Spór zbiorowy w MOPR w Chełmie trwa już od lutego. Pracownicy domagają się podwyżki płac i traktowania na równi z urzędnikami magistratu. Aż 99 proc. z tych, którzy wzięli udział w referendum, opowiedziało się za strajkiem ostrzegawczym. W piątek wzięło w nim udział około 70 proc. kadry.
Pracownicy MOPR są zdesperowani. Domagają się podwyżek o 1500 zł. Jak twierdzą, aż 75 proc. załogi otrzymuje najniższą krajową, niezależnie od pełnionej funkcji.
Ponieważ dotychczasowe rozmowy, negocjacje oraz mediacje z udziałem osób delegowanych przez prezydenta Chełma Jakuba Banaszka, nie przyniosły wymiernego efektu, postanowili protest zaostrzyć.
- Nasza praca jest bardzo ciężka i stresująca, to jest praca z ludźmi, która wymaga od nas wiele poświęcenia. Jesteśmy w ciągłym napięciu, mamy coraz więcej zadań, a wynagradzani jesteśmy gorzej niż w sklepie - mówi jednak z pracownic MOPR-u. - Przeżywamy z ludźmi ich dramaty, staramy się często pomóc, a o nas się zapomina... W magistracie urzędnicy dostali ostatnio duże podwyżki...
Czytaj także: Pikiety pracowników domów pomocy społecznej. Chcą podwyżek [ZDJĘCIA]
Swoje niezadowolenie pokazali mieszkańcom Chełma. W piątek (8 lipca) z transparentami przeszli od placówki MOPR w Chełmie (ul. Kolejowa) do urzędu miasta. Nie ukrywali, że są rozgoryczeni tym, że mają bardzo niskie zarobki w stosunku do tych, jakie mają urzędnicy magistratu. Głośno krzyczeli: „Trudna praca, marna płaca!”
- W styczniu tego roku magistrat dostał podwyżki. Najwyższa kwota tych podwyżek to było 1500 zł brutto. Dlatego my też wystąpiliśmy o taką kwotę. Nie czujemy się gorsi. Nie uważamy, że mamy mniejsze kompetencje czy kwalifikacje albo że nasze zadania są mniej ważne. Chcemy, żeby pan prezydent naszą petycję w końcu uwzględnił. W niej jest jasno napisane, jakie zadania wykonujemy, jak wygląda nasza sytuacja i dlaczego chcemy tej podwyżki - mówił podczas protestu Bartosz Szymański, wiceprzewodniczący związków zawodowych MOPR.
Z przedstawicielami strajkujących pracowników rozmawiał prezydent Jakub Banaszek razem z wiceprezydent Dorotą Cieślik.
- Prezydent oraz wiceprezydent spotkali się z przedstawicielami MOPR. Podczas rozmowy ponowiona została propozycja ze strony miasta podwyżki w wysokości 250 zł. Jest to realna propozycja, która jest dostosowana do obecnych, bieżących środków finansowych urzędu miasta. Ponadto strony cały czas pozostają w procesie mediacyjnym - mówi Damian Zieliński z gabinetu prezydenta Chełma.
Czytaj także: Chełm. Strajk ostrzegawczy pracowników MOPR [ZDJĘCIA+WIDEO]
Protestujący się na to jednak nie zgadzają. Są oburzeni i czują się niedowartościowani. Tym bardziej, że – jak twierdzi Monika Jezierska, przewodnicząca Związku Zawodowego Pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Chełmie - podczas rozmów 8 marca pani wiceprezydent Dorota Cieślik, która reprezentowała urząd, wyraziła opinię, że „strona związkowa nie powinna podnosić argumentów dotyczących podwyżek dla pracowników magistratu, gdyż wykonują oni inne, dużo ważniejsze i bardziej odpowiedzialne zadania zawodowe, a także mają wyższe kwalifikacje niż pracownicy MOPR”.
- Nigdy nie negowałam czyjejś pracy czy kwalifikacji. Szanuję każdego pracownika i jego kompetencje – skomentowała te słowa wiceprezydent Cieślik.
Czy 250 zł podwyżki jest w stanie zatrzymać falę niezadowolenia? Przewodnicząca Jezierska poinformowała nas, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy z powodu niskich wynagrodzeń oraz braku możliwości rozwoju, z MOPR-u odeszło ok. 30 pracowników, w tym osoby z wysokimi kwalifikacjami zawodowymi…
Protestujących wsparli związkowcy reprezentujący Sąd Rejonowy w Chełmie:
Napisz komentarz
Komentarze