Batalia o dobrostan sołectwa trwa już od jakiegoś czasu. Sołtys Zieleźnik nie wie, jak ma rozmawiać z władzami, ponieważ jej głos, jak twierdzi, nie jest w ogóle słyszany. Podczas ostatniej sesji rady gminy wójt Dariusz Ćwir stwierdził, że uciążliwe zarośla, jakie od czasu do czasu odrastają w pobliżu dróg gminnych pracownicy usuwają w miarę regularnie. Także teraz, kiedy ta zieleń nie jest już tak gęsta, jak wiosną czy latem. Zieleźnik uważa natomiast, że pobocza w Podkpakulu kosiarki czy mulczera „nie widziały” już dawno. Nikt już nie pamięta, kiedy pracownik z gminy pojawił się tam po raz ostatni.
- Dochodzą mnie słuchy, że w jednym sołectwie coś się dzieje, w drugim. A Podpakule, Tomaszówka są na marginesie. Mieliśmy wykorzystać środki z funduszu sołeckiego na ten rok, rozmawiać, planować. Nic z tego nie wyszło... – relacjonowała podczas ostatnich obrad sesji gminy Zieleźnik.
Zadała więc pytanie wprost:
- „Czy mam na każdej sesji wrzeszczeć, krzyczeć? Podpakule! Zróbcie coś z tym!”.
Zdaniem sołtys lista pilnych rzeczy do zrobienia systematycznie się wydłuża. Zasugerowała, że warto byłoby zadbać nie tylko o systematyczne koszenie, ale i stan dróg w jej miejscowości.
- Myślę, że te zaległości są tak duże, że nie da się ich usunąć za pieniądze w funduszu sołeckiego. Te środki są po prostu niewystarczające – stwierdziła na sesji sołtys.
Wójt Dariusz Ćwir przyznał, że koszenie poboczy odbywało się w ostatnim czasie tylko raz, od strony Tomaszówki i to na wyraźną prośbę sołtys Zieleźnik.
- Będziemy wykonywali te odkrzaczenia – zapewnił w czasie trwającej dyskusji.
Sołtys podsunęła pod rozwagę pomysł, aby ustalać dyżury pracy sprzętów w poszczególnych miejscowościach. Sołtysi mogliby wówczas zgłosić wszystkie najpilniejsze potrzeby na dany dzień i gminne brygady mogłyby je zaspokajać jednorazowo.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze