Da się czy nie da obniżyć?
W swoim niedawnym wystąpieniu przewodniczący Robert Szwed odnosił się do treści posta, jaki na profilu społecznościowym „Rejowiec Fabryczny – Bez Cenzury” opublikowany został 14 kwietnia. Autor czy też autorzy tekstu omawiają w nim arkana funkcjonowania miejskiej ciepłowni. Dlaczego? Nie od dzisiaj mówi się w Rejowcu Fabrycznym o tym, że ceny ciepła są „wysokie” i że jest po prostu „drogo”. Autorzy wpisu twierdzą, że co roku ciepłownia miejska „generuje nadwyżkę budżetową i wpłaca ją do budżetu miasta na bliżej nieokreślony cel”.
- „Gdyby ciepłownia miejska chciała przeprowadzać inwestycje, to taka decyzja powinna być uzgodniona ze Spółdzielnią Mieszkaniową oraz z samymi mieszkańcami osiedla. Bo to przecież skutkowałoby wzrostem cen ciepła w okresie zimowym oraz cen na podgrzanie wody ciepłej. Wysokość wpłat nadwyżki budżetowej w poszczególnych latach przedstawia się następująco: Rok 2016 - 30.000 zł, Rok 2017 - 90.000 zł, Rok 2018 - 130.000 zł, Rok 2019 - brak danych, Rok 2020 - 70.000 zł, Rok 2021 - 60.000 zł, Rok 2022 - 60.000 zł, Rok 2023 - brak danych. W roku 2024 zaplanowano 310.373,92 zł - jako środki, które wypłacił Wojewoda Lubelski na wyrównania w związku z trudną sytuacją na rynku paliw i covid 19. Były to środki dla Ciepłowni Miejskiej. Widzimy, że kwoty nie były wcale małe przez powyższe lata wpłacono 440.000 zł i są to pieniądze wynikające z wpłat od mieszkańców osiedla, gdzie nie była planowana żadna większa inwestycja w tym okresie, ani nie było żadnych konsultacji z mieszkańcami osiedla Wschód” (pis. oryg.) - twierdzą autorzy wpisu.
Przytoczone przez nich informacje sprowadzają się do pytania „Dlaczego mieszkańcy tak dużo płacili za ciepło”. Czy zarzuty są zasadne? Były już przewodniczący rady miasta twierdzi, że są nieuprawnione i bezpodstawne.
- Rozmawiałem niedawno z przedstawicielem Ministerstwa Klimatu, departamentu ciepłownictwa, o tym, że tutaj, w Rejowcu Fabrycznym, ceny są naprawdę relatywnie niskie. Mieliśmy niską cenę gazu i to przekładało się na ostateczną cenę jednego GJ energii. Jeśli ktoś mówi o tym, że ceny w Chełmie są niskie, a u nas jest drogo, to nie wie, o czym mówi. Okazuje się bowiem, że w Chełmie ostateczne ceny ciepła były o przeszło 40% wyższe, niż u nas. Poza tym nie można porównywać ze sobą rzeczy nieporównywalnych. W Chełmie jeden GJ kosztuje obecnie ok. 78 zł dla odbiorcy. U nas ta cena wynosi ponad 82 zł. Ale ta ostateczna cena, a Chełmie, przypomnę, jest dużo wyższa, zależy od wielu czynników – opłaty przesyłowej, nośnika ciepła i tzw. przesyłu zmiennego, którego cena to w tej chwili 29 zł. Chełm nie wchodzi już też do systemu handlu emisjami. Ostatecznie więc ta cena w Chełmie będzie i tak wyższa niż najwyższa cena u nas. Wynika to z sumowania tych wszystkich, składowych elementów. Ale chodzi, należy to podkreślić, o koszt, który ponosi zakład, nie odbiorca – zaznaczył przewodniczący Szwed.
Płacą maksimum, a i tak brakuje
Zauważył też, że ciepłownia nie „generuje” nadwyżki, a może ją, co najwyżej, „osiągnąć”. I funkcjonuje w oparciu o konkretne przepisy – przepisy zawarte w ustawie „O finansach publicznych”.
- W ich świetle zakład budżetowy, a takim zakładem jest właśnie ciepłownia, ma pokryć koszty swojej działalności przychodami. Czyli wyjść na przysłowiowe „zero”. Taki stan jest osiągnąć bardzo trudno, ponieważ trudno jest oszacować cenę 1 GJ energii. Trzeba być geniuszem albo jasnowidzem. Cena zależy od wielu różnych czynników, także tych atmosferycznych – podkreślił były już przewodniczący rady.
Jeśli idzie o kwestię ewentualnych inwestycji, to te, jak wyjaśniał to w czasie swojego wystąpienia Szwed, przeprowadzić może wyłącznie miasto, bo to ono jest, de facto, właścicielem zakładu.
- Warto też pamiętać o tym, że przepisy nie pozwalają na oddanie mieszkańcom żadnych nadwyżek. Jeśli przyjąć, że te pieniądze faktycznie miałyby trafić do mieszkańca, to byłoby to średnio albo 16 zł miesięcznie, albo 8 zł miesięcznie. W zależności od wysokości nadwyżki. Nadwyżka trafia to budżetu miasta, ale nie na konkretny cel, nie do konkretnej „szufladki”– skomentował kolejny zarzut Szwed.
Powiedział też o tym, że w systemie rozliczeń funkcjonuje tzw. cena maksymalna za 1 GJ, która jest ustalona przez ustawodawcę. Odbiorca może zapłacić maksymalnie 82,66 zł za 1 GJ energii. Ostatecznie ciepłownia sprzedaje 1 GJ ze stratą, którą należy pokryć przy pomocy innych środków.
- Sugerowałbym więc, żeby dogłębnie poznać tę prawdę na temat sprzedaży ciepła. Gdybyśmy nie wystarali się o te dodatkowe środki, to ciepłownia zanotowałaby stratę na poziomie 900 tys. zł. Ciekawe więc, czy mieszkańcy byliby skłonni pokryć tę różnicę pomiędzy realnymi kosztami funkcjonowania zakładu, a przychodami. Warto powiedzieć tylko o tym, że w 2022 roku za gaz zapłaciliśmy blisko 470 tys. zł, za wszystkie 12 miesięcy, natomiast w w 2023 roku już niespełna 1,5 mln zł. Pytam więc ponownie – czym pokryć tę różnicę? – zastanawiał się Szwed.
Jeśli więc ktoś twierdził w mieście, że cenę ciepła da się obniżyć praktycznie z „dnia na dzień”, to zdaniem Szweda jest w głębokim błędzie. Cena, jaką płaci w tej chwili odbiorca 1 GJ ciepła w Rejowcu Fabrycznym to 82,66 zł, natomiast ta wynikająca z taryfy, realna, to już niespełna 125 zł. Tylko w pierwszym kwartale bieżącego roku zakład sprzedał "ciepło" za prawie 465 tys. zł, natomiast zakupił gaz i energię elektryczną za ponad 550 tys. zł
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze