- Chciałabym ostrzec inne dziewczyny, żeby uważały na siebie. Wczoraj (12 stycznia) wracałam z mamą z Żabki na ul. Powstańców Warszawy ok. godz. 20.30 przez park obok ulicy Połanieckiej. W pewnym momencie zorientowałyśmy się, że ktoś idzie za nami – opowiada chełmianka. - Przyspieszyłyśmy, idąc dalej w kierunku Połanieckiej, aż nagle ten zboczeniec klepnął mnie w pośladek! Ja zamarłam, mama coś krzyknęła do niego. On odpowiedział: „Oj, sorry” i poszedł w kierunku szkoły.
Kobiety zdążyły zauważyć, że podejrzany mężczyzna był niskiego wzrostu, ubrany na ciemno i miał na sobie kaptur.
- To samo miałam dwa razy razy w tym miejscu. Zgłaszałam na policję – komentuje wpis inna chełmianka. - Kobiety, gaz pieprzowy w łapkę i do przodu. Jak dałam po oczach, to szybko mnie puścił.
Inna potwierdza, że w tamtych okolicach już od dawna grasuje jakiś zboczeniec. - Nieraz atakował moje znajome, była wzywana policja i nic...
- Co rok to samo… dwa lata temu napadł mnie w tym parku, tylko agresywniej niż samo klepnięcie. Nie da się go dobrze opisać. On dobrze wie, po co wychodzi do parku i odpowiednio się ubiera. Nie widać twarzy, a kiedy napadł na mnie, nie słyszałam nawet, żeby oddychał - dodaje kolejna.
Inna radzi, by koniecznie zgłosić zdarzenie na policję.
- Im więcej będzie tych zgłoszeń, tym lepiej. I dziewczyny: gaz pieprzowy ze sobą, to podstawa. Ja noszę ze sobą, bo kiedyś zostałam napadnięta, chłopak chciał mnie zgwałcić. Na szczęście spłoszył się krzykiem.
Ustaliliśmy, że w tym przypadku policja nie była wzywana.
- Nie otrzymaliśmy ostatnio żadnego tego typu zgłoszenia – mówi kom. Ewa Czyż, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Chełmie. Ale radzi, by o wszelkich takich niepokojących sytuacjach informować mundurowych.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze