To założenie kłóci się jednak z tym, czego oczekują sami zainteresowani, czyli rolnicy. Podczas gdy wciąż żywią nadzieję na to, że przepisy tzw. Zielonego Ładu znajdą się w końcu w koszu, ministerstwo oferuje im półśrodki, które bardziej chyba spełniają rolę plasterka na ranę, niż solidny lek na wszystkie trapiące rolników bolączki. A tych jest przecież niemało.
Zasadniczym problemem, z którym dzisiaj zmagają się polscy producenci żywności, jest gwałtowny spadek opłacalności produkcji. Na ten stan rzeczy wpływa oczywiście kilka niepokojących czynników, a zasadniczo dwa najistotniejsze – duża ilość taniego zboża, które przywiezione zostało zza naszej wschodniej granicy oraz wysokie koszty produkcji.
Minister Siekierski wychodzi z założenia, że protesty rolników wymierzone były nie tyle w same przepisy Zielonego Ładu czy proceder importu ukraińskiego zboża, ale fakt, że te dwa czynniki nałożyły się na siebie w tym samym czasie i spowodowały gwałtowny spadek opłacalności produkcji.
- Należy zachować ewolucyjny charakter zmian we Wspólnej Polityce Rolnej, tak jak było to do tej pory – stwierdził w czasie jednego ze spotkań szef resortu.
Zdaniem Siekierskiego polscy rolnicy pozytywnie oceniają 20-letnią obecność Polski w strukturach Unii Europejskiej, ale jednocześnie mają poczucie, że w gruncie rzeczy zależy od nich naprawdę niewiele.
- Chcemy, aby polscy rolnicy o przepisach, także tych związanych z Zielonym Ładem, wiedzieli jak najwięcej – podkreślił minister rolnictwa.
Minister uważa, że pewne zmiany będzie można wprowadzić, korzystając z szans, jakie będzie dawała polska prezydencja w Unii Europejskiej. Ten okres rozpocznie się w styczniu 2025 roku. Wtedy też zacznie swoją pracę nowa Komisja Europejska. Zdaniem Siekierskiego polskie rolnictwo stanie w przyszłości przed całym mnóstwem wyzwań.
Jednym z podstawowych wyzwań jest konieczność utrzymania żywotności ekonomicznej gospodarstw rolnych – twierdzi Siekierski. W jego opinii narasta również problem związany z brakiem następców, czyli zmiany pokoleniowej w gospodarstwach rolnych.
- Obecnie nawet dobre, duże gospodarstwa towarowe mają problem z następcami – przestrzegał minister.
Szef resortu rolnictwa zwrócił jednocześnie uwagę, że za 20-30 lat niezbędny będzie wzrost produkcji żywności o 80 procent. Jednocześnie problemem do rozwiązania jest niska pozycja rolnika w całym łańcuchu żywności.
Przypomnijmy, że 25 kwietnia Czesław Sierkierski zaproponował rolnikom mechanizm dopłat do 1 tony sprzedanego zboża. Według tego, co zapowiedział, dopłaty miałyby zostać zaoferowane zarówno tym rolnikom, którzy już sprzedali swoje płody w minionym okresie (od 1 stycznia do 10 marca), jak i tym, którzy planują to uczynić w najbliższym czasie. To rozgraniczenie czasowe ma znaczenie, bowiem dla tych, którzy pozbyli się swojego zboża w pierwszych trzech miesiącach tego roku, oferowana jest dopłata w wysokości 200 zł do tony, natomiast dla tych, których obejmie kolejny okres (od 11 marca do 31 maja) oferowana jest już dopłata w wysokości 300 zł do tony. Tak więc w tym przypadku prawo zadziała „wstecz” i pieniądze otrzymają także ci, którzy już dokonali operacji sprzedaży swoich produktów.
– Jest to pomoc związana ze skutkami wojny rosyjsko-ukraińskiej i zmian, które dotknęły polski rynek. W szczególności zmian związanych z otwarciem granic celnych UE, nadmiernym napływem ukraińskiego zboża na polski rynek oraz destabilizacji tego rynku w ostatnich dwóch latach – podkreślił w czasie spotkania, na którym omówiono szczegóły programu, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Jan Grabiec.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze