Jako pierwszy na prowadzenie wyszedł zespół z Wiązownicy, a okazji do posłania piłki za Michała Jerke nie zmarnował Michał Kitliński już w siódmej minucie. Po tym trafieniu oba zespoły szukały szans na kolejne, kilka minut przed końcem pierwszej połowy blisko wyrównania był Michal Klec, jednak uderzył w słupek. Tym samym na przerwę bardziej zadowoleni schodzili gospodarze.
Po zmianie stron zespół prowadzony przez Grzegorza Bonina wyraźnie obrał bardziej ofensywną taktykę, która przyniosła rezultaty w 59. minucie. Po dośrodkowaniu w pole karne przez Michala Kleca uderzeniem głową popisał się kapitan Chełmianki Piotr Piekarski i na tablicy było 1:1. Utrzymał się on przez kolejne dziesięć minut, podczas których zespół z Wiązownicy nacierał na bramkę przyjezdnych. Niepowodzenia kolegów nadrobił strzelec pierwszego gola w meczu Michał Kitliński, który w odpowiednim momencie znalazł się pod bramką biało-zielonych i od razu oddał celny strzał. Chwilę później gospodarze spotkania sami podcięli własne skrzydła, kiedy stojących w ich obronie Ruslan Hrabowskyj dostał czerwoną kartkę za faul na Kacprze Wiatraku i opuścił boisko. Chełmianka grała w przewadze jednego zawodnika i konstruowała kolejne akcje, jednak przez dłuższy czas nie mogła przekuć ich w bramki. Biało-zielonym udało się jednak ponownie wyrównać w 88. minucie, kiedy w polu karnym we właściwej chwili znalazł się Krystian Mroczek. Ostatnie minuty spotkania były bardzo nerwowe, obie strony miały szansę jeszcze zgarnąć pełną pulę punktów, a kiedy wydawało się, że jednak się nimi podzielą, "swoje" dodał Dawid Kasprzyk, który dobił strzał Mroczka, którego bramkarz Wiązownicy nie był już w stanie obronić. Wszyscy usłyszeli ostatni gwizdek sędziego i Chełmianka wracała do siebie z trzema następnymi ligowymi oczkami.
- Cieszy nas to zwycięstwo, ponieważ graliśmy z niewygodnym rywalem, walczącym o utrzymanie w III lidze, ale posiadającym zawodników mających doświadczenie z wyższych - mówi Wojciech Wójcik, dyrektor sportowy biało-zielonych. - Szybko się przekonaliśmy, że nie będzie łatwo, bo szybko straciliśmy gola i z wynikiem 0:1 schodziliśmy do szatni. Budujące jest to, że nas zespół po raz kolejny pokazał determinację i siłę walki, co widać było w drugiej połowie, zwłaszcza w jej końcówce, która w pełni należała do nas, bo zdobyliśmy dwa gole w krótkim czasie. Takie momenty pokazują jak ważny w piłce nożnej jest charakter, głowa i przygotowanie mentalne, więc można powiedzieć, że w takich właśnie sytuacjach widać prawdziwe oblicze zespołu.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze