- Jestem dowodem na to, że rak to nie wyrok i że wykryty w odpowiednim czasie, da się uleczyć - mówi Kamil Wilk, który na szczęście chorobę ma już za sobą. Udało mu się z nią wygrać, pomimo tego że konieczność przystąpienia do rozgrywki z rakiem była dla niego całkowitym zaskoczeniem.
Ci, którzy Kamila znają, wiedzą że jest osobą o dużym sercu, poczuciu humoru, ale i nieśmiałości. I to niestety, m.in. właśnie ta nieśmiałość oraz skłonność do robienia dobrej miny do złej gry, sprawiły, że dość długo zwlekał z udaniem się do lekarza pomimo bolesnych sygnałów, jakie dawało mu ciało. Temat, który wydawał mu się tylko wstydliwy w gabinecie lekarskim, okazał się niestety bardzo poważny.
- Pamiętam, że w ciągu czterech dni dwa razy byłem na SOR. Bolał mnie brzuch, plecy, kości, gardło. Podczas drugiej wizyty lekarz stwierdził u mnie guza w prawym jądrze, który wymagał natychmiastowej operacji – wspomina. Po zabiegu okazało się niestety, że nowotwór był złośliwy i zdążyły się już pojawić przerzuty, co oznaczało dalsze leczenie i chemioterapię.
Diagnoza, jaką usłyszał, była dla niego jak wyrok. Zwłaszcza, że Kamil ma dopiero dwadzieścia kilka lat i wiele planów i pomysłów na życie. Dotychczas znany był w Chełmie przede wszystkim jako zapalony miłośnik gier planszowych, o których pisze na serwisie gameby.pl oraz cosplayu, czyli wcielanie się z fikcyjne postacie z gier, filmów czy komiksów. To właśnie Kamil, przy okazji różnych wydarzeń w mieście, przybiera postać „Chełmskiego Jokera”. Zawsze chętnie udzielał się także jako wolontariusz przy Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy, festiwalu Niezła Sztuka czy jako członek grupy "Chełmowy Jar", w której pomagał organizować spotkaniach miłośników gier planszowych i fantastyki. Jest więc młodym, aktywnym człowiekiem.
Jednak to właśnie młodzi mężczyźni w wieku od 15 - 35 lat są najbardziej narażeni na nowotwór raka jądra. Co roku w Polsce wykrywa się ok. 800 jego przypadków, ale im wcześniej zostanie wykryty, tym większe szanse wyleczenia – nawet 95% w przypadku wczesnego rozpoznania. Dlatego tak ważne jest regularne samobadanie. A w przypadku wykrycia jakichkolwiek niepokojących objawów, do takich należą, np. guzki, zgrubienia, opuchnięcia, uczucie ciężkości czy twardości jądra, należy niezwłocznie kontaktować się z lekarzem specjalistą.
Historia Kamila na szczęście skończyła się dobrze – udało mu się ograć raka. Przeszedł operację usunięcia chorego jądra i wyczerpującą chemioterapię, ale powoli wraca do zdrowia i już wie, że trzeba o siebie dbać. Chociaż nadal jest pod obserwacją lekarzy i regularnie musi się badać, to jest dobrej myśli. Jak mówi, choroba nauczyła go doceniać małe rzeczy, które dla innych mogą wydawać się nieznaczące i oczywiste, a które on dostrzega na nowo. Zmotywowała go też do działania i realizacji ciekawych pomysłów, które wcześniej często odkładał na bliżej nieokreślone „późnej”. Jak mówi, rak był dla niego taką „żółtą kartką” od życia – znakiem, że czas coś zmienić i zacząć działać. Od kiedy wyzdrowiał, wziął np. udział w profesjonalnej sesji zdjęciowej, wystąpił w pokazie impro na chełmskiej Nocy Kultury, a podczas spotkania z krytykami filmowymi w kinie Zorza, przebrany za Jokera, bawił publiczność podczas seansu filmu... „Joker”. Od chwili zachorowania bardzo szczerze dzielił się na facebooku swoimi przemyśleniami na temat choroby i jej przebiegu. Jak przyznaje, potrzebował wtedy wsparcia i chociaż wirtualnego kontaktu ze znajomymi, słów otuchy i rozmów, które były dla niego bardzo pomocne w walce z chorobą. Poza „rzeczywistością wirtualną” ogromnym i najważniejszym wsparciem od samego początku była dla niego oczywiście rodzina.
Co teraz chciałby przekazać innym Panom, właśnie w czasie trwania akcji "Movember"? - To jest trudny temat wracać do niedawnej przeszłości, ale jeżeli moje świadectwo skłoni innych do przebadania się, do profilaktyki, to mogę na ten temat gadać codziennie. Mogę mówić o błędach, jakie popełniłem, bo rak to tylko konsekwencja moich błędów i bagatelizowania niepokojących symptomów. Może jestem naiwny, ale nie chcę, by to moje onkologiczne świadectwo poszło na marne. Miejcie jaja się diagnozować i nie obawiajcie się raka, tylko go leczcie. Wiem, że ta diagnoza jest druzgocąca i straszna, lecz jeszcze bardziej druzgocące dla waszych bliskich będzie utrata waszej osoby. Diagnozujcie się i leczcie, zanim będzie za późno - z przekonaniem mówi Kamil. - A panom, którzy obawiają się, że choroba jest „niemęska”, więc boją się ją diagnozować, powiem tylko, że nie ma jednego wzoru męskości. Jest ich wiele, tak jak wielu jest mężczyzn.
*Movember (od połączenia ang. „moustache” - wąsy i „november”, czyli listopad; w spolszczonej wersji „Wąsopad”) to międzynarodowa akcja informacyjna, której celem jest zmiana podejścia mężczyzn do ich zdrowia intymnego. W jej ramach mężczyźni w listopadzie zapuszczają wąsy, aby zachęcić innych do dyskusji na tematy związane z męskim zdrowiem i do badań w celu diagnostyki typowo męskich chorób (np. raka jądra czy raka prostaty). Akcja została wymyślona i zainicjowana przez Travisa Garone`a i Luke`a Slattery`ego w 2003 roku w Australii, a od 2014 r. organizowana jest także w Polsce przez game. Więcej o tej kampanii, ale też o niepokojących objawach, które powinny skłonić mężczyzn do dalszych badań można przeczytać na stronie Movember.pl.
Napisz komentarz
Komentarze