Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Gm. Sawin. Na spotkanie przygodzie choćby kamperem

- Jeśli masz własne zainteresowania, pasję, po prostu wyrusz w drogę. Nie warto wsłuchiwać się w to, co sądzą na ten temat inni. Warto natomiast spełniać swoje marzenia – mówi Krzysztof Fidler, historyk-amator, który właśnie rozpoczął publikację materiałów na swoim autorskim kanale Youtube „Krzysztof Fidler Podróże dla Pasji”. Po najciekawszych miejscach Europy związanych z II wojną światową podróżuje wybudowanym przez siebie samochodem typu kamper.
Gm. Sawin. Na spotkanie przygodzie choćby kamperem

Źródło: nadesłane

Wyjść ze skorupy własnych przekonań

Czy taki styl życia wydaje się zbyt spartański? Niebezpieczny? Fidler przekonuje, że to jedynie obiegowe i nie do końca prawdziwe opinie. Przywiązanie do nich może natomiast sprawiać, że nigdy nie przeżyjemy przygody swojego życia. Ten sposób podróżowania i spędzania wolnego czasu dostępny jest, jego zdaniem, praktycznie dla każdego. Jeśli oczywiście nie jest się zbyt przywiązanym do wygód i „cywilizacji”.

- Kiedyś zepsuł mi się system ogrzewania postojowego, tzw. webasto. Zapomniałem zabrać z domu dodatkowe, zamienne części. Cóż, przy -11 stopniach zmuszony byłem wybrać hotel, w którym spędziłem kilka kolejnych nocy – wspomina jedną ze swoich przygód Krzysztof.

Trasa miejsc, które odwiedza, determinowana jest w dużej mierze jego codzienną pracą. Pracuje jako glazurnik, jest podwykonawcą jednej z dużych niemieckich firm. Swoje materiały kręci więc tam, gdzie rzuci go los.

- Na swoją pasję mam tylko 1,5 dnia tygodniowo, pół soboty i niedzielę, a czasami nie mam tego czasu wcale, kiedy wracam do domu, do Sawina. Staram się więc robić tyle, ile akurat mogę, ale nie zrażam się tym. Realizuję marzenia, idę za głosem serca i robię to, na co mam po prostu ochotę – mówi historyk-amator.

W tę niezwykle ciekawą podróż w przeszłość wyruszył kilka lat temu śnieżną zimą. Jeszcze nie fizycznie, jeszcze planował na papierze i w myślach. Sądził, że będzie związany z branżą budowlaną tutaj, na miejscu, w Polsce, jak ojciec i dziadek. Życie napisało jednak swój własny scenariusz.

- Pewnej zimy zabrakło dla mnie zajęcia, nie miałem stałej pracy. Postanowiłem wtedy oddać się swoim historycznym zainteresowaniom i zacząłem oglądać w sieci archiwalne odcinki „Sensacji XX wieku”. Zresztą Bogusław Wołoszański do dzisiaj jest moim idolem, ale śledzę też kilka kanałów historycznych na Youtube. I postanowiłem, że spróbuję, nie miałem przecież nic do stracenia – wspomina Krzysztof.

Galeria zdjęć:
Jak nas widzą i jak nas piszą

Do założenia profesjonalnego kanału historycznego namówił go wuj, z zawodu informatyk. Pokazał rozwiązania, podpowiedział, na czym się skupić i jak skutecznie publikować swoją twórczość. Każdy uważał, że szkoda byłoby nie pokazać tych miejsc, które z Krzysztof z takim zaangażowaniem opisuje i które mówią także o naszej historii.

- Europa jest przecież usiana miejscami, gdzie walczyliśmy. U boku Brytyjczyków, Amerykanów. W Belgii i Holandii walczyli przecież żołnierze gen. Stanisława Maczka i gen. Stanisława Sosabowskiego. Życie Sosabowskiego stanowi zresztą materiał na osobną opowieść. Obarczono go niemal całą odpowiedzialnością za niepowodzenie dużej operacji desantowej aliantów, operacji „Market Garden”. Po wojnie pracował w Wielkiej Brytanii jako magazynier. Tragiczna historia – mówi Fidler.

Przez trzy lata swoich podróży Krzysztof przekonał się o tym, że pamięć o nas, Polakach i naszym zaangażowaniu w II WŚ jest tam, na „zachodzie”, wciąż żywa. Z jej upamiętnieniem bywa oczywiście różnie, ponieważ każdy z narodów Europy poradził sobie pamięcią o tych tragicznych losach w inny sposób.

- Moi koledzy w Niemczech mówią mi często - „Krzysztof, nie ma sensu tego wspominać, minęło, teraz żyją już inne narody, inni ludzie”. Ale jeden z nich ma świadomość tego, że jego dziadek służył w Afryce, jako podkomendny gen. Rommla. Jest w stanie o tym rozmawiać, opowiadać. Nie wypiera się historii swojej rodziny. Inaczej jest w Belgii czy Holandii. Tam o polskich żołnierzach mówi się wciąż bardzo ciepło, ale z drugiej strony nasi komandosi, którzy zginęli na holenderskiej ziemi, są pochowani na uboczu, gdzieś pod płotem, w zaroślach, podczas gdy groby amerykańskie i brytyjskie są odnowione, otoczone solidnym murem, na słońcu. Nasze pokrywa mech – mówi o swoich wrażeniach podróżnik.

Życie w kamperze nie jest łatwe. Ktoś, kto chce skosztować tego stylu podróżowania, musi godzić się na różne ograniczenia i niewygody. Jeśli jednak zapalony majsterkowicz zbuduje swój wymarzony samochód w przemyślany sposób, to nie trzeba rezygnować nawet z bieżącej ciepłej wody.

- Życie w kamperze wymaga planowania z wyprzedzeniem. Należy analizować sytuację na bieżąco i myśleć o tym, gdzie pobierzemy wodę do zbiorników, gdzie je następnie opróżnimy, gdzie będziemy mogli pozbyć się zawartości specjalnej, kasetowej toalety. Ale jeśli to dobrze przeanalizujemy, to nie ma żadnego problemu. Da się zrobić i zobaczyć w takiej podróży naprawdę wiele. Czym jest dla mnie kamper? Oznacza wolność, możliwość dysponowania własnym czasem i przeżycie takiej przygody, na jaką mam akurat ochotę. Nie należy się tego bać. Warto jednak dobrze się przygotować – przekonuje Krzysztof.

Nowy rok, nowe marzenia

Mimo tego że swoim samochodem twórca kanału przemierzył już wiele dróg Danii, Holandii, Belgii czy samych Niemiec, gdzie na co dzień pracuje, to ma jeszcze wiele marzeń, które ma ochotę spełnić. Czy właśnie w nowym roku? Czas z pewnością wszystko pokaże i zweryfikuje plany.

-Chciałbym na pewno odwiedzić jeszcze plaże Normandii. W tym roku mija okrągła, 80. rocznica słynnego alianckiego desantu, D-Day – mówi Fidler.

Do tej pory Krzysztofowi udało się udokumentować m.in. obóz koncentracyjny w Sobiborze, niemiecką fabrykę zbrojeniową MNH, opowiedzieć o operacji Barbarossa czy opisać działalność fabryki Volkswagena w czasie II WŚ. Mówił też swoim widzom o operacji Market Garden czy opisywał ofensywę w Ardenach. Działa zawsze w oparciu o rzetelną historyczną wiedzę, a swoje opowieści snuje w otoczeniu historycznych budynków i miejsc, gdzie rozgrywały się najważniejsze, kluczowe dla przebiegu konfliktu epizody.

- Chodzę też często z wykrywaczem metali. Wbrew pozorom uzyskanie pozwolenia na takie badania nie jest wcale takie trudne, jak się powszechnie utarło. Z marzeniem o uzyskaniu pozwolenia na używanie wykrywacza było zupełnie tak, jak z uruchomieniem kanału czy moimi podróżami. Wyszedłem po prostu z założenia, że jeśli inni sięgają po różne aktywności, to ja także mogę. I tego należy się trzymać – mówi Krzysztof, opracowując plan kolejnej wyprawy.

Tworzone przez Krzysztofa treści można śledzić TUTAJ: 

Czytaj także:

Powiązane galerie zdjęć:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamareklama Bon Ton
Reklama
Reklama
Reklama