Niedzielne wydarzenie można uznać za sukces, ponieważ na hali sportowej siedliskiego liceum pojawiło się w sumie kilkaset osób, a on-line śledziło relację z koncertu parę tysięcy internautów. Co sprawiło, że wydarzenie odebrano jako atrakcyjne i warte uwagi? Być może prostota i tradycja. Było bowiem nie tylko sentymentalnie, ale też smacznie, ciepło i rodzinnie. Jak przy świątecznym stole.
- Mój dziadek był nauczycielem tutaj, w Siedliszczu. Postanowiliśmy powrócić do tego, co prezentował niegdyś wspólnie ze swoimi kolegami, a następnie jego dzieci i wnuki. Tradycja takiego kolędowania istnieje bowiem w naszej rodzinie od kilku pokoleń – mówi pani Marta.
Na jednym z lokalnych, internetowych profili społecznościowych ktoś opublikował nawet fotografię, na której uwieczniono panią Martę z jej przyszłym mężem. W tamtych czasach z herodami chodziło się od domu do domu, przez wszystkie dni świąt i cały, poświąteczny okres. Dzisiaj dzieci również próbują swoich sił w takich aktywnościach, ale przedstawienia młodego pokolenia są, zdaniem Gołębiowskiej, zdecydowanie uboższe.
- Często ogranicza się to jedynie do zaśpiewania jednej kolędy. Tymczasem herody to splot różnych elementów: charakterystycznych postaci, ciekawych i jednocześnie zabawnych dialogów i oczywiście barwnych strojów. To wszystko tworzy niepowtarzalną całość - podkreśla prezes stowarzyszenia.
Jej przypuszczenia potwierdziły się. Wszyscy doskonale się bawili. Starsi mogli spojrzeć oczyma wyobraźni na swoją młodość, a dzieci z zaciekawieniem przypatrywały się nieco bajkowym postaciom. Nie zabrakło też dobrego, świątecznego jadła i ludzkiej życzliwości.
- Zbiórką środków zajęło się Koło Gospodyń Wiejskich z Janowicy, ale z pomocą pospieszyły też panie z innych kół, które wystawiły swoje wyroby. Odbyła się też licytacja poplenerowych prac z Wierzbicy oraz innych obrazów. W sumie udało nam się uzbierać ok. 7 tys. zł – mówi społeczniczka.
Pan Mariusz cierpi z powodu wielopostaciowego glejaka 4-go stopnia, którego nie są się niestety zoperować, wymaga niestandardowego, bardzo kosztownego leczenia. Tę możliwość miała zapewnić panu Mariuszowi i jego rodzinie niemiecka klinika w Kolonii, ale koszt niezbędnych zabiegów szacuje się na ok. 400 tys. zł. Liczy się więc każda złotówka.
W organizacji koncertu pomogły władze powiatu chełmskiego.
- Duża frekwencja, pozytywne emocje i otwarte serca - mówi Bożena Deniszczuk, wójt gminy Wierzbica, która razem ze starostą Piotrem Deniszczukiem i lek. Lucyną Sado gościli na koncercie. - Cieszy to, że dużym powodzeniem cieszyły się licytacje obrazów poplenerowych i lokalnych artystów.
A pani Gołębiowska dodaje, że głowy członków stowarzyszenia pełne są jeszcze noworocznych pomysłów. Efekty pracy będzie można podziwiać już wkrótce. Deklaruje, że mieszkańcy gminy będą mogli brać udział w średnio dwóch rodzajach spotkań w miesiącu. Kolejne „duże” wydarzenie zaplanowano w marcu.
Poniżej galeria zdjęć
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze