Dr Konrad Piotrowski z Uniwersytetu SWPS, ocenia, że efektem takiej zabawy mogą być zmiany w zachowaniu dziecka. Mogą się pojawić problemy z zaufaniem, ale możliwa jest także depresja.
Im młodsze dziecko, tym łatwiej je skrzywdzić
– Będzie to oczywiście zależało od wielu rzeczy, od relacji między sprawcą a ofiarą, od kontekstu tego, jak to jest postrzegane, bo mogę sobie wyobrazić, że jeśli robią sobie to koledzy, to konsekwencją może być dużo śmiechu, ale jeśli będzie to wywoływało u ofiary poczucie upokorzenia czy strach, to można się spodziewać wszystkiego, włącznie z Zespołem Stresu Pourazowego. Im młodsze dziecko, tym o takie negatywne konsekwencje , bo jest bardziej wrażliwe emocjonalnie – mówi Portalowi Samorządowemu.
To właśnie on donosi o nowym, przemocowym trendzie w szkołach.
Zachodzą ofiarę od tyłu i gwałtownie popychają
O tym, że dochodzi do takich sytuacji opowiadają sami rodzice dzieci. Mówią o zabawie w krecika. Polega to na tym, że ofiara na szkolnym korytarzu jest zachodzona przez grupę dzieci i gwałtownie popychana.
Ofiara upada na ziemię i ma się skulić, podwijając nogi do klatki piersiowej. Napastnicy ofiarę przytrzymują w takiej pozycji.
Warianty tej „zabawy” mogą obejmować dodatkowe elementy, mające na celu upokorzenie i wywołanie strachu u ofiary – podaje serwis.
Trzeba od razu reagować
Ekspert dodaje, że nie można sygnałów o takich „zabawach” bagatelizować.
– Jeśli nauczyciel zauważy taką sytuację, a uczniowie, włącznie z osobą poszkodowaną, zapewniają, że to „tylko zabawa”, musimy pamiętać, że to my, dorośli, jesteśmy odpowiedzialni za bezpieczeństwo dzieci. Naszym zadaniem jest reagowanie. Jeśli takie zachowania mają miejsce w szkole, a nauczyciele dyżurujący na przerwach zauważają je, należy podjąć działania – radzi Konrad Piotrowski.
Czytaj też:
Napisz komentarz
Komentarze