Wójt wydał decyzję, a mieszkańcy się odwołali
Do organu wpłynęły w sumie trzy odwołania od decyzji wójta, ale w gruncie rzeczy we wszystkich trzech dokumentach zawarto podobne obawy. Mieszkańcy twierdzili i zapewne twierdzą nadal, że urządzenia przetwarzające osad z oczyszczalni będą generowały uciążliwe zapachy, a sam materiał potrzebny do produkcji nawozów – osad z oczyszczalni ścieków – nie będzie właściwie składowany. Wskazali też na kilka innych czynników, które ich zdaniem przesądzają o tym, że firma nie powinna rozpoczynać żadnej produkcji.
Po rozpatrzeniu wszystkich skarg kolegium uchyliło pierwszą decyzję wójta w sprawie zakładu, ale, jak się okazuje, tylko dlatego, że gmina nie wywiązała się lub wywiązała tylko częściowo z przewidzianych w przepisach obowiązków. Zdaniem włodarza gminy uchybienia te nie są znaczące i po wyjaśnieniu wszelkich nieścisłości decyzja, jaką zapewne będzie podejmował już nowy wójt, będzie pozytywna.
- Warto zapewne wyjaśnić, na czym ten błąd polegał. Otóż instytucje, które wydawały swoje opinie w sprawie - Wody Polskie, Regionalna Dyrekcję Ochrony Środowiska oraz Inspektor Sanitarny – zaleciły, nie wszystkie, aby uzupełnić dokumentację o dodatkowe informacje. Tak też się stało. Błąd urzędnika polegał na tym, że tej uzupełnionej już i raz jeszcze zweryfikowanej dokumentacji nie przesłał ponownie do rozpatrzenia, a powinien był tak właśnie zrobić, aby poszczególne organy wydały swoje uzgodnienia – wyjaśnia przebieg całego procesu Maruszewski.
Przypomnijmy, że o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach spółka występowała do urzędu gminy na początku sierpnia ubiegłego roku. Zgodnie z literę prawa, urząd przekazał niezbędną dokumentację do trzech powołanych do wydania uzgodnień instytucji: Wód Polskch, Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska oraz powiatowego Inspektora Sanitarnego, ponieważ taki sposób załatwienia sprawy wynikał z zakresu działalności zakładu. Odpowiednie instytucje zapoznały się z pomysłem spółki i wydały odpowiednie zalecenia. Poprosiły mianowicie, aby inwestor uzupełnił niezbędną dokumentację i udzielił wyjaśnień w kilku obszarach.
- Otóż sanepid prosił nas o wyjaśnienia tylko raz, organy związane z ochroną środowiska aż trzy razy, a Wody Polskie nie występowały wcale. Postąpiliśmy oczywiście zgodnie z procedurami, ale nie odesłaliśmy tej dokumentacji do ponownego zaopiniowania. I na tym polegał właśnie ten proceduralny błąd. RDOŚ otrzymał dokumentację i wydał aktualne uzgodnienia, natomiast sanepid nie i dlatego kolegium uchyliło naszą decyzję – precyzuje wójt gminy Białopole.
Drobne błędy do poprawy. Reszta nie budzi wątpliwości
I dodaje, że wszelkie pozostałe procedury, także te związane ze sposobem przeprowadzenia konsultacji społecznych, nie wzbudziły żadnych wątpliwości. To bardzo ważna informacja, bowiem mieszkańcy wielokrotnie sygnalizowali nam swoje wątpliwości związane właśnie ze sposobem, w jaki gmina przeprowadziła proces konsultacji społecznych. Uważali mianowicie, że gmina poinformowała ich o sprawie zbyt późno, a oni nie mieli zbyt wiele czasu na to, aby zapoznać się wnikliwie z informacjami na temat planowanego przedsięwzięcia. To trzeci, zdaniem niektórych mieszkańców, „koronny” argument przemawiający za tym, aby zakład nawozowy w Buśnie nigdy nie powstał.
Chodziło też o inne aspekty np. odległość, jaka będzie dzieliła zakład od najbliższych budynków mieszkalnych. W innym odwołaniu pojawił się z kolei zarzut o to, że wójt nie dotrzymał danego słowa i nie uwzględnił głosu sprzeciwu, jaki wystosowała grupa złożona z 2/3 mieszkańców miejscowości. Maruszewski miał się, ich zdaniem, zobowiązać do tego, że nie wyda pozytywnej decyzji w momencie, kiedy przeciwko budowie zakładu opowie się co najmniej połowa mieszkańców.
W innym miejscu dodano, że przyszły zakład może oddziaływać na środowisko np. poprzez studnię głębinową, jaka położona jest na działce inwestycyjnej. Jako potencjalny czynnik ryzyka wskazano też podziemny zbiornik wód, który także może, zdaniem skarżących, wpływać na stan lokalnego środowiska. Pojawił się też zarzut o to, że gmina nie poinformowała rzetelnie o wszystkich elementach prowadzonego postępowania, co sprawiło, że znakomita większość mieszkańców była, zdaniem przeciwników powstania zakładu, niedoinformowana.
W piśmie organu wskazano, że urzędnicy pochylili się nad wymienionymi zarzutami i każdy z nich został rzetelnie zweryfikowany. Co wynika z przeprowadzonej przez nich analizy? Przede wszystkim kolegium wskazało, że wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach nie ma charakteru uznaniowego. Co to oznacza w praktyce? Jeśli dany inwestor wywiąże się ze wszystkich spoczywających na nim obowiązków, to samorząd nie może wydać w danej sprawie negatywnej opinii. Tak było w przypadku Buśna, zatem wójt nie mógł wydać w tej sprawie negatywnej decyzji.
Gmina nie może odmówić
A jak, zdaniem urzędników, należy ocenić przepływ informacji na temat inwestycji. Ich zdaniem wójt nie popełnił błędu, informując o poszczególnych elementach procesu na stronie BIP urzędu oraz tablicy informacyjnej. Gmina zdecydowała się na taki sposób załatwienia sprawy, ponieważ liczna stron postępowania przekroczyła 20 osób.
Kolegium nie ma też wątpliwości na temat tego, że konsultacje społeczne przeprowadzono zgodnie z wymogami. Pierwsze, związane z konsultacjami, zebranie wiejskie, odbyło się 29 września. Kolejne spotkanie zainteresowanych inwestycją osób odbyło się 18 października i tym razem był to wyjazd do Koła, podczas którego możliwe było zapoznanie się ze sposobem działania podobnego zakładu.
Wątpliwości, zdaniem organu, nie powinien wzbudzać też raport oddziaływania przedsięwzięcia na środowisko naturalne, ponieważ w opinii organu sporządzono go zgodnie z zasadami i zawarto wszystkie konieczne informacje. Stwierdzono, że jego zakres przekracza nawet konieczne minimum i informuje o wszystkich, wzbudzających wątpliwości, aspektach funkcjonowania zakładu. Zdaniem urzędników kolegium należy przyjąć, że tego typu zakład zawsze może, potencjalnie, oddziaływać na środowisko, chociaż warto oczywiście zadbać o to, aby ten wpływ był jak najmniejszy. Warto też podkreślić, że sporządzony przez inwestora raport oddziaływania na środowisko uzupełniany był aż trzy razy i można wnosić, że zawarte w nim informacje są wystarczające.
Warto dodać też, że aktualnej decyzji SKO nie można już zaskarżyć. Jeśli którakolwiek ze stron byłaby niezadowolona z jej treści, to może wnieść swój sprzeciw do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie.
Czy jednak, teoretycznie, władze gminy mogą wydać w tej sprawie negatywną decyzję? Mogłyby, jeśli zaistniałby jeden ze wskazanych przez kolegium czynników: planowana inwestycja musiałaby być niezgodna z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego; inwestor musiałby odmówić realizacji zaleceń poszczególnych organów opiniujących; brak zgody inwestora na realizację przedsięwzięcia w kształcie innym, niż ten zaproponowany we wniosku (jeśli należałoby wprowadzić te zmiany ze względu na raport); znaczący wpływ przedsięwzięcia na obszar Natura 2000.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze