Na młodym mężczyźnie ciąży zarzut próby oszustwa. Jak ustalili śledczy, 3 listopada ub. r., działając wspólnie i w porozumieniu z nieustalonymi osobami, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej usiłował doprowadzić trzy kobiety do niekorzystnego rozporządzenia mieniem.
Do winy się nie przyznał, ale potwierdził, że zdawał sobie sprawę, iż miał odebrać pieniądze i przekazać innym osobom. Zgodził się na wymierzenie kary bez przeprowadzania rozprawy. Wniosek o wydanie wyroku roku pozbawienia wolności i 1200 zł grzywny prokuratura skierowała w ubiegłym tygodniu, razem z aktem oskarżenia, do sądu.
Młodego naciągacza policja zatrzymała podczas akcji 3 listopada ub. r. Ok. godz. 10 do starszej pani zadzwonił telefon stacjonarny. 94-letnia pani Jadwiga usłyszała w słuchawce głos zapłakanej kobiety. Twierdziła, że jest jej córką, że spowodowała wypadek samochodowy i aby sprawa została załatwiona polubownie, potrzebuje 35 tys. zł.
Roztrzęsiona staruszka przywołała córkę, która mieszka na parterze domu i opowiedziała jej, co się stało. Gdy telefon zadzwonił ponownie, w słuchawce odezwał się męski głos.
- Mężczyzna potwierdził wcześniejszą wersję o wypadku Bożeny i pieniądzach na załatwienie sprawy. Ponoć ona spowodowała wypadek, w którym ucierpiała jakaś kobieta. Mężczyzna twierdził, że jest policjantem z chełmskiej komendy. Miałam szykować pieniądze i nie rozłączać się. Spytałam, czy dostanę jakieś pokwitowanie, ale ten mężczyzna powiedział, że oni pokwitowania nie dają, że pieniądze będą w depozycie w sądzie. Położyłam słuchawkę na stole i zaczęłam liczyć banknoty - opowiada nam kobieta.
Więcej informacji znajdziecie w najnowszym numerze Super Tygodnia Chełmskiego.
Tak to się zaczęło:
Napisz komentarz
Komentarze