Przedmiotem konsultacji było poznanie opinii społeczności lokalnej w sprawie zmiany granic administracyjnych polegającej na włączeniu do miasta Chełm:
- obrębu ewidencyjnego Janów o powierzchni 481,38 ha
- obrębu ewidencyjnego Okszów o powierzchni 191,29 ha
- obrębu ewidencyjnego Okszów-Kolonia o powierzchni 186,45 ha
- obrębu ewidencyjnego Pokrówka o powierzchni 558,61 ha
- obrębu ewidencyjnego Żółtańce-Kolonia o powierzchni 171,27 ha
- obrębu ewidencyjnego Horodyszcze o powierzchni 653,67 ha
- obrębu ewidencyjnego Horodyszcze-Kolonia o powierzchni 253,76 ha
- obrębu ewidencyjnego Rudka o powierzchni 962,60 ha
- obrębu ewidencyjnego Parypse o powierzchni 509,60 ha
- obrębu ewidencyjnego Zawadówka o powierzchni 478,81 ha
Planowane włączenie do miasta dziesięciu obrębów ewidencyjnych spotkało się z odmiennymi reakcjami mieszkańców miasta i gminy.
W samym Chełmie uprawnionych do głosowania było blisko 55 tysięcy osób. W konsultacjach wzięło udział 927 osób, z czego ważne głosy oddało 889 mieszkańców (1,62% uprawnionych). Za rozszerzeniem granic miasta opowiedziało się 476 osób (53,54% ważnych głosów), przeciw było 410 osób (46,12%), a 3 osoby (0,34%) wstrzymały się od głosu.
W gminie Chełm frekwencja była znacznie wyższa. Na 15 tysięcy mieszkańców w konsultacjach udział wzięło niemal 4900 osób. Spośród 4864 ważnych głosów zaledwie 39 osób poparło propozycję przyłączenia terenów do Chełma, natomiast aż 4822 mieszkańców było przeciw. Trzy osoby wstrzymały się od głosu, a 12 głosów uznano za nieważne.
Debata na komisji
Podczas posiedzenia Komisji Porządku Publicznego i Mienia Komunalnego Rady Miasta Chełm radni pochylili się nad raportem z konsultacji. Radny Longin Bożeński skomentował wyniki, porównując sytuację w gminie Chełm do "syndromu gotowanej żaby".
- Dziwią trochę te głosy. Czyżbyśmy jako chełmianie nie chcieli się rozwijać? (...) Cała sytuacja, zwłaszcza w gminie, przypomina mi trochę syndrom ugotowanej żaby, który polega na tym, że jeżeli wrzucamy żabę do wrzątku, to ona oczywiście natychmiast wyskakuje. Natomiast jeżeli wrzucamy żabę do zimnej wody w garnku i zaczynamy ją powoli podgrzewać, to żaba jest zachwycona, powolutku się wygrzewa w tej wodzie. Nic się nie dzieje, wszystko jest fajnie, tylko że w pewnym momencie jest już tak rozleniwiona i zachwycona tą sytuacją, że nie zauważa punktu krytycznego, po którym już nie jest w stanie z tego garnka wyskoczyć i się po prostu ugotuje. Myślę, że nasi koledzy samorządowcy z gminy Chełm też przeżywają taki taki syndrom - tam w tym kociołku jest im fajnie, przyjemnie, taplają się razem z wójtem w tej ciepłej wodzie. Tylko że w pewnym momencie nie zauważą, że pora z tego kociołka ciepłego wyskoczyć - mówił Bożeński i dodał: - Ubolewam nad tym, że koledzy samorządowcy z gminy Chełm (...) nie widzą potrzeby stworzenia ośrodka subregionalnego na naszym wspólnym obszarze działania, który mógłby dać impuls rozwojowy nam wszystkim. A tak naprawdę uratować nas przed syndromem gotowanej żaby, bo de facto w tym kociołku w pewnym momencie ugotujemy się wszyscy razem.
Z kolei przewodniczący komisji Marek Sikora zwrócił uwagę na bardzo niską frekwencję wśród mieszkańców Chełma.
- Pani dyrektor podkreśliła, że 53% z 1,62% uprawnionych opowiedziało się za zmianą granic. To oznacza, że jedynie 0,8% wszystkich mieszkańców Chełma było na „tak” w tych konsultacjach. (...) Trochę jest mi przykro, że nie zostało to jasno przedstawione od samego początku. Czy może to oznaczać, że mieszkańcy wcale nie chcą tej zmiany? Może po prostu nie zgadzają się z narzuconą formą tej procedury? - pytał Sikora.
Finalnie, projekt uchwały w sprawie wyrażenia opinii dotyczącej zmiany granic administracyjnych miasta Chełm, pozytywnie zaopiniowało trzech radnych, reprezentujących kluby Prawa i Sprawiedliwości oraz Chełmian (Longin Bożeński, Marek Tomaszewski oraz Mariusz Kowalczuk). Natomiast radni miejskiej opozycji wstrzymali się od głosu (Małgorzata Sokół, Tomasz Ochera, Marek Sikora).
Co dalej?
Wyniki konsultacji wyraźnie wskazują na podział w opinii mieszkańców. Ci z miasta popierają zmianę granic, ale liczba oddanych głosów stanowi zaledwie ułamek ogólnej liczby uprawnionych do udziału w konsultacjach. Natomiast mieszkańcy gminy niemal jednomyślnie sprzeciwiają się proponowanej zmianie.
Teraz decyzja należy do władz samorządowych i centralnych. Konsultacje społeczne były jedynie formą zebrania opinii, a ostateczne rozstrzygnięcie leży w rękach Rady Ministrów. Czy Chełm faktycznie powiększy swój obszar ponad dwukrotnie? Odpowiedź na to pytanie poznamy w najbliższych miesiącach.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze