Miał wątpliwości, więc zapytał
- Nagrody wójta dla nauczycieli i dyrektorów były przyznawane jak co roku. Chciałbym więc usłyszeć, jakimi kryteriami się kierowano. Wiem również, że dwie osoby z naszej gminy otrzymały w tym roku medal Komisji Edukacji Narodowej, nauczycielka z Wierzbicy oraz właśnie pani dyrektor Kloc. I tę nauczycielkę nagrodzono dodatkowo za otrzymany medal, a pani dyrektor nie. Wiadomo również, że nowe dyrektorki placówek z Wierzbicy i Święcicy otrzymały od wójta nagrodę, a pracują w sumie tylko dwa miesiące. Należy jednak zauważyć, że dyrektor przedszkola takiej nagrody nie otrzymała – wyrażał swoje zaniepokojenie rady Kister.
Zasugerował, że w „świecie wójt są równi i równiejsi” i z uporem dopytywał „O co pani chodzi? W co pani gra?”.
- To jest jawna dyskryminacja i mobbing. Teraz rozumiem, dlaczego ludzie próbują swoich praw dociekać w sądzie. Może pomogłaby tutaj lektura Kodeksu Pracy? - nie ustępował w swojej tyradzie przeciwko wójt radny.
Na zakończenie swojego wystąpienia stwierdził, że „niegdyś stanowisko wójta kojarzyło się ze społecznym zaufaniem” i że „do wójta szło się po sprawiedliwość”
- Ale w Wierzbicy to sama wójt dopuszcza się niesprawiedliwości, więc jak można jej oczekiwać? - pytał Kister.
Przyznaje minister, ale na wniosek
Wójt Deniszczuk przypomniała, że medale Komisji Edukacji Narodowej przyznawane są przez Ministra Edukacji Narodowej i zawsze poparte odpowiednim wnioskiem – dyrektora, prezydenta, burmistrza lub wójta. Taki wniosek o nadanie odznaczenia może również złożyć organizacja i tak było w przypadku dyrektor Kloc. O odznaczenie dla niej zawnioskowała Regionalna Sekcja Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”.
- Nie przeprowadzamy żadnych konsultacji społecznych dotyczących odznaczeń i nagród. Są uznaniowe. Nagrody dla dyrektorów przyznaje wójt, natomiast nagrody dla nauczycieli przyznaje dany dyrektor. Warto też zapytać, po co te związki zawodowe są. Przecież to prywata. Wniosek o odznaczenie składa prezes związku bez konsultacji z organizacją związkową. Mogę tylko powiedzieć, że odznaczenie dla pani dyrektor budzi kontrowersje i po tym fakcie kilku nauczycieli odeszło ze związku – odpowiedziała na zarzuty radnego Kistera wójt Deniszczuk.
I dodała, że w jej opinii związek nie reprezentuje interesów nauczycieli lub czyni to w bardzo znikomym stopniu. Okazuje się, że to nie koniec „bojkotu” organizacji związkowej na terenie gminy, ponieważ na podobny krok, czyli odejście z „Solidarności” nauczycieli zdecydowało się również kilkoro nauczycieli zatrudnionych w szkole podstawowej w Wierzbicy.
Sprawę uznano za "niebyłą"
- Jeśli chodzi o moją sprawę sądową, to u jej podstaw leży zebranie rodziców, jakie miało miejsce jakiś czas temu w grupie trzylatków. Okazało się, że są jakieś problemy wychowawcze i pani dyrektor zaleciła, aby rodzice zrobili listę i dyżurowali na zmianę w tej grupie. Gdyby taka sytuacja zaistniała w większym ośrodku – Warszawie czy Lublinie – to pani dyrektor pożegnałaby się z pracą następnego dnia. W tym przypadku kuratorium światy nakazało, aby jak najszybciej zakończyć ten proceder, a ponieważ pani dyrektor oponowała, to postanowiłam zastosować karę nagany. Następnie pani dyrektor wniosła o uchylenie jej, ja tę karę utrzymałam i sprawa trafiła do sądu pracy. Pani dyrektor ma oczywiście prawo do tego, aby to zrobić – relacjonowała wójt Deniszczuk.
Ostatecznie, jak stwierdziła, zawarta została ugoda i wycofała się z zastosowania kary. Dodała, że gmina nie poniosła z tego tytułu żadnych kosztów. Stanowczo zaprzeczyła też zarzutom, jakoby jej decyzje nosiły znamiona mobbingu, ponieważ, jak uważa, aby coś uznać za „mobbing”, należy mieć odpowiednie kwalifikacje i wiedzę.
Już po obradach wójt Deniszczuk dodała, że radny Kister od dłuższego czasu usiłuje wywierać różnego rodzaju naciski na organ prowadzący przedszkole.
- Chodziło o podwyżki dla pani dyrektor, nagrody i dodatek motywacyjny. Pani dyrektor pobiera swoje wynagrodzenie oraz dodatek funkcyjny. Od kilku miesięcy nie przyznaję jej dodatku motywacyjnego ze względu na wyniki kontroli finansowej - przekroczenie dyscypliny finansów publicznych. W dokumentach, co stwierdziliśmy, panował bałagan. Brakowało na drukach dat wpływu. Jedyny dokument, który posiadał datę wpływu, to pozew sądowy. Rodzice także mają sporo obiekcji. Oczekują uczestnictwa w życiu przedszkola. Nie są zapraszani na uroczystości, nie było pasowania na przedszkolaka. Warto również zauważyć, że pani dyrektor najwięcej zastępstw przyznawała sobie, choć stanowisko kuratorium w tej sprawie jest zupełnie inne – wyjaśnia wójt Bożena Deniszczuk.
I stoi na stanowisku, że nie znalazł się ani jeden powód, dla którego dyrektor Kloc powinna otrzymać w tym roku nagrodę.
Dyrektor placówki uważa, że wójt nie miała prawa podważać opinii związkowców na temat przyznanego jej medalu.
- Proszę wybaczyć, ale chyba pani wójt nie jest kompetentną osobą, aby wyrażać swoją opinię w tej sprawie. Uderzyła tym samym i we mnie, i w związek. Sądzę, że nie powinna obniżać rangi tego odznaczenia. Odebrano dobre imię zarówno mnie, jak i związkowcom. Uważam, że ta dyskusja była zupełnie niepotrzebna. Chciałabym też stanowczo zaprzeczyć słowom pani wójt, że przyznałam sobie osobiście jakikolwiek dodatek do pensji, to nie miało miejsca - podsumowuje dyrektor Bożena Kloc.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze