Marek Lik, reprezentant Chełm Biega, znany z nadludzkich wyczynów biegowych, obrał sobie za cel 168-kilometrowy bieg pod nazwą UltraBladzina, który odbył się w Supraślu. Było to jego drugie w życiu podejście do tego morderczego wyzwania. Trasa prowadziła przez Puszczę Knyszyńską, naszpikowana była naturalnymi przeszkodami i podmokłymi terenami. W tym roku dodatkowo nie sprzyjała aura, ponieważ w tym czasie przez Polskę przechodziły wichury, co zmusiło organizatorów do jej zmiany w ostatniej chwili. Marek Lik rozpoczął bieg w piątek (17 lutego). Niestety, musiał uznać wyższość natury, kończąc wyzwanie po ponad 80 km. Zapowiada jednak, że w przyszłym roku wystartuje raz jeszcze w myśl zasady "do trzech razy sztuka". O trudności biegu świadczy fakt, że w tej edycji do mety dotarło jedynie siedmiu uczestników.
Poza granice Polski, do dokładnie do Sewilli, wybrali się natomiast bracia Marek i Damian Antończak z sekcji biegowej Ruchu Izbica, żeby wziąć udział w tamtejszym Zurich Maratonie. Ten bieg cieszy się dużą popularnością i w tegorocznej edycji wzięło udział znacznie ponad 9000 osób, głównie z Hiszpanii, ale też z innych zakątków Europy. Pogoda dopisała, ponieważ mieli dobre warunki przy ok. 20 st. C. Marek Antończak pokonał 42 km w 2 godz. 56 min 4 sek., zajmując 942 miejsce i poprawiając rekord życiowy o kilka minut. Jego brat Damian zmagał się z przeziębieniem i kłopoty zdrowotne dały o sobie znać w połowie trasy. Mimo to udało mu się osiągnąć bardzo dobry czas, bo 2 godz. 58 min 41 sek., co dało mu 1124 miejsce.
Z kolei Grzegorz Rycyk, również reprezentujący sekcję biegową Ruchu Izbica, wybrał się do Stoczka Łukowskiego, gdzie wraz z ok. 130 rywalami wziął udział w Ogólnopolskim Biegu "Grzmią armaty pod Stoczkiem", który upamiętnia jedną z bitew powstania listopadowe. Po zmaganiach z 10 km i z silnym wiatrem, dotarł do mety z czasem 39 min 47 sek., co dało mu dziesiąte miejsce w open oraz czwarte w M40-49.
Napisz komentarz
Komentarze