Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Stachniuk Optyk
Reklama

Gm. Sawin. To audi jest jak wino. Im starsze, tym lepsze

Na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku, czyli wówczas, kiedy po naszych, polskich drogach poruszały się najczęściej „małe” i „duże” fiaty, polonezy „borewicze”, wartburgi i skody, przeciętny Kowalski zaczął marzyć o zachodnim powiewie motoryzacji. Obiektem westchnień stały się mercedesy, bmw i audi. Takie motoryzacyjne marzenie na lokalnym, sawińskim podwórku spełnił przed laty pan Henryk, a teraz jego wymarzona 80-tka trafiła, za pośrednictwem rodziny, do Muzeum „Skarb Narodu” w Modlinie. Mogła skończyć już dawno na złomie, a będzie cieszyła oko przez wiele długich lat.
Gm. Sawin. To audi jest jak wino. Im starsze, tym lepsze
Artur Wołoszkiewicz i Robert Brykała rozmawiają na temat dostojnej 80-tki

Źródło: Muzeum "Skarb Narodu"

Jakości, z jaką wykonywano auta przed 34 laty, nie doceni tylko ten, kto nie miał nigdy okazji, aby zasiąść za ich kierownicą. Dzisiaj wnętrza aut sprzed dekad mogą już nieco trącić myszką, ale pewne jest jedno – były to samochody produkowane na lata i setki tysięcy kilometrów. Dosyć proste i tanie w obsłudze i niemal bezawaryjne. Wystarczyło nie zaniedbać podstawowych, serwisowych obowiązków, aby bezpiecznie pokonywać kolejne kilometry. Nie było luksusowo, ale z pewnością nie tak siermiężnie, jak w autach produkowanych w tzw. demoludach. 

Zięć nieżyjącego już niestety pana Henryka, Artur Wołoszkiewicz, odziedziczył po nim auto, które z kierowcą spędziło 17 lat. Rocznik 1990, dosyć rzadkie, skórzane wnętrze i niemal niezniszczalny silnik – turbodiesel o pojemności 1,6 l. 

- Mój teść zmarł w ubiegłym roku i u mnie audi przejechało może 200 km. Moja żona, Małgorzata, darzy ten samochód olbrzymim sentymentem, dlatego chcieliśmy go w pewien sposób uratować, ocalić przed degradacją. Jak na swoje lata audi jest w bardzo dobrym stanie, niemniej wymaga już pewnej dozy uwagi i motoryzacyjnego serca – mówi pan Artur.

Wnętrze staruszka pokrywa patyna czasu, ale nie jest jeszcze "zmęczone"

Jego teść zwykł mawiać, że audi nie wzięło „grama oleju”. Był też bardzo zadowolony z poziomu spalania, które w jego opinii kształtowało się na poziomie 4/5 litrów na 100 km. Spory, bo przeszło 70-litrowy zbiornik paliwa pozwalał na bezproblemowe pokonanie, za „jednym zamachem”, przeszło 1000 km. 

-Ta 80-tka jest też dosyć ciekawa z innych względów. Posiada mianowicie skórzane wnętrze, tapicerkę, która w samochodach z tamtych lat nie występowała zbyt często. A na pewno nie na naszym, polskim rynku. Auto jest też bardzo dobrze zachowane, głównie dzięki podwójnie ocynkowanym blachom, z jakich wykonano całe nadwozie. Jedynym elementem, który wymagał już pilnej interwencji, był lewy, tylny błotnik. Jego stan wskazywał na to, że ktoś już w przeszłości próbował dokonywać napraw, ponieważ na ogół te samochody po prostu nie rdzewiały – zaznacza pan Artur.

Ponieważ jemu zabrakło zapału, aby zająć się dostojnym „staruszkiem” i spróbować doprowadzić go do idealnego stanu, postanowił skontaktować się z Muzeum „Skarb Narodu” - placówką, która zajmuje się kolekcjonowaniem aut. Głównie tych, które niby przeszły już dawno na emeryturę, ale dzięki którym wciąż jeszcze niejednemu miłośnikowi motoryzacji potrafi zakręcić się łezka w oku. Ponieważ w kolekcji aut z tamtych lat brakowało właśnie dobrze zachowanego audi 80 B3, to ekipa muzeum postanowiła, że wezmą samochód pod swoją opiekę. 

- W pewnym momencie stanąłem na przysłowiowym rozdrożu. Mogłem remontować samochód, chociaż nie miałem na to do końca siły ani zapału, ale mogłem też go sprzedać. Szkoda jednak oddawać w obce ręce auto, które w gruncie rzeczy jest niewiele warte, ale które wzbudza tyle dobrych wspomnień. Audi wymagało serca, którego nie mogliśmy mu ofiarować, więc pomyśleliśmy o nowym domu w postaci muzeum. Z działalnością Roberta Brykały zetknąłem się za pośrednictwem sieci i pomyślałem, że będzie w stanie stworzyć dla audi odpowiednie warunki – opowiada pan Artur.

Od pracowników muzeum samochód otrzymał nieco motoryzacyjnej czułości - między innymi klasyczne kołpaki, które znacznie poprawiły jego wygląd

Teraz samochód dziadka Henryka będą mogli oglądać w Modlinie jego bliscy, potomkowie. Pracownicy muzeum ocalą część cennej, rodzinnej historii, która mogła skończyć w rękach nieodpowiedzialnego, młodego kierowcy albo po prostu na złomowisku. 

- Mój teść to trochę taki inżynier Stefan Karwowski z „40-latka”, ponieważ także przesiadł się ze starego, skorodowanego „malucha” z 1977 roku do audi 80 B3. Moja żona i ja cieszymy się z tego, że samochód będzie mógł cieszyć. Nie tylko nas, ale i wszystkich miłośników motoryzacji, którzy odwiedzą placówkę w Modlinie – zaznacza Wołoszkiewicz. 

Czytaj także:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamareklama Bon Ton
Reklama
Reklama
Reklama