Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama baner reklamowy
ChKS na rozdrożu

Rozmowa z wiceprezesem Dominikiem Małysem o kłopotach, szansach i strategii

Reklama
Chełmski Klub Sportowy (CHKS) stoi w obliczu dynamicznych zmian organizacyjnych i finansowych. Od momentu powstania miejskiej spółki sportowej, jej zarząd stara się wdrażać wizję rozwoju, mimo licznych trudności, takich jak utrata kluczowych sponsorów czy wzrastające koszty utrzymania drużyn. Wiceprezes Dominik Małys podkreśla, że czas na podsumowanie dotychczasowych działań dopiero przyjdzie, jednak już teraz można dostrzec efekty wprowadzanych zmian.
Rozmowa z wiceprezesem Dominikiem Małysem o kłopotach, szansach i strategii

Źródło: Chełmski Klub Sportowy

Anna Wietrak: Według rady nadzorczej, ma Pan odpowiadać w spółce przede wszystkim za współpracę ze sponsorami, ale także za wdrażanie strategii rozwoju spółki w życie. Proszę powiedzieć, na czym ona polega?

Reklama

Dominik Małys: Nie chciałbym na samym początku naszej rozmowy oceniać swoich dotychczasowych działań, bo jesteśmy w ciągłym procesie i wiele spraw jest po prostu w trakcie. Na podsumowania przyjdzie jeszcze czas. Staramy się skupiać na kilku obszarach działalności: szkoleniu dzieci i młodzieży, budowaniu stabilnej i wiarygodnej organizacji oraz profesjonalizacji sportu wyczynowego. W pierwszym z tych obszarów przede wszystkim udało nam się ustabilizować sytuację dotychczasowych akademii: siatkówki i piłki nożnej. Do obu akademii trafili kompetentni koordynatorzy, którzy organizują pracę. Wdrożyliśmy elektroniczny system zarządzania akademiami ProTrainUp oraz dokonaliśmy szeregu zmian organizacyjnych. Dzięki temu mamy niemal 200 dzieci w piramidzie szkoleniowej, a z roku na rok zarówno jakość, jak i ilość młodych adeptów sportu będzie tylko rosła. Dba o to kadra, która ma kwalifikacje i świetny kontakt z młodzieżą. Jestem przekonany, że te działania zaprocentują - potrzebujemy tylko stabilnego rozwoju i zaangażowania do kształtowania umiejętności młodych sportowców. Otwieramy również klasy sportowe, które pomogą nam w podnoszeniu umiejętności wśród młodzieży.

Drugi aspekt to przebudowa struktury organizacyjnej. Aktualnie w większej mierze odpowiada ona organizacji klubu sportowego. Zoptymalizowaliśmy niektóre procesy administracyjne, zaktualizowaliśmy regulaminy organizacyjne spółki, wprowadziliśmy również szereg zmian, które przynoszą oszczędności klubowi. Przeszliśmy także przez zmiany w naturze struktury sponsoringowej, o czym opowiem za chwilę. Proces funkcjonowania drużyn wyczynowych również przechodzi ewolucję. Mógłbym tutaj opowiadać o zmianach przez kolejne pół godziny, ale tak jak wspomniałem wcześniej: na podsumowania przyjdzie czas i wtedy przedstawimy kompleksowy raport z działalności w sezonie 2024/2025. Już teraz zachęcam do zapoznania się z jego treścią, bo w ten sposób postaramy się uświadomić wszystkim, jak dużo pracy zostało już wykonanej, ale też ile jeszcze jest do zrobienia.

Gdy prezes Artur Juszczak obejmował kierowanie nową miejską spółką sportową, mówiło się, że jest odpowiednią osobą na tym stanowisku, gdyż Chełmski Klub Sportowy oraz Chełmski Park Wodny i Targowiska Miejskie mają zostać połączone. Czy zarząd spółki nadal ma taki plan? Czy jest on już nieaktualny?

- Prowadzimy pogłębione analizy dotyczące połączenia spółek. Jedna jest już gotowa, czekamy na kolejne, m.in. od biegłej rewident. Cały proces to skomplikowana i dość żmudna procedura. Nie chcielibyśmy się na nią decydować bez stuprocentowej pewności, że przysłuży się to naszej działalności. Przygotowujemy dokumenty, czekamy na analizy specjalistów i jak tylko podejmiemy decyzję kierunkową, poinformujemy o tym opinię publiczną. Oczywiście ostatnie zdanie zawsze należy do właściciela, czyli władz miasta, jednak - tak jak wcześniej wspomniałem - chcemy należycie, odpowiedzialnie i rzetelnie przygotować się do tego ewentualnego procesu.

Temat ChKS-u jest ciekawy nie tylko ze względu na większe lub mniejsze osiągnięcia drużyn piłki siatkowej i piłki nożnej, ale także ze względu na jego finansowanie. Jedynym udziałowcem w spółce jest miasto Chełm i to ono ponosi odpowiedzialność finansową za niemalże każdą decyzję podjętą przez zarząd spółki. Miasto przeznaczyło na nią już niemal 12 milionów złotych. W 2023 roku dofinansowanie wyniosło 3,3 mln zł, zaś w 2024 r. już niemalże 5 mln zł. Możemy też zakładać, że w bieżącym roku, kwota ta będzie znacznie wyższa. Sytuacja finansowa spółki pogorszyła się po odejściu kluczowych sponsorów, takich jak: Lubelski Węgiel Bogdanka, PGE, PKP Linia Hutnicza Szerokotorowa, Azoty Puławy czy PKO Bank Polski. Utrata ponad 2 mln zł wpływów od sponsorów spowodowała przeniesienie ciężaru finansowania na miasto. Jak Pan w związku z tym ocenia kondycję finansową spółki?

- Nasza sytuacja, dzięki wsparciu i przychylności władz miasta, jest stabilna. Pewne jest jednak to, że spółka zmaga się z wyzwaniami natury finansowej. Korzystając z okazji, chciałbym jednak wyjaśnić pewne nieprecyzyjne doniesienia medialne dotyczące naszej sytuacji. Przede wszystkim spółka nie ma nieuregulowanych zobowiązań. Zgodnie z art. 36 ust. 2e ustawy o rachunkowości, dopłaty ze strony miasta wykazywane są po stronie pasywów. Tłumacząc to bardziej obrazowo: każda dopłata lub dokapitalizowanie z miejskiej kasy wchodzi nam w księgową stratę. Stąd sensacyjne nagłówki o stratach… Jednak, jak pani redaktor wspomniała, faktem jest, że spółka utraciła wsparcie spółek Skarbu Państwa. Miasto Chełm wzięło na siebie główny ciężar utrzymania całego przedsiębiorstwa. Chciałbym jednak wyraźnie podkreślić, że nie zamykamy się na współpracę z żadnym podmiotem i w dalszym ciągu walczymy o jak największe środki dla chełmskiego sportu.

Dlaczego spółki Skarbu Państwa wycofały się ze sponsorowania chełmskiego sportu? Czy Pana zdaniem miało to podłoże polityczne?

- Nie mnie to oceniać. Nie jestem politykiem, tylko menadżerem sportowym i nie wiem, jakie były tego przyczyny. Oficjalnie umowy okresowe dobiegły końca i postanowiono ich nie przedłużać. Nie załamujemy się jednak z tego powodu i mamy nadzieję, że w niedalekiej przyszłości wrócimy do Państwa z pozytywnymi informacjami.

Jakie zatem działania podejmuje CHKS w celu pozyskania nowych sponsorów?

- Klub podjął szereg działań, które mają wpływ na sytuację sponsoringową. Należy do nich m.in. stworzenie atrakcyjnej oferty sponsoringowej naszych drużyn, dostosowanej do potrzeb, ale także możliwości finansowych lokalnego biznesu. Utworzyliśmy również Klub Biznesu, dzięki któremu nasi partnerzy mogą pogłębiać lub nawiązywać relacje biznesowe oraz jednocześnie bardziej integrować się z klubem. Rynek lokalny to jedno, ale wychodzimy również z ofertą poza region. Warto nadmienić, że kilka spotkań siatkówki wsparł np. STS. Nasze wpływy od lokalnych partnerów, w zestawieniu z minionym sezonem, wzrosły o co najmniej 124%. Oczywiście nadal jest to kropla w morzu, aczkolwiek nie da się nie zauważyć trendu wzrostowego.

Wiemy, że w 2024 roku władze spółki przeprowadziły rozmowy ze 111 firmami. Te działania przyniosły około 500 tys. zł wpływów, lecz nie nie ma co ukrywać, że jest to kropla w morzu potrzeb. Podkreślacie Państwo, że planowany awans zespołu siatkarskiego do PlusLigi zwiększy zainteresowanie klubem wśród potencjalnych partnerów biznesowych, lecz należy zauważyć, że awans wiązałby się również ze znacznym wzrostem kosztów utrzymania klubu, począwszy choćby od wynagrodzeń zawodników - mimo iż w przeciwieństwie do piłki nożnej, nie mówimy tu o wykupieniu zawodnika z klubu, to już jego wynagrodzenie w PlusLidze będzie odpowiednio wyższe. Czy w awansie widzi Pan tylko szanse, czy także zagrożenia dla spółki?

- Z tego, co wiem, to projekt siatkarski od początku zakładał awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Ogromna determinacja wielu ludzi doprowadziła nas do miejsca, w którym znajdujemy się obecnie. Dość wspomnieć, że jeszcze trzy lub cztery lata temu takie pytanie byłoby w zasadzie mrzonką. Dziś natomiast jednak jesteśmy tu, gdzie jesteśmy i wszyscy dokładamy starań, aby Plus Liga zawitała do Chełma. Tak jak Pani wspomniała - jest to dla nas wyzwanie również finansowe, bo to największy w historii Chełma projekt sportowy. Otwiera on jednak wiele możliwości: od zdecydowanie bardziej atrakcyjnej oferty sponsorskiej, przez wpływy z transmisji telewizyjnych, aż do już zadeklarowanego większego wsparcia naszych partnerów. W przypadku awansu musimy również m.in. zwiększyć pojemność Miejskiej Hali Sportowej o ponad dodatkowych 500 krzesełek, co również wpłynie na wyższe wpływy z dnia meczowego. Uspokajam - wspólnie z władzami miasta robimy wszystko, aby w Plus Lidze zagrać i - jeżeli tylko sportowo wszystko pójdzie po naszej myśli – niebawem zaprosimy wszystkich na pierwszy mecz w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jestem tego pewien.

Może przejdźmy do piłki nożnej. Tutaj sytuacja wydaje się o wiele gorsza. Chełmianka mimo tegorocznego jubileuszu 70-lecia, nie ma zbyt wielu powodów do radości. Zespół od 8 sezonów utrzymuje się w III lidze, czasem nawet z problemami, nie widać też szans na awans do II ligi. Sponsorzy niezbyt chętnie wspierają takie kluby. W Polsce jest wiele klubów piłkarskich finansowanych przez samorządy, zarówno przez dotacje, jak i bezpośrednie zaangażowanie kapitałowe. Przykładem mogą być ekstraklasowe kluby Śląsk Wrocław czy GKS Katowice. Porównajmy się jednak do własnej ligi. Sandecja, okrzyknięta w mediach jako "spalarnia pieniędzy z Nowego Sącza", podobnie jak Chełmianka jest spółką, której jedynym akcjonariuszem jest samorząd. Jakie wnioski można wyciągnąć z sytuacji Sandecji Nowy Sącz, która w latach 2018-2023 otrzymała od miasta łącznie ponad 38 milionów złotych, a mimo to, będąc nawet w sezonie 2017/18 w Ekstraklasie, spadła do III ligi?

- Zasadniczo ma Pani rację. Wspomniałem już wcześniej, że sytuacja w polskim sporcie od jakiegoś czasu jest nieciekawa. Wystarczy popatrzeć na kluby, które Pani wymieniła. Nie porównywałbym jednak trzecioligowca do miejskiego klubu z poziomu Ekstraklasy. To całkowicie inny rząd wielkości oraz problemy. Nie zawsze przecież było tak, że te kluby miały problemy. To pochodna wielu czynników - zarówno zewnętrznych, jak i wewnętrznych. Kominy płacowe, niewłaściwe zarządzanie, złe decyzje kadrowe. Powody można mnożyć. Nie chciałbym się odnosić bezpośrednio do klubu z Nowego Sącza, gdyż jak Pani zauważyła, rywalizujemy z nim w lidze. Skupiamy się na naszych problemach i na naszym podwórku, gdzie realizowane są m.in. ogromne inwestycje w ramach Lubelskiego Centrum Piłki Nożnej. Zapewniam, że zmieni to oblicze piłki nożnej w Chełmie oraz da nam ogromną szansę na rozwój - zarówno sportowy, jak i sponsoringowy oraz organizacyjny.

Trudno jest nie porównywać się do ekstraklasy, skoro w Chełmie powstaje Lubelskie Centrum Piłki Nożnej, czyli zespół boisk (w tym także stadion Chełmianki, występującej w czwartej grupie rozgrywkowej), warte 95 mln złotych. Czy nie uważa Pan, że jest to swego rodzaju "przerost formy nad treścią" w porównaniu do stadionu Rakowa Częstochowa czy Puszczy Niepołomice, której stadion przypomina bardziej boisko do quidditch'a niż do piłki nożnej...? Czy Pana zdaniem, ten ośrodek nie będzie generował dodatkowych kosztów?

Oczywiście, że będzie generował dodatkowe koszty, jednak chełmianie czekają na stadion z prawdziwego zdarzenia ponad 60 lat. Nie ma co ukrywać, że infrastruktura sportowa w zakresie piłki nożnej w Chełmie dotychczas była dalece niewystarczająca. Wcześniej wspominałem o akademii i rozwoju dzieci oraz młodzieży - te boiska będą służyć wszystkim, nie tylko pierwszej drużynie, na którą z nadzieją patrzymy w przyszłość, ale na tych boiskach będą też trenowały chełmskie dzieciaki. Wydaje mi się, że to jest bardzo istotne. Przy ul. Szwoleżerów powstaje stadion, który jest skrojony na miarę Chełma, ponieważ tam będzie nieco ponad 4000 miejsc. Ponadto powstają jeszcze boiska treningowe, które są bardzo dużą częścią tego projektu. Na jednym z takich boisk Chełmianka rozgrywa już swoje mecze. Jest to boisko ze sztuczną nawierzchnią przy ul. Ceramicznej. Uważam, że elementy rozwojowe infrastruktury sportowej powinny nas tylko i wyłącznie cieszyć.

W jaki sposób CHKS angażuje lokalną społeczność i sponsorów prywatnych, aby zapewnić stabilność finansową klubu i uniknąć problemów, z jakimi borykają się inne, większe, miejskie kluby piłkarskie?

- Przede wszystkim do wszystkiego podchodzimy z dużą dozą racjonalności. Administracja klubu ograniczona jest do absolutnego minimum. Kadra skompletowana jest z kolei tak, aby dużą część wynagrodzeń dla zawodników np. piłki nożnej stanowiły premie za osiągnięte rezultaty. Nie mamy kominów płacowych i każdy, nawet najgorszy scenariusz z punktu widzenia finansowego, jest zawsze brany pod uwagę. W porównaniu do innych klubów wydajemy bardzo mało na organizację spotkań domowych oraz wyjazdowych. W skrócie: pozwalamy sobie na tyle, na ile nas stać. Nie prowadzimy klubu na kredyt ani ponad stan, ponieważ to zgubiło już wiele organizacji. Decyzje finansowe moje, jak i prezesa Juszczaka, obarczone są dużą dozą ostrożności. Liczymy każdy grosz.

Niektóre z klubów zmagają się również z opóźnieniami w wypłatach dla piłkarzy i pracowników. Jak CHKS radzi sobie z terminowością wypłat i czy istnieją mechanizmy zapobiegające takim sytuacjom?

- To prawda. Znam wiele klubów, zarówno z PLS. 1 ligi czy z Betclic III Ligi, które mają problemy finansowe i problemy z regulowaniem wypłat. CHKS nie miał jednak większych problemów z terminowością. Oczywiście zdarzały się mniejsze lub większe opóźnienia, jednak możemy liczyć je w dniach, a ich powodem najczęściej są problemy techniczne lub procedury. Niestety, rzeczywistość w wielu innych klubach wygląda diametralnie inaczej. Posiadamy wewnętrzne mechanizmy, które stosujemy, aby przewidywać takie sytuacje. Kontroluje nas np. również Polska Liga Siatkówki, gdzie przedstawia się (do końca stycznia br.) listy „czystości” zawodników, zaświadczenia z urzędów skarbowych oraz ZUS.

Nowy Sącz planuje sprzedaż klubu prywatnemu inwestorowi w celu poprawy sytuacji finansowej i zdjęcia z miasta ogromnego wydatku. Z kolei kieleccy radni miejscy zdecydowali na początku marca o sprzedaży 99% akcji Korony Kielce prywatnej spółce, za które miasto otrzymało 108 tysięcy złotych. Czy CHKS rozważa podobny krok w przyszłości?

- W planach nie ma sprzedaży klubu prywatnemu inwestorowi.

Jakie są długoterminowe strategie spółki w kontekście finansowania i zarządzania klubem, aby zapewnić jego rozwój i uniknąć zadłużenia klubu?

- Jesteśmy na etapie przygotowywania długofalowej strategii rozwoju Chełmskiego Klubu Sportowego. Dokonuje tego zewnętrzna firma na podstawie danych, które na bieżąco jej dostarczamy. Analiza ta będzie wykonana w wielu obszarach: finansów, marketingu, sportu czy kwestii organizacyjno-prawnych. To proces długi i skomplikowany, ale spółka, w swojej krótkiej wprawdzie historii, nigdy nie miała takiego dokumentu. Strategia jest jednak konieczna, aby zarówno główny udziałowiec, jak i zarząd klubu nie wpadali w pułapkę doraźności i tymczasowości. Wszyscy musimy widzieć cel, który, być może jest daleko, ale jednak mieni się na horyzoncie.

Czytaj także:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklamabaner reklamowy
ReklamaChełmskie Widoki
Reklamabaner reklamowy
Reklama
Reklama
Reklama