Jako pierwsza śmierć swojego zwierzęcia odkryła pani Justyna. Na truchło kota natrafiła na podwórzu w pobliżu domu.
- Drugiego naszego kota w stanie agonalnym odnalazł mój mąż. Zawiózł go do weterynarza, który stwierdził, że zwierzę znajduje się już w takim stanie, że należy je po prostu uśpić. Nie udało się go uratować. Lekarz nie postawił jednoznacznej diagnozy, ale podejrzewamy, że oba koty zostały otrute – relacjonuje właścicielka zwierząt.
Na tym jednak tragiczny ciąg zdarzeń się nie kończy. W tym samym czasie zaginął również kot sąsiadki pani Justyny. Mieszkańcy miejscowości sugerują, że spotkał go ten sam los i ktoś podał mu szkodliwą substancję.
- Podejrzewamy, że otrute zostały również trzy inne koty, które ktoś podrzucił do Rozkoszy. Ten proceder jest zresztą powszechnie znany i trwa od lat. Bezpańskie zwierzęta pojawiają się tutaj dosyć często. Tym razem zostały najprawdopodobniej pozbawione życia – przytacza kolejne fakty pani Justyna.
Ofiarą rzekomego „truciciela” mógł paść - według mieszkańców Rozkoszy - również pies sąsiadów pani Justyny. Nasza rozmówczyni mówi, że „czara goryczy” przelała się w momencie, kiedy jego właściciele znaleźli pod jednym z płotów kiełbasę, a na niej podejrzany, różowy proszek...
- Była pokrojona w plasterki, zatem można podejrzewać, że została przygotowana specjalnie. Postanowiliśmy zawiadomić policję – mówi mieszkanka Rozkoszy.
Swoje czynności funkcjonariusze prowadzili dzisiaj (20 czerwca). Mimo wielu kontrowersji, jakie narosły wokół tajemniczych zgonów zwierząt, śledztwo w tej sprawie nie zostało na razie wszczęte.
- Policjanci poinformowali właściciela psa, że może wysłać truchło zwierzęcia na badania toksykologiczne, ale musiałby je sam opłacić. Na razie nie zdecydował się na podejmowanie dalszych kroków i składanie oficjalnego zawiadomienia. Jednocześnie miejscowy dzielnicowy obiecał, że zainteresuje się zgłoszonym problemem i zadeklarował, że skonsultuje się w tej sprawie z jednym z radnych powiatowych – mówi starsza sierżant Angelika Głąb-Kunysz z Komendy Miejskiej Policji w Chełmie.
Postanowiliśmy skontaktować się z radną z terenu Dorohuska - Pauliną Suchań i zapytać, czy ktokolwiek sygnalizował jej te niepokojące sygnały. Na razie nikt nie mówił jej o podejrzanych zgonach zwierząt, ale obiecała, że spróbuje pomóc mieszkańcom Rozkoszy.
Do sprawy powrócimy...
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze