Według Bartnik doszło do szeregu przestępstw przeciwko wyborom, mających wpływ na przebieg głosowania w Siedliszczu. O konkretach podczas konferencji, którą zwołała we wtorek (30 kwietnia), jednak nie mówiła, by nie zaszkodzić sprawie.
- Naprawdę nie mam ochoty, aby tłumaczyć się z bezpodstawnych oskarżeń. Ktoś na mnie pluje, a ja mam się z tego tłumaczyć? Proszę też zwrócić uwagę na to, że na konferencji, którą zwołała pani Bartnik, któryś z dziennikarzy zadał pytanie o konkretne powody złożenia tego protestu. Takie konkrety nie zostały przytoczone. Uważam, że to wszystko organizowane jest po to, aby robić niepotrzebny zupełnie, medialny szum. Naprawdę, nic złego nie zrobiłem. W mediach społecznościowych mówiłem o sobie i wyłącznie o sobie. Moje nazwisko było natomiast przytaczane w każdym możliwym kontekście. Społeczeństwo gminy zostało podzielone i skłócone. Starszym mieszkańcom nie mieści się to w głowie, jak można się w taki sposób zachowywać. Proszę zwrócić uwagę na to, że po wyborach podziękowałem wyborcom, a ze strony mojej kontrkandydatki nie padły żadne słowa, które powinny paść. Dzwonią moi koledzy samorządowcy z Polski i pytają „Co się u Was dzieje?”. Wstyd, zwyczajnie wstyd... – komentuje obecną sytuację burmistrz Hieronim Zonik.
Joanna Bartnik twierdzi natomiast, że jej zarzuty nie są bezpodstawne. W złożonym właśnie proteście pojawiły się bowiem zarzuty związane z przestępstwami przeciwko wyborom i referendum, które określa rozdział 31 Kodeksu Karnego.
- Złożyliśmy ten protest, ponieważ twierdzimy, że wybory są nieważne. Wnosimy też o ponowne przeprowadzenie wyborów we wszystkich okręgach. Uważamy, że dopuszczono się przestępstw przeciwko wyborom, które to przestępstwa określa rozdział 31. Kodeksu Karnego. Uważamy, że głosy oddawały osoby do tego nieuprawnione oraz że udzielano korzyści majątkowych w zamian za „poprawne” głosowanie. To tylko niektóre punkty, które zawarliśmy w proteście. Sprawa jest dosyć delikatna. Mieliśmy możliwość, aby złożyć taki protest w przeciągu 14 dni od momentu ogłoszenia wyników wyborów, więc z tej możliwości skorzystaliśmy. W kampanii mój wizerunek legł w gruzach. Szkalowało się i nadal szkaluje moje nazwisko. Rozpowszechniane są na mój temat nieprawdziwe informacje. Chciałam, aby ludzie w Siedliszczu poczuli się wreszcie wolni. Nie chodzi tak naprawdę o stanowisko... – poinformowała nas kandydatka na burmistrza Siedliszcza.
Sąd Okręgowy w Lublinie na rozpatrzenie protestu powyborczego Joanny Bartnik ma 30 dni. Jeśli uzna za zasadny, w Siedliszczu odbędzie się ponowne głosowanie i trzecia tura wyborów.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze