Akt oskarżenia przeciwko 17-latkowi trafił do Sądu Rejonowego w Krasnymstawie na początku ubiegłego tygodnia. Mateusz K. był podejrzany o dwa czyny mające charakter znęcania się nad wychowankami NMOW w Rejowcu.
- Pierwszy dotyczył znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad małoletnim wychowankiem Maksymilianem B. Do zdarzenia doszło 23 lutego br. Z uwagi na drastyczność działania sprawców oraz dobre obyczaje, prokuratura nie ujawnia dalszych szczegółów tego przestępstwa - informuje Bartosz Wójcik, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu.
Prokuratorzy ustalili też, że w lutym br. ofiarą znęcania był Grzegorz K. Bito go, kopano, a także zmuszano do picia tzw. "chemika", czyli mieszaniny chemikaliów z wodą. Jak informują śledczy, w przypadku tego pokrzywdzonego doszło do naruszenia czynności narządów ciała i rozstroju zdrowia na czas poniżej siedmiu dni.
Sprawa początkowo była prowadzona w Prokuraturze Rejonowej w Krasnymstawie. W trakcie postępowania została następnie przejęta do dalszego prowadzenia przez Prokuraturę Okręgową w Zamościu. 17-latek chyba w końcu uświadomił sobie, że przekroczył wszelkie granice i nie uniknie odpowiedzialności za swoje czyny. Mateusz K. uciekł z ośrodka wychowawczego. Został zatrzymany 8 marca w rodzinnych stronach, a następnie tymczasowo aresztowany. W areszcie przebywa do chwili obecnej.
- Jak ustalono w toku śledztwa, znęcanie się nad Maksymilianem B. miało charakter zemsty za zabranie przez pokrzywdzonego zdjęcia sympatii Mateusza K. Ta czynność z kolei zainicjowana została kradzieżą koszulki Maksymiliana B. przez podejrzanego - wyjaśnia rzecznik Bartosz Wójcik.
Mateusz K. początkowo przyznawał się do popełnienia tylko pierwszego z opisanych czynów. Później jednak przyznał się także do znęcania nad Grzegorzem K. Ostatecznie złożył wniosek dobrowolnego poddania się karze. Wniosek ten spotkał się z akceptacją prokuratora.
- Podejrzany zaproponował dla siebie karę 2 lat pozbawienia wolności za czyn pierwszy, karę 6 miesięcy pozbawienia wolności za czyn drugi oraz karę łączną w rozmiarze 2 lat pozbawienia wolności. Na jej poczet zaliczony zostanie okres trwania tymczasowego aresztowania. Wobec powyższego, akt oskarżenia został uzupełniony o stosowny wniosek o wydanie wyroku skazującego, zgodnie z ustaleniami, jakie zapadły pomiędzy Mateuszem K. i prokuratorem - tłumaczy Bartosz Wójcik.
Materiały dotyczące nieletniego, który współdziałał z Mateuszem K. w znęcaniu się nad Maksymilianem B., wyłączono do odrębnego postępowania i przesłano do właściwego sądu rodzinnego i nieletnich.
- Skoro prokuratura postawiła 17-latkowi zarzut znęcania, to czyny najwyraźniej nie wyczerpywały znamion rzekomego gwałtu, o którym rozpisywały się media, aby wzbudzić tanią sensację. Wszystko miało tylko podkreślić domniemane zaniedbania ze strony ośrodka. Należy jednak przypomnieć, że nie zawsze da się przewidzieć zachowanie trudnej młodzieży. Ponadto NMOW nie ma charakteru placówki o charakterze zamkniętym, więc możliwość oddziaływania wychowawców w internacie jest ograniczona - komentuje dyrektor Monika Tofil.
Cała sprawa odbiła się głośnym echem w całym kraju. Przed NMOW organizowany był nawet program na żywo, gdzie niektórzy mieszkańcy Rejowca domagali się zamknięcia placówki. Interweniowało Ministerstwo Edukacji Narodowej. Wszczęło procedury, które mogą doprowadzić do zamknięcia ośrodka.
- Naszą intencją jest, aby żadne dziecko nie trafiło już do tego ośrodka, zanim nie zostanie zrealizowany skuteczny program poprawy efektywności kształcenia i wychowania - mówiła nam Anna Ostrowska, rzeczniczka prasowa MEN.
Jak dowiadujemy się od właścicieli NMOW, blokada nałożona na placówkę wciąż trwa. Mimo opracowania programu naprawczego,
Niepubliczny Młodzieżowy Ośrodek Wychowawczy nadal nie może przyjmować nowych wychowanków, a ci, którzy w nim mieszkali, zostali przeniesieni do innych miejsc w kraju.
- Program naprawczy opracowaliśmy jeszcze w marcu, w czym pomagała nam dwójka najlepszych specjalistów wskazanych przez Ośrodek Rozwoju Edukacji, agendy MEN, która zajmuje się m.in. kierowaniem młodzieży do ośrodków wychowawczych. Początkowo nie było uwag do tego dokumentu - tłumaczy Monika Tofil.
Przedstawiciele ośrodka informują, że podczas tzw. rekontroli przeprowadzonej pod koniec lipca przez pracowników kuratorium oświaty, okazało się, że niektóre założenia podobno nie obejmują obszarów, w których program naprawczy powinien być zrealizowany.
- Nie mamy jednak sprecyzowanych informacji, o jakie obszary dokładnie chodzi. Ponadto dowiedzieliśmy się, że blokada na ośrodek nie zostanie cofnięta. W naszej ocenie program naprawczy został zrealizowany. Dlatego złożyliśmy do protokołu własne uwagi. Kontrolerzy powiedzieli, że kuratorium oświaty ma prawo do własnej oceny sytuacji - dodaje dyrektorka NMOW.
Obecna sytuacja zmusiła właścicieli ośrodka do wręczenia wypowiedzeń 64 pracownikom placówki. Wszystko wskazuje więc na to, że NMOW przestanie funkcjonować. W budynku będzie mieściło się jeszcze szkolne schronisko młodzieżowe. Co dalej, nie wiadomo.
O komentarz do sytuacji w NMOW w Rejowcu poprosiliśmy również Kuratorium Oświaty w Lublinie. Do zamknięcia wydania nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi na zapytanie wysłane pocztą elektroniczną. Dlatego do sprawy jeszcze wrócimy.
O całej sprawie przeczytacie na łamach najnowszego Super Tygodnia Chełmskiego.
Zobacz też: Clio zaparkowało na drzewie
Zobacz też: Wywiad z Michałem Soczyńskim
Napisz komentarz
Komentarze