Lubelski Urząd Statystyczny podał dane dotyczące zawierania związków małżeńskich w Polsce. Z przeprowadzonych analiz okazało się, że powiat włodawski ma najsłabszy wynik.
- Ludzie wybierają teraz inny model życia, wolą pozostawać w związkach partnerskich. Do tego trzeba również dodać, że niestety, ale powiat nam się też trochę wyludnia - uważa starosta powiatu włodawskiego Andrzej Romańczuk. - Liczba przybywających na świat dzieci spadła o połowę, odkąd jestem starostą. Wszystkie programy prorodzinne niestety zawiodły. 500+ na każde dziecko nie przyniosło zakładanego rezultatu, 1000+ na kolejne dziecko również skończyło się fiaskiem.
- Nie uważam tego za złą nowinę. Wiele osób, zanim podejmie decyzję o małżeństwie, chce się upewnić, że na pewno dadzą radę stworzyć rodzinę. Gdyby GUS zestawił te statystyki z rozwodami, to te dane byłyby zapewne ciekawsze. Bo często co nagle, to po diable. Przecież jeszcze całkiem niedawno mówiło się, że nowoczesne małżeństwo to - dziś ślub z wielką pompą, jutro cichy rozwód - twierdzi pani Barbara z gminy Wola Uhruska.
- Jeżeli miłościwie nam panujący stworzyli taką furtkę do wyciągania pieniędzy z budżetu państwa, to kogo mogą dziwić takie statystyki? Sam mam siostrę cioteczną, która ma już kilkuletnie dziecko ze swoim partnerem. Oczywiście, że żyją bez ślubu, bo ona bierze dodatki socjalne jako matka samotnie wychowująca dziecko. W takiej sytuacji to kto by się chciał żenić? Majątek mają zabezpieczony odpowiednimi dokumentami, więc po co im ślub? - komentuje pan Adrian z ul. Lubelskiej we Włodawie.
- Ludzie się nie żenią, bo to się przestało opłacać. Koszty wesela są przytłaczające, więc nie każdego na to stać. Coraz więcej osób decyduje się jedynie na skromny rodzinny obiad. Ale jeżeli ma się dużą rodzinę albo jest się ze wsi, to nie sposób nie zaprosić sąsiadów czy innych krewnych. Dlatego decydują, że jak nie będzie ślubu i wesela, to nie będzie też ogromnych kosztów - uważa pani Dagmara z Urszulina.
Wpływ na takie statystyki może mieć również postępująca laicyzacja społeczeństwa, z którą Kościół katolicki boryka się od długiego czasu. Taki proces skutkuje rozluźnieniem norm etycznych i obyczajowych oraz spadkiem uczestnictwa wiernych w praktykach religijnych.
Socjolog, profesor Krzysztof Koseła wyjaśniał dla Polskiej Agencji Prasowej, że wyraźne tąpnięcie w tej kwestii zaczęło się w roku 2019 i od tego czasu utrzymuje się trend spadkowy. Według socjologa jest to spowodowane m.in. masowymi protestami wywołanymi przez zmianę regulacji prawnych w kwestii aborcji.
Wśród wielu przyczyn tego zjawiska prof. Koseła zauważa, że laicyzacja Polaków jest także wynikiem spadku zaufania do instytucji Kościoła. „Przyczyną tego była fala ujawnień skandali seksualnych wśród duchownych” – powiedział.
Przyczyn laicyzacji, według profesora, możemy się również dopatrywać w zmianach, jakie zaszły w strukturze rodziny.
- Według danych CBOS blisko 30 proc. nastolatków, kończących naukę w szkołach ponadpodstawowych, wychowywanych jest w rodzinach niepełnych. W takich rodzinach rodzice rzadziej deklarują się jako osoby wierzące i praktykujące. Tymczasem istnieje coś takiego jak mechanizm dziedziczenia postaw religijnych. Więc jeśli rodzice sami praktykują, jest duże prawdopodobieństwo, że przekażą wiarę swoim dzieciom – podkreślał dla PAP prof. Koseła.
Napisz komentarz
Komentarze