- Kierując się gospodarnością, podejmujemy dzisiaj śmiałą decyzję. Jest ona jednak poprzedzona konsultacjami z nauczycielami, rodzicami i lokalną społecznością. Wszyscy raczej rozumieją, jaka jest sytuacja. Główne pytania dotyczyły przyszłości tego budynku. Złożyłem przyrzeczenie publiczne i zobowiązałem się do tego, że będziemy o niego dbali, dopóki tam coś nie powstanie. Trzy lata temu miałem pomysł, aby utworzyć zakład opieki dziennej. Zobaczymy, jak teraz będzie - mówi burmistrz Jerzy Lewczuk.
W poprzednim roku szkolnym w Tarnogórze uczyło się 29 dzieci. Teraz jest 16. Najliczniejsza jest klasa ósma z 9 uczniami. Nie ma jednak nikogo w klasie pierwszej, czwartej, piątej i siódmej. W pozostałych uczniów można policzyć na palcach jednej ręki. Rada miejska uznała, że nauka w niewielkich oddziałach szkolnych tworzy korzystne warunki do indywidualnej pracy z dziećmi, nie wpływa jednak pozytywnie na procesy związane z rozwojem społecznym dziecka.
Utrzymanie szkoły kosztowało w ubiegłym roku ponad 803 tys. zł. Subwencja oświatowa pokryła niespełna połowę wydatków. W pełnym wymiarze zatrudnione są jedynie trzy osoby. Reszta nauczycieli uzupełnia etat.
Dzieci z obwodu szkoły w Tarnogórze będą mogły kontynuować naukę w oddalonej o ponad 2 km w Izbicy, gdzie jest lepsza baza lokalowa i dydaktyczna. Gmina zapewni dowóz.
- Ze szkołami w Tarzymiechach, Wirkowicach i Tarnogórze Kolonii nie jest tak źle i nie nosimy się z zamiarem ich zamykania. W przypadku Tarnogóry jesteśmy do tego zmuszeni, ale nie chciałbym, żeby ta placówka podzieliła los dawnych budynków szkolnych w Kryniczkach, Orłowie, Dworzyskach czy Wólce Orłowskiej, które są teraz w opłakanym stanie - podkreśla Lewczuk.
Przyszłość tarnogórskiej podstawówki zależy teraz od decyzji kuratorium oświaty. Podobnie jest ze szkołą w Surhowie, którą chcą zlikwidować władze gminy Kraśniczyn, bo od kilku lat nie ma tam żadnego ucznia.
- W pierwszej połowie lutego gościliśmy wizytatora z kuratorium oświaty, który przyjechał obejrzeć budynki w Surhowie i Kraśniczynie. Uchwałę o likwidacji szkoły w pierwszej z tych miejscowości zamierzamy podjąć do końca marca. Jeśli przekroczymy ten termin, będziemy musieli przygotować zerowy arkusz organizacyjny nowego roku szkolnego, ale chcemy właśnie tego uniknąć - informuje Monika Grzesiuk, wójt gminy Kraśniczyn.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze