Ppor. Wacław Bednarczyk urodził się 12 marca 1914 w Zdołbunowie w rodzinie czeskich osadników. Przed wojną ukończył szkołę i pracował jako zecer. Służbę wojskową odbywał prawdopodobnie w 21. Pułku Ułanów Nadwiślańskich, stacjonujących w Równym na Wołyniu. Tam też otrzymał stopień kaprala.
Zmobilizowany 23 marca 1939 roku w ramach zarządzonej tajnej mobilizacji. 21. Pułk Ułanów, razem z 19. Pułkiem Ułanów, 2. Pułkiem Strzelców, 2. Dywizjonem Artylerii Konnej i 21. Dywizjonem Pancernym wchodził w skład Wołyńskiej Brygady Kawalerii, dowodzonej przez pułkownika Juliana Filipowicza. Wyruszyły transportem kolejowym ze stacji Zdołbunów w dniach 17-18 sierpnia i dotarł w rejon Radomska i Brzeźnicy Nowej, gdzie miała miejsce koncentracja Wołyńskiej Brygady Kawalerii. 20 sierpnia dowództwo nad Pułkiem objął ppłk. Kazimierz de Rostwo-Suski. Zadaniem Wołyńskiej Brygady Kawalerii była obrona rzeki Warty w rejonie pod Mokrą. Od 1 września 21. Ułanów brał udział w zwycięskiej bitwie pod Mokrą, przeciwko 4. Dywizji Pancernej gen. Reinhardta wspieranej przez lotnictwo. 2 września Pułk walczył po Ostrowcami, gdzie poniósł ciężkie straty, wynoszące nawet do 85% osobowego żołnierzy. Następnie, 8 września bił się pod Cyrusową Wolą. Po tej walce praktycznie przestał istnieć. Resztki pułku przebiły się do Warszawy, gdzie walczyły do kapitulacji stolicy. Za kampanię wrześniową 1939 pułk został odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari.
Po klęsce wrześniowej dostał się do niewoli, trafił do obozu w Archangielsku. Z obozu został wcielony do armii sowieckiej, z którą walczył m.in. pod Stalingradem i Kijowem. We wrześniu 1943 roku został przeniesiony do Pierwszej Dywizji Kościuszkowskiej, dowodzonej przez gen. Berlinga, tworzonej w Sielcach pod Moskwą. Wacław Bednarczyk uczestniczył w walkach od Kijowa do Berlina, biorąc tym samym udział w wyzwoleniu Kowla, Chełma, Warszawy, Kołobrzegu.
Nasz bohater brał także udział w walkach na Nysie Łużyckiej i w walkach o Berlin. Po walkach nie powrócił do rodzinnego Zdołbunowa, gdyż granica na Bugu była już zamknięta. Osiedlił się zatem w Chełmie, gdzie założył rodzinę, miał pięciu synów. Za udział w wojnie został odznaczony orderami i medalami " Za Warszawę", "Za Odrę, Nysę i Bałtyk", "Za Berlin"," Za Wolność i Zwycięstwo", Krzyżem Grunwaldu drugiej klasy, został mu też przyznany Order Virtuti Militari. 2 kwietnia 2001 roku został awansowany na stopień podporucznika Wojska Polskiego. Zmarł 16 stycznia 2003 roku w Chełmie.
- Mój teść był człowiekiem otwartym na ludzi, dobrym i szczerym. Wychował swoich pięciu synów na porządnych, wartościowych, mądrych ludzi. Myślę, że gdzieś tam cieszy się dzisiaj, że synowie o nim nie zapomnieli. Takich ojców, jakim był mój teść, przydałoby się dziś znacznie więcej. Czasami opowiadał nam przy stole, że podczas pobytu w obozie jadł korę z drzewa i pił jego sok, a w największe mrozy spał pod koniem, aby nie zamarznąć. Teść był człowiekiem drobnym, ale jego serce było wielkie, podobnie jak wola walki - wspomina pani Maria Bednarczyk, synowa Wacława.
Jak doszło do sobotniej uroczystości?
- Zgłosił się do nas pan Marek Bednarczyk z prośbą o upamiętnienie swojego taty. Zapoznaliśmy się więc z dokumentacją, jaką posiada, aby zweryfikować wszelkie fakty. Przyznam, że byłem pod wrażeniem dokonań i poświęcenia pana Wacława - mówi Krzysztof Giedz, prezes koła LOK przy Straży miejskiej w Chełmie.
To nie pierwsza uroczystość, w której udział brali przedstawiciele Koła Ligi Obrony Kraju, działającego przy Straży Miejskiej w Chełmie. Na cmentarzu komunalnym znajduje się kilka upamiętnionych grobów.
- Cieszę się, że coraz więcej osób zgłasza się do nas, a my w miarę możliwości i posiadanych środków staramy się takie upamiętnienia robić. Głównym celem tych działań jest edukacja młodzieży. Chcemy pokazać, że w naszej historii były osoby, które poświęciły bardzo wiele wiele. Każdy taki czyn, czy to udział w wojnie obronnej w 1939 roku, czy w późniejszych walkach - zasługuje na upamiętnienie - dodaje prezes koła LOK. - Często wydaje nam się, że bohaterowie to są osoby jakieś odległe, a tak naprawdę, często są to nasi sąsiedzi czy znajomi. Myślę, że jest to też przekaz do młodego pokolenia, że zasłużonym czy bohaterem może być każdy.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze