dobrze widać z drogi. Rośnie tam len złocisty, roślina z czerwonej listy gatunków zagrożonych wyginięciem.
Ze Żmudzi pojechaliśmy jeszcze do Maziarni. Po drodze minęliśmy murowany zajazd w Wólce Leszczańskiej z 1795 r. W Maziarni odszukaliśmy gospodarstwo Pani sołtys i radnej Barbary Dzikowskiej, która wraz z mężem prowadzi pasiekę. Przepiękne, kolorowe ule malowane przez właścicielkę są jej znakiem rozpoznawczym, a miód jest do nabycia od ręki.
Zmęczeni turyści mogą popołudnie spędzić nad wodą nad Zalewem Dębowy Las w Wołkowianach. Od wakacji będzie tam można kupić coś do jedzenia. Bar prowadzi Spółdzielnia Socjalna Dębowy Las. Jeśli jednak zabraliśmy ze sobą kiełbaski, to nie ma problemu, by rozpalić grilla pod wiatą. Infrastruktura nad zalewem jest dostępna dla wszystkich. W sezonie jest tam nawet drewno dla turystów, by nie musieli przyjeżdżać z własnym. Zjeżdżają się tam nawet wycieczki. Włączają muzykę (korzystając z bezpłatnego prądu), bawią się i tańczą. O lepsze miejsce trudno w całym powiecie.
Więcej ciekawych miejsc z powiatu chełmskiego, które warto zwiedzić, znajdziecie w zakładce Turystyka w regionie
Napisz komentarz
Komentarze