Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Mieszkania, apartamenty, kawalerki do wynajęcia
Reklama

Chełm: Stowarzyszenie MONAR potrzebuje naszego wsparcia. Nie bądźmy obojętni.

Schronisko Markot w Chełmie, nad którym opiekę sprawuje Stowarzyszenie MONAR, ma już prawie 23 lata. Przez ten czas pomogło wielu osobom bezdomnym. Jednak często samo potrzebuje wsparcia...
Chełm: Stowarzyszenie MONAR potrzebuje naszego wsparcia. Nie bądźmy obojętni.

Źródło: wikimapia.org

Markot w Chełmie (ul. Kąpieliskowa 28) funkcjonuje od 2000 r. Pracuje tam 5 osób (zatrudnionych na umowę) oraz trzech wolontariuszy. W schronisku pomoc mogą znaleźć bezdomni (nieposiadający stałego meldunku), którzy ukończyli 18 r.ż. Warunkiem jest chęć zmiany życiowej sytuacji oraz chęć wyjścia z nałogu (często podopieczni mają problem alkoholowy).

- Przyjęcie do schroniska jest poprzedzone rozmową z opiekunem lub dyrektorem schroniska i wstępnym wywiadem odnośnie sytuacji życiowej oraz stanu zdrowia, przebiegiem choroby alkoholowej, jeśli z takową mamy do czynienia. Osoby kierowane są decyzją administracyjną po zbadaniu sytuacji rodzinnej przez ośrodek pomocy społecznej. Następnie sporządzana jest karta podopiecznego, wydajemy środki higieny osobistej, odzież i umieszczamy osobę w pokoju mieszkalnym - mówi Anna Adwent, dyrektor schroniska Markot w Chełmie, która pracuj tam od 7 lat.

Pracownicy pomagają podopiecznym nie tylko w zaklimatyzowaniu się w schronisku, ale również w umówieniu potrzebnych wizyt lekarskich, stworzeniu CV czy rejestracji w Powiatowym Urzędzie Pracy w Chełmie. Wspierają też podczas szukania pracy. Jeśli któryś z podopiecznych opuszcza schronisko, może liczyć na pomoc w przeprowadzce. 

Dzień w schronisku wygląda tak, jak zwykły dzień każdego z nas. Po pobudce jest śniadanie, dyżury (żeby każdy z podopiecznych miał zajęcie), obiad, kolacja. Cały dzień jest zorganizowany tak, żeby każdy popracował, ale i miał czas na odpoczynek i relaks. 

W schronisku Markot przebywają głównie osoby po 50 r.ż. Są samotne, opuszczone przez rodzinę, często niepełnosprawne w lekkim stopniu. Trafiają do schroniska też niekiedy osoby młodsze, głównie kobiety. W ostatnich latach więcej osób zgłasza się o pomoc.  Obecnie w placówce znajduje się 45 mężczyzn i 23 kobiety.

- Mamy różnych mieszkańców. Także takich, którzy zostali pozbawieni swojego dorobku życia np. przez własne dzieci, osoby, które były źle traktowane przez swoje rodziny i trafiły tutaj, bo zostały z niczym, czasami z długami, bo brały pożyczki dla dzieci. U nas mają zapewnione wszystko. Mamy też młodych ludzi, którzy są bardzo pogubieni, bywali w ośrodkach zamkniętych, gdzie już nie mają wstępu. Więc nasze schronisko, we współpracy z opiekami społecznymi, przyjmuje takich ludzi, bo zwyczajnie nie mają się gdzie podziać. Mamy ludzi z Gdańska, z Poznania, to nie są tylko osoby z Chełma. Z całej Polski...-  mówi. Ewelina, pracownica schroniska.

Są tu osoby, które dzięki pomocy pracowników placówki, wychodzą "na prostą". Mają pracę, mieszkanie. W schronisku na nowo uczą się tego, że ktoś może pomóc, i to bezinteresownie. Często trafiają tu osoby, które nie potrafią nawet włączyć telefonu, nie wiedzą, jak obsługuje się pilota do telewizora... 

- U nas mają przede wszystkim kontakt z drugą osobą. Staramy się organizować im kursy, są też tacy, którzy chodzą codziennie do pracy. Potrzebujący mają stały kontakt z psychologiem. Znam wiele osób, które dostały drugie życie, właśnie dzięki pobytowi w takim schronisku - dodaje pani Ewelina.

Głównym dochodem schroniska są opłaty za każdego mieszkańca, które ponosi gmina, w której ostatnio zameldowany był bezdomny. W przypadku, kiedy podopieczny posiada swoje świadczenie - opłaca pobyt w mniejszej lub większej części. Bardzo pomagają też mieszkańcy naszego miasta, którzy przekazują do schroniska odzież, bieliznę czy obuwie. Okoliczne instytucje (typu PCK, Bank Żywności w Lublinie) dostarczają również długoterminową żywność (makarony, konserwy, kasze, ryż, koncentraty, ryby, groszek konserwowy, buraczki, mleko, dżemy, olej roślinny, płatki kukurydziane oraz pasztet).

- Teraz potrzebujemy odzieży, kurtek wiosennych, bielizny damskiej i męskiej, środków opatrunkowych, środków higieny osobistej. Szukamy pralki automatycznej, sprawnej, może być używana. Mamy jedną, którą otrzymaliśmy od urzędu miasta, za którą jesteśmy bardzo wdzięczni, aczkolwiek jest niewystarczająca... - mówi Adwent.

Jeśli ktoś może i chce pomóc podopiecznym schroniska, może przekazywać dary bezpośrednio do placówki przy ul. Kąpieliskowej 28.

Czytaj także:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamareklama Bon Ton
Reklamadotacje rpo
Reklama
Reklama