Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Mieszkania, apartamenty, kawalerki do wynajęcia
Reklama

Skazany za przejechanie brata autem. To był tragiczny wypadek przed domem...

Na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata próby - taki wyrok usłyszał 71-latek z gm. Chełm, który nieumyślnie przyczynił się do śmieci ciotecznego brata i nie udzielił mu pomocy. Gdy cofał, nie zauważył, że mężczyzna leży w trawie i dwukrotnie na niego najechał. Za to tragiczne zdarzenie postanowił sam poddać się karze.
auto na trawie czarno-białe

Decyzją sądu ma też zapłacić 8 tys. zł bliskiej osobie zmarłego. Dodatkowo przez czas próby jest pod "skrzydłami" kuratora sądowego. Wyrok z 11 września musi się jeszcze uprawomocnić.

Przypominamy, że do zdarzenia doszło 8 czerwca ub. r. w gminie Kamień. Kuzyni najpierw jeździli do banku, potem spotkali się z sąsiadem. Siedząc na krzesełkach przed domem, pili alkohol. Gdy skończyli biesiadowanie, sąsiad poszedł do siebie, a bracia do domu oglądać telewizję.

Gdy 71-latek obudził się rano, stwierdził, że powinien już jechać do Chełma. Nie mógł znaleźć brata, wołał go, ale bezskutecznie. Włączył silnik i zaczął wycofywać samochód. Nie wiedział, że niedaleko w trawie leży jego kuzyn. Przejechał po nim dwa razy, potem wyjechał za bramę posesji i zobaczył przez siatkę ogrodzeniową leżącego na ziemi mężczyznę. Nie zatrzymał się jednak. Jak ustalili śledczy, nie sprawdził, czy coś mu się nie stało, tylko pojechał na swoją działkę. Próbował potem dodzwonić się do brata...

Późnym wieczorem ciało 71-latka znaleźli inni członkowie rodziny, którzy przyjechali sprawdzić, co stało się ze starszym panem. Nie mogli się bowiem z nim skontaktować. Leżący w trawie mężczyzna nie dawał oznak życia. Miał rany na głowie. Później okazało się, że też wiele innych obrażeń: połamane żebra, kości łonowe, stawy biodrowe...

Sprawca tego tragicznego zdarzenia został zatrzymany. Przyznał się do winy. Twierdził jednak, że gdy cofał auto, nie poczuł, że po czymś przejechał.

- Usłyszał dwa zarzuty: nieumyślnego spowodowania śmierci i nieudzielenia pomocy poszkodowanemu – mówił zaraz po zdarzeniu Lech Wieczerza, szef Prokuratury Rejonowej w Chełmie.

Akt oskarżenia w tej sprawie został skierowany do sądu pod koniec grudnia ubiegłego roku. Mężczyźnie groziło do 5 lat pozbawienia wolności. Miał zakaz opuszczania kraju. Pod dozorem policji czekał na decyzję sądu. Sam zresztą postanowił poddać się karze.

Nie został skazany na bezwzględne więzienie. Sąd przystał na ustalony z prokuratorem wymiar kary - rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata próby. Wyrok musi się jeszcze uprawomocnić.

Czytaj też:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamareklama Bon Ton
Reklama
Reklama
Reklama