Triathloniści sekcji biegowej Ruchu Izbica, Tomasz Kogut i Andrzej Łoiński, stawili się na starcie zmagań Grand Chotowa na dystansie 1/4 Ironmana. Na wyścig złożyło się 950 m pływania, 45 km jazdy rowerem i 10,5 km biegu. Andrzej Łoiński dotarł do mety w 2 godz. 23 min 56 sek., co dało mu 31 miejsce open i siódme w swojej kategorii wiekowej. Z kolei Tomasz Kogut finiszował po 2 godz. 32 min 35 sek., zajmując tym samym 45 miejsce open i 18 wśród równolatków. W tym samym czasie dwaj inni reprezentanci sekcji biegowej Ruchu Izbica zameldowali się w Warszawie. Marcin Ścibor wziął udział w 10-kilometrowym Biegu Przez Most. Ukończył go na 126 miejscu spośród 712 uczestników, osiągając czas 46 min 55 sek. Z kolei Marek Antończak stawił się na starcie popularnego i silnie obsadzonego Półmaratonu Praskiego. W gronie ponad 5000 osób uplasował się na 140 lokacie, osiągając też życiówkę 1 godz. 23 min 36 sek.
Z kolei Grzegorz Rycyk, również z sekcji biegowej Ruchu Izbica, wziął udział w Koral Maratonie odbywającym się w ramach Festiwalów Biegowych w Piwnicznej. 42 km pomiędzy Piwniczną a Starym Sączem pokonał w 3 godz. 38 min 17 sek., co dało mu 22 miejsce open i 12 w kat. M40-49. W tych samych Festiwalach Biegowych, ale w zmaganiach pod nazwą Bieg Siedmiu Dolin, wystartowało również kilkoro reprezentantów grupy Chełm Biega. Dystans 36 km Adrian Kryszczuk pokonał w 5 godz. 22 min 59 sek. (172 open i 53 w M30-39), Krzysztof Kraczkowski w 5 godz. 51 min 59 sek. (225 open i 76 w M40-49), Wojciech Pawłowicz w 5 godz. 55 min (231 open i 59 w M30-39), a Paweł Werema w 7 godz. 11 min 6 sek. (330 open i 74 w M30-39). Lena Rorat zmierzyła się natomiast z dystansem 61 km i na metę dotarła po 9 godz. 39 min 36 sek., zajmując 127 miejsce open, 19 wśród kobiet i siódme w K40-49. Wyzwanie 100 km podjął z kolei Marek Lik i pokonał je w 18 godz. 6 min 22 sek., co dało mu 194 lokatę open i 27 w M50-59.
Dwójki zawodników z sekcji biegowej Ruchu Izbica nie zabrakło także na Półmaratonie "Bez Granic", który odbył się w Lubartowie. Łukasz Smyk pokonał go w 1 godz. 26 min 33 sek. (dziesiąty open i czwarty w M40+), a Małgorzata Smyk w 1 godz. 37 min 17 sek. (29 open i trzecia w K40+). W tym biegu wzięła również udział pochodząca ze Świerż Ewa Furmanik, która dotarła do mety w 1 godz. 31 min 30 sek. Dzięki temu zajęła trzecie miejsce open i drugie w K40+.
Grupa chełmskich miłośników biegania z przeszkodami wystartowała natomiast w kolejnej edycji Runmageddonu, która rozegrała się w nowej lokalizacji, czyli w pobliżu jednego z podwarszawskich parków wodnych. Z 8 km i ponad 30 przeszkodami Rekruta zmierzyła się m.in. drużyna Iwony i Marka Petruków, Marcina Cimka i Ariela Kownackiego. Wszyscy dotarli do mety, a jedno z nich ze sporym sukcesem.
- Udało mi się zająć piąte miejsce wśród kobiet w mojej grupie, a mój czas to 1 godz. 25 min - mówi Iwona Petruk. - To był mój drugi Runmageddon w tym roku, ale w planach mam kolejne, niewykluczone, że na większych dystansach.
Z tym samym dystansem zmierzyli się również bracia Radosław i Mateusz Bierzanowscy. Pierwszy z nich na pierwszym kilometrze nabawił się kontuzji stawu skokowego, ale dusza sportowca nie pozwoliła mu zrezygnować z kontynuowania wyścigu.
- Brat biegł przede mną i uprzedzał, jakie przeszkody są przed nami, żebym wiedział na co się nastawiać, a tym samym oszczędzać staw - wspomina Radosław Bierzanowski. - Nasz wynik to wspólne czwarte miejsce w naszej grupie. Nie ukrywam, że bieg był bardzo wymagający, a najwięcej trudności sprawdziła mi wysoka rampa nazwana Ścianą Marvela, a także tzw. wariat, czyli trudna technicznie przeszkoda, którą trzeba było pokonać na samych rękach.
Chełmian nie zabrakło również na dystansie Classica liczącego 12 km i ponad 50 przeszkód. W formule elite przeznaczonej dla najmocniejszych biegaczy wystartował Tomasz Lipiński reprezentujący klub Implozja. Niestety, musiał przerwać swój udział, ponieważ na jednej z przeszkód odnowiła się kontuzja barku.
- Tym razem wróciłem na tarczy, chociaż początek był dobry i w połowie trasy byłem w najlepszej dziesiątce - mówi Tomasz Lipiński. - Bark odmówił mi posłuszeństwa na przeszkodzie, która polegała na przejściu przez metalową konstrukcję wisząc na specjalnych obręczach. Niestety, góra ciała przestała funkcjonować, przeczekał dziesięć minut i musiałem oddać opaskę, która pozwalała dalej biec.
Z Classiciem zmierzyła się również dwójka innych chełmian, Edyta Bednarczyk i Marcin Petruk. 12 km i kilkadziesiąt przeszkód pokonali w 2 godz. 44 min 45 sek.
- Było o tyle trudniej, że padał deszcz, więc było ślisko i na brak błota też nie dało się narzekać - mówi Edyta Bednarczyk. - To był mój drugi Runmageddon, więc część przeszkód mnie zaskoczyła, ale pozytywnie. Dobrze wspominam vietcong, czyli przejście pod poziomą kratą tuż nad powierzchnią wody, a także zjazd na oponach i kontener wypełniony lodem ustawiony tuż przed samą metą.
Napisz komentarz
Komentarze