– To nie do pomyślenia. Przecież we Włodawie mieszka prawie 13 tysięcy mieszkańców. Do tego dochodzą osoby z okolicznych gmin. Gdzie mamy szukać pomocy? - usłyszeliśmy od pana Mariana, który skontaktował się z naszą redakcją. – Żona choruje przewlekle. Na włodawskim SOR w ciągu ostatnich lat była kilka razy. Co mamy robić, jeśli znów będzie potrzebowała natychmiastowej pomocy? - pyta nasz Czytelnik.
– Powoli zlikwidują wszystkie oddziały, na to się zanosi. Przecież najbliższy SOR jest w Chełmie, czyli aż 50 kilometrów od Włodawy. To jak funkcjonuje włodawska służba zdrowia woła o pomstę do nieba. Choć brzmi to strasznie, szpital od dawna nazywany jest umieralnią. Dlaczego nikt nie interweniuje? – dodaje mieszkanka jednego z włodawskich osiedli.
Brakuje pieniędzy
Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej we Włodawie to placówka powiatowa. Władze powiatu nie ukrywają, że zmiany wynikają z oszczędności.
– Szpital jest zadłużony na 29,5 mln złotych. Pieniędzy, które dostajemy z Narodowego Funduszu Zdrowia, od lat jest za mało. Nie wystarcza ich nawet na gwarantowane ustawą podwyżki dla personelu medycznego. Musimy szukać oszczędności – tłumaczy starosta włodawski Andrzej Romańczuk.
Jak informowała nas niedawno dyrektor SPZOZ we Włodawie Teresa Szpilewicz, samo zapotrzebowanie na wzrost wynagrodzeń pracowników, niezależnie od formy zatrudnienia, wynosi w przypadku naszej placówki prawie 1 mln 100 tys. złotych miesięcznie, co daje kwotę na drugie półrocze tego roku 6 mln 576 tys. złotych.
- Ponadto wzrost cen towarów i usług w lipcu, w stosunku do stycznia bieżącego roku, wynosi w przypadku naszego szpitala aż 36 procent, tj. 191 tys. złotych miesięcznie. Do tego dochodzą koszty energii elektrycznej, która wzrosła 145 procent do kwoty 58 tys. złotych za każdy miesiąc, a także odsetek od kredytów, które wzrosły o 95 procent i wynoszą teraz 112 tys. złotych miesięcznie. Żeby szpital we Włodawie mógł funkcjonować i wypłacać pracownikom podwyżki, musiałby dysponować kwotą 8 mln 742 tys. złotych (1 mln 457 tys. złotych miesięcznie) - dodała.
Za mało lekarzy
Powodem zamknięcia SOR była również brak lekarzy, z którym szpital zmaga się od lat. Lista deficytowych specjalizacji jest długa. Potrzeba m.in. pediatrów, anestezjologów, chirurgów. Braki występują w zasadzie w każdej specjalności lekarskiej. Problemy z obsadą były przyczyną zawieszenia działalności Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii. Przez 1,5 roku nie działała pediatria, zawieszono też działanie chirurgii.
– Co chwilę dowiadujemy się, że jakiś oddział wstrzymuje przyjęcia pacjentów. Nie działa przez kilka miesięcy, wznawia działalność, a potem mamy "powtórkę z rozrywki". SOR to oddział, na który trafiają najpilniejsze "przypadki", pacjenci z zagrożeniem życia. Co teraz, będą odsyłani z kwitkiem? Zgroza – oburza się pani Grażyna, która we Włodawie mieszka od prawie 40 lat.
Izba Przyjęć musi wystarczyć
Starosta włodawski zapewnia, że Izba Przyjęć zabezpiecza potrzeby mieszkańców miasta i powiatu w zakresie świadczeń opieki zdrowotnej.
– SOR nie został zamknięty, jego działalność została zawieszona. Dla pacjentów jednak nic się nie zmienia, mają zapewnioną całodobową opiekę na szpitalnej Izbie Przyjęć, gdzie dyżuruje lekarz – mówi. I dodaje: – To nie jest wymysł dyrekcji czy zarządu powiatu. Ta zmiana była konsultowana z wojewodą. Musimy szukać oszczędności. Teraz nie potrzebujemy lekarza, dyżurującego w ramach Nocnej i Świątecznej Opieki Zdrowotnej. Osoby, które chcą skorzystać z takich świadczeń, przyjmowane są w Izbie Przyjęć.
Złe zarządzanie?
Zdaniem wielu mieszkańców, skoro w szpitalu dzieje się coraz gorzej, może powinien zmienić administrację. "Problemy szpitala najwyraźniej przerosły dyrekcję. Czas najwyższy dać szansę komuś innemu", "Są szpitale powiatowe, które radzą sobie całkiem nieźle, czyli można. Może naszym szpitalem powinien kierować ktoś inny"– to tylko niektóre komentarze włodawian.
Podobnego zdania są władze włodawskiego ratusza.
– Moim zdaniem szpital jest źle zarządzany – powiedział nam burmistrz Włodawy Wiesław Muszyński. – Jako mieszkaniec Włodawy niepokoję się, czy SPZOZ we Włodawie w końcu nie zostanie zamknięty. Nie można do tego dopuścić. Będę rozmawiał na ten temat z władzami powiatu, z panem starostą. Coś musi się zmienić – kwituje burmistrz.
Starosta zapewnia, że jest w kontakcie z wojewodą i Narodowym Funduszem Zdrowia. – Sytuacja naszego szpitala nie jest odosobniona. Szukamy jak najlepszych dla pacjentów rozwiązań. Nie wyobrażam sobie, żeby we Włodawie nie było szpitala – mówi Andrzej Romańczuk.
Napisz komentarz
Komentarze