Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Gm. Białopole. Fabryka nawozów, czyli pomiędzy smrodem a rozwojem?

Chyba w takiej właśnie alternatywie, jak wynika z relacji dwóch stron sporu, zawiera się decyzja o wydaniu środowiskowych uwarunkowań dla utworzenia na terenie Buśna fabryki nawozów. Zdaniem niektórych mieszkańców funkcjonowanie firmy może być nadzwyczaj uciążliwe dla lokalnej społeczności, natomiast władze gminy twierdzą, że żadne wiążące decyzje nie zostały jeszcze podjęte. I zaznaczają, że szkoda byłoby „wylewać dziecko z kąpielą”.
ręce w ziemi
zdjęcie ilustracyjne

Źródło: Freepik

Co należy przez to rozumieć? Że szkoda byłoby, zdaniem wójta Henryka Maruszewskiego, lekką ręką odsunąć od siebie szansę na rozwój. Nie tylko małego Buśna, ale i całej gminy. 

- Inwestor deklaruje, że pracę w zakładzie przetwarzającym osad z oczyszczalni ścieków zatrudnienie mogłoby znaleźć nawet 20 mieszkańców. Dla mojej gminy to dużo. Poza tym szacujemy, że do naszego budżetu firma mogłaby odprowadzać ok. 2 mln zł rocznie. Tego również nie możemy nie zauważyć – podkreśla wójt Maruszewski.

Ale zauważa jednocześnie, że jeśli ponad 50% mieszkańców miejscowości opowie się przeciwko planom właścicieli Agrocalu, to fabryka nie powstanie. I wcale nie jest tak, że wszystko jest już pewne, uzgodnione i „przyklepane”. 

- Proszę zauważyć, że cały proces związany z wydaniem decyzji środowiskowych trwa już ponad rok. To również o czymś świadczy. Firma musiała wielokrotnie uzupełniać swój raport środowiskowy o różne dodatkowe elementy. Najważniejsze instytucje, które były zainteresowane sprawą, zgłaszały swoje obiekcje wielokrotnie. A mowa oczywiście o Wodach Polskich, Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska oraz Państwowej Inspekcji Sanitarnej – wyjaśnia wójt.

Mieszkańcy są przeciwni  takiej inwestycji

W niedzielę, 8 października, odbyło się w Buśnie spotkanie dotyczące powstania oczyszczalni. Niezadowoleni mieszkańcy zawiązali komitet protestacyjny. Jego członkowie zdecydowanie sprzeciwiają się pomysłowi właścicieli Agrocalu i zauważają, że o zamierzeniach firmy powiadomiono ich dopiero "w ostatniej chwili", tj. 29 września

- Zupełnie tego nie rozumiemy. Przecież o planach firmy wiedziano już od dłuższego czasu. Tymczasem władze gminy o wszystkich najważniejszych ustaleniach powiadamiają nas dopiero teraz. Według naszych szacunków przeciwko budowie fabryki są prawie wszyscy, na pewno ponad 90% mieszkańców Buśna. Zbieramy podpisy osób popierających protest, które chcemy wykorzystać jako ważny argument w całym toczącym się właśnie procesie  – mówi pan Tomasz, jeden z przeciwników powstania instalacji.

Wyjaśnia, że linia technologiczna w Buśnie miałaby działać w oparciu o surowiec dowożony z zewnątrz, podczas gdy podobne fabryki, jakie funkcjonują na terenie naszego kraju, przetwarzają osad, pobierając go bezpośrednio z lokalnej oczyszczalni przy pomocy specjalnego „ślimaka”. 

- Nie możemy na to przystać. Ostre, żrące zapachy będą roznosiły się po całej okolicy. Nie będziemy również w stanie sprzedać naszych nieruchomości. Nikt tutaj nie zechce zainwestować. O swoich klientów obawia się również lokalny sklep spożywczy – relacjonuje członek komitetu.

Wójt: żadne decyzje jeszcze nie zapadły

Wójt Henryk Maruszewski uważa z kolei, że w sprawie inwestycji starał się działać na tyle transparentnie, na ile to tylko było możliwe. Zaznacza, że ostateczne, wiążące decyzje jeszcze nie zapadły, a zainteresowane instytucje wydały pozwolenia dosłownie w ostatniej chwili. 

- Organizowaliśmy przecież wyjazdy, wizje lokalne, podczas których wyjaśniano nam, jak takie instalacje funkcjonują. I proszę wierzyć, ten osad, zanim trafi na linię produkcyjną, jest wstępnie przygotowywany, osuszany i prasowany. Proszę też pamiętać o tym, że sam jestem mieszkańcem Buśna, więc zdaję sobie sprawę z tego, że z konsekwencjami decyzji zmierzę się również osobiście. Tutaj, na miejscu – mówi wójt Maruszewski.

Zapewnia, że przed podjęciem ostatecznej decyzji gmina przeanalizuje wszystkie argumenty „za” i „przeciw” i raz jeszcze zapyta mieszkańców o zdanie w sprawie inwestycji. Włodarz ma poczucie, że decyzja, jakakolwiek by ona nie była, nie będzie satysfakcjonująca. Zarówno dla jednej, jak i drugiej strony obecnej „barykady”...

Czytaj także:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklamareklama Bon Ton
Reklama
Reklama
Reklama