Radny alarmuje po raz kolejny
W swoim piśmie, którego treść została zresztą przytoczona podczas obrad, radny zwrócił uwagę na ostatnie protesty organizacji rolniczych. Przypomnijmy, że zgromadzenia rolnicze protestowały m.in. w Chełmie (protest organizowany był przez Agrounię) oraz w Okopach w gminie Dorohusk (w tym przypadku za organizację zgromadzenia odpowiadało Zamojskie Towarzystwo Rolnicze, które protestowało z różnymi środowiskami pod wspólnym szyldem "Oszukana wieś"). W obu akcjach uczestniczyli również rolnicy z terenu gminy Leśniowice.
- Warto zwrócić uwagę na fakt, że podczas sierpniowego spotkania, jakie odbywało się w urzędzie gminy, minister Kowalczyk zapewniał nas o tym, że cena zbytu zbóż nie spadnie poniżej 1400 zł. Stało się inaczej. Obecnie cena ta kształtuj się na poziomie niespełna 1020 zł. Rolnicy kupowali nawozy w cenie ok. 5000 zł za tonę. Obecnie te ceny spadły do poziomu blisko 2800 zł za tonę, ale nie wpływa to zasadniczo na nasze położenie, bowiem musieliśmy wydać nasze środki wcześniej, a ceny skupu sprawiają, że produkcja jest nieopłacalna – mówił radny, przedstawiając treść swojej interpelacji.
Obecnie rolnicy nie mogą sprzedać swoich płodów z minionego sezonu, ponieważ magazyny zapełnione są słabej jakości zbożem pochodzącym z Ukrainy. Jeśli im się to udaje, to oferowana cena nie rekompensuje poniesionych kosztów.
- Gmina Leśniowice to obszar typowo rolniczy i apeluję do władz, aby sprzeciwiły się obserwowanym obecnie procesom. Utrzymująca się sytuacja będzie skutkowała dalszymi problemami ze zbytem oraz utratą płynności finansowej przez lokalne gospodarstwa. Sądzę, że warto, aby gmina wystosowała razem z rolnikami wspólne stanowisko – podsumował radny Bis.
Wójt deklaruje wsparcie
Do przedstawionych postulatów odniosła się również wójt Joanna Jabłońska.
- Sądzę, że ten stanowczy protest powinni sformułować radni, czyli przedstawiciele społeczeństwa. Jesteście również państwo przedstawicielami rolników. Sprzeciw, który ja osobiście bym sformułowała, nie będzie odzwierciedlał całej sytuacji. Oficjalne stanowisko powinna podjąć w istocie rada gminy i wówczas ja, jako gospodarz gminy, pomogę je państwu zredagować i przesłać do odpowiednich organów – mówiła podczas obrad wójt Jabłońska.
Nieoczekiwana deklaracja ministra
Tego samego dnia, 9 lutego, pojawiła się ze strony ministerstwa deklaracja, że przewiduje ono uruchomienie pewnego rodzaju wsparcia. Na czym konkretnie miałoby ono polegać? Plany zakładają dopłaty dla rolników do sprzedanych zbóż: pszenicy i kukurydzy. Jak poinformował wicepremier, obecnie jest przygotowywane rozporządzenie w tej sprawie. Szef resortu rolnictwa wyjaśniał, że ze względu na to, że nie można jeszcze w tym momencie stwierdzić, ile środków uda się uzyskać z Unii Europejskiej, resort przygotuje jednocześnie krajowy mechanizm wsparcia.
– Dzięki tej pomocy będzie możliwe udrożnienie eksportu i opróżnienie pełnych magazynów zbóż przed sezonem żniw – podkreślił podczas konferencji prasowej szef resortu rolnictwa.
Będą dopłaty
Wysokość dopłat będzie uzależniona od odległości, jaka dzieli dane województwo od portów, ponieważ to położenie wpływa na cenę zbytu. Najwyższe będą więc dopłaty dla rolników z województwach graniczących z Ukrainą, w których sytuacja jest najtrudniejsza: podkarpackiego i lubelskiego. Tam rolnicy będą mogli otrzymać 250 zł do sprzedanej tony pszenicy. W województwach: małopolskim, świętokrzyskim, mazowieckim, podlaskim rolnicy otrzymają dopłatę 200 zł. Rolnicy z pozostałych województw otrzymają 150 zł.
To jednak nie wszystkie formy pomocy, jaką chce zaoferować producentom strona rządowa. Rozważany jest również mechanizm dopłat uzależniony od uprawianego areału.
- Kwota pomocy będzie zależała od zadeklarowanych wcześniej w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR) powierzchni upraw pszenicy i kukurydzy. Pomoc będzie udzielana do 60 proc. plonu i do powierzchni 50 hektarów upraw – informuje szef resortu rolnictwa.
Maksymalne kwoty dopłat do hektara będą także zależały od danego województwa. Dla lubelskiego i podkarpackiego kwota dopłaty ukształtuje się na poziomie 825 zł do ha pszenicy oraz 1050 zł do ha kukurydzy. Dla województw małopolskiego, świętokrzyskiego, mazowieckiego oraz podlaskiego będzie to odpowiednio 660 zł do 1 ha pszenicy i 840 do 1 ha kukurydzy. Pozostałe województwa mogą liczyć na wsparcie w wysokości 495 zł do 1 ha pszenicy oraz 630 zł do 1 ha kukurydzy.
Minister Kowalczyk zapewnia, że cały proces ubiegania się o środki będzie niezwykle uproszczony.
Władze gminy Leśniowice podjęły decyzję, aby mimo wszystko wystosować wspólne stanowisko radnych, które dotyczyłoby zjawiska niekontrolowanego napływu zbóż na terytorium polski i wskazać mechanizmy, które pozwoliłyby uregulować rynek przed nadchodzącymi żniwami.
Napisz komentarz
Komentarze