Marcin Łopacki, dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych we Włodawie wyjaśnia, że nad całym procesem czuwa inspektor nadzoru, który gruntowną kontrolę placu budowy przeprowadzał 24 października. Sprawdzał zaawansowanie wykonania prac na całej długości drogi, czyli odcinku liczącym w sumie ponad 4,3 km. Co stwierdził?
- Na drodze (w tym czasie – przyp. red.) wykonywane były roboty bitumiczne (warstwa wiążąca) na odcinku od 900 metra do 1,4 kilometra. Formowano również pobocza i profilowano jezdnię na odcinku od 2,85 kilometra do końca, czyli 4,3 kilometra. Wezwałem również laboratorium drogowe do pobrania próbek z warstwy wiążącej. Jego pracownicy wykonali cztery odwierty i pobrano próbki o grubości od 4,6 do 6 cm – wyjaśnia w swoim raporcie inspektor nadzoru.
Dalej stwierdza, że po wizji lokalnej odcinka od 400 m do 900 m podjął decyzję, że ten nie może on zostać odebrany. Z jakiego powodu? Wykonawca nie zastosował się do uwag i nie „zamknął” kruszywa poprzez skropienie emulsją asfaltową.
Intensywne opady deszczu spowodowały, że kruszywo nasiąkło na całym odcinku i tym samym utraciło swoją nośność. To zrodziło kolejne konsekwencje.
- Na takiej warstwie nie można układać warstwy wiążącej, ale wykonawca podjął to ryzyko na własny koszt. W warunkach jesienno-zimowych lepiej sprawdza się, zamiast kruszywa, beton asfaltowy, który należy układać na tzw. warstwę dylatacyjną – sugerował pod koniec października inspektor nadzoru.
Obecnie wiadomo już, że wadliwie wykonany odcinek zostanie sfrezowany i rozebrany do ostatniej warstwy, a następnie ułożone zostaną nowe, zgodnie z rozwiązaniami sugerowanymi przez inspektora nadzoru.
- Chciałbym uspokoić wszystkich mieszkańców i użytkowników drogi. Dokładamy wszelkich starań, aby ta droga została wykonana zgodnie ze sztuką budowlaną i przyjętymi technologami. Nad całym procesem czuwa właśnie inspektor nadzoru. Potwierdzam, że wadliwie wykonany odcinek zostanie rozebrany, a sfrezowane cząstki asfaltu i kruszywo trafią na utwardzone pobocza. My, jako inwestor, nie dołożymy do tych działań ani złotówki, ponieważ to wykonawca podjął ryzyko i wykona naprawy na własny koszt. Termin ukończenia robót nie jest zagrożony. Sądzę, że w przeciągu dwóch tygodni na całym odcinku pojawi się już kruszywo i warstwa wiążąca. Kiedy już te dwie warstwy będą gotowe, pozostanie jeszcze tylko warstwa ścieralna – wyjaśnia dyrektor Łopacki.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze