Ogłoszony na stronach Państwowej Straży Pożarnej konkurs to już kolejna odsłona „wyborczych bitew”. Przed ostatnimi wyborami prezydenckimi obiecywano gminom wozy bojowe, a teraz za „marchewkę” służyć ma 1 mln złotych na termomodernizację i doposażenie zaniedbanych strażnic. Czy to atrakcyjna propozycja? Zależy, z jakiego punktu widzenia na nią spojrzeć.
Niektórzy włodarze deklarują, że nie potrzebują tych pieniędzy, ponieważ środki pozyskali już z innych źródeł i zdążyli zadbać o najpilniejsze remonty. Inni oddają tę walkę walkowerem, ponieważ mają świadomość, że u nich wyborcza frekwencja jest zawsze niska. Są też tacy, którym konkurs „śmierdzi” z daleka nieczystymi, przedwyborczymi zagraniami i chęcią zmobilizowania „żelaznego” elektoratu dodatkowymi pieniędzmi bez pokrycia.
Jak jest w naszym regionie? Czy nasi włodarze zechcą sięgnąć po mityczny milion, aby zapewnić strażakom lepszy byt?
- Zawsze przekonujemy naszych mieszkańców do tego, że powinni iść na wybory. To ważne, to nasze obywatelskie prawo, przywilej. Wierzę też głęboko, że obowiązek. Ale prawda jest taka, że w Siedliszczu ta frekwencja była zawsze niska i to niezależnie od tego, w jakich wyborach uczestniczyliśmy. Nie wiem, od czego to zależy. Może od tego, że mieszkańcom się po prostu nie chce? Naprawdę nie wiem... – mówi burmistrz Siedliszcza Hieronim Zonik.
Jako włodarz samorządu cieszyłby się z każdej kwoty, ponieważ lista bieżących potrzeb nie kończy się.
- Wiadomo, że apetyty rosną w miarę jedzenia. Obecnie tych możliwości inwestycyjnych jest więcej, mieszkańcy to widzą, więc mają większe oczekiwania. Proszę wierzyć, że mógłbym wymieniać bardzo długo, ale jestem też świadomy tego, o czym mówiłem wcześniej. Chyba się nie uda pozyskać tych środków – mówi burmistrz Zonik.
Wójt Henryk Maruszewski niechętnie komentuje ten pomysł, ponieważ uważa, że te środki, jeśli są, powinny być rozdzielone w inny sposób.
- Uważam, że to trochę poszukiwanie sensacji, taniej rywalizacji pomiędzy samorządami. Owszem, otrzymaliśmy w nagrodę dodatkowe środki w ramach programu szczepień, ale powiedziałem wtedy mieszkańcom, że jeśli się nie zaszczepią, to nie będziemy w stanie zorganizować żadnych gminnych wydarzeń. Zadziałało. U nas te frekwencje nie są jednak zbyt imponujące, a powodów, dlaczego tak się dzieje jest z pewnością kilka. A środki, jak zawsze, na pewno by się przydały – mówi o propozycji rządu wójt Maruszewski.
Sceptycznie na „konkurs” patrzy również wójt gminy Dubienka Krystyna Deniusz-Rosiak.
- Nie mielibyśmy zbyt dużych szans na wygraną. Wiem, jak ta frekwencja kształtowała się w minionych latach i nie są to dobrze rokujące wyniki. Zapewne druhowie zechcą jakoś zmobilizować lokalną społeczność, może im się to uda? U nas frekwencja wynosi zazwyczaj od 50 do 60%, w zależności od wyborów. Milion to oczywiście duża kwota, ale jestem świadoma naszych możliwości – mówi wójt Deniusz-Rosiak
Burmistrz Rejowca Tadeusz Górski uważa, że warto powalczyć o każde środki, jakie pojawiają się na „horyzoncie”. Jego zdaniem samorządy są systematycznie pozbawiane dochodów bieżących, ubożeją, a inwestycje coraz częściej zależą od dobrej (lub złej) woli „góry”.
- Cóż mogę powiedzieć? Spróbujemy. Obawiam się jednak, że nie zdziałamy zbyt wiele. Biorąc pod uwagę dotychczasowe wybory i frekwencje, jakie udało się nam osiągnąć, to liczę bardziej na mocną trzecią lub czwartą pozycję na liście. Jesteśmy jednak zainteresowani, podejmiemy wyzwanie. Na najbliższych spotkaniach z mieszkańcami będę zachęcał, aby wziąć udział w wyborach – komentuje burmistrz Górski.
Wójt Dariusz Stocki uważa, że proponowane samorządom środki powinny być rozdysponowane w inny, prostszy sposób.
- Nauczony doświadczeniem minionych lat wiem, że u nas ta frekwencja kształtuje się na poziomie od 50 do 60%, więc ten wynik nie jest zbyt obiecujący. Ten pomysł, moim zdaniem, trąci nieco „myszką”. To już było. Wcześniej proponowano przecież wozy. Sam oczywiście biorę udział w wyborach, do tego samego zachęcam też mieszkańców, ale uważam, że można te środki rozdać w inny sposób – mówi o pomyśle Stocki.
Jaki? Ogłaszając zwykły nabór wniosków. Wójt Stocki powątpiewa w to czy obiecany milion wpłynie w jakikolwiek sposób na wyborcze postawy.
- Moim zdaniem nie. Te środki oczywiście by się przydały, ale chciałby, aby rozmawiano o nich w inny sposób – podsumowuje wątek strażackiego konkursu włodarz gminy Kamień.
Z programu nie skorzysta też raczej gmina Wojsławice, ponieważ, jak twierdzi wójt Henryk Gołębiowski, wszystkie najważniejsze potrzeby druhów-ochotników zostały tymczasem zaspokojone.
- Wykonaliśmy modernizację naszych strażnic, są to budynki na miarę XXI wieku, zatem sądzę, że ten konkurs nie jest do końca dla nas, ale przyjrzymy się, przeanalizujemy możliwości, jakie są w nim oferowane - zapewnia wójt Gołębiowski.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze