W domu, z którego zostały tylko zgliszcza, mieszkała Małgorzata Jaworska z 6-letnim synkiem, jej dwaj bracia, w tym jeden z małżonką spodziewającą się dziecka, oraz ich mama. Pożar wybuchł we wtorek, 18 kwietnia około godziny 13. Płomienie w stolarni przyległej do domu mieszkalnego zauważyła bratowa pani Małgorzaty. Natychmiast zaalarmowała straż pożarną.
- Do akcji gaśniczej skierowane zostały dwie nasze jednostki ratowniczo-gaśnicze oraz Ochotnicza Straż Pożarna z Orchówka. Okazało się jednak, że bez dodatkowego wsparcia nie opanują płomieni. Do gaszenia wysłano także ochotników z Włodawy i Różanki. Potrzebna była również cysterna z wodą – relacjonuje mł. bryg. Waldemar Makarewicz, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej we Włodawie. - Gdy na miejsce dojechały pierwsze nasze służby, paliło się poddasze budynku. Akcja gaśnicza była trudna i trwała kilka godzin. Straty także są bardzo duże. Ze wstępnych ustaleń wynika, że pożar powstał na skutek wad pieca grzewczego.
Więcej o tej tragedii przeczytacie w najnowszym numerze Super Tygodnia Włodawskiego.
Napisz komentarz
Komentarze