To było kilka dni temu wieczorem. Pani Barbara chciała po prostu zrobić zakupy. Udała się na nie akurat wtedy, kiedy w sklepie nie było zbyt wielu klientów, a parking był praktycznie pusty. Zazwyczaj przy Biedronce na Armii Krajowej stoi sporo samochodów, przechodnie wchodzą i wychodzą z marketu, obładowani swoimi zakupami. Tym razem tak nie było. Świadków zdarzenia było niewielu, ale nie zareagował nikt.
- Ten mężczyzna zaszedł mnie od tyłu i od razu sięgnął w okolice krocza. Chciałam go uderzyć ręką, ale chwycił mnie mocno i pchnął na ścianę. Uderzyłam się mocno w głowę. Usiłowałam wezwać jakąś pomoc, ale nikt nie zareagował, to przykre... – mówi z żalem poszkodowana.
Uraz po zdarzeniu pozostanie w niej najprawdopodobniej na zawsze. Po rozmowie z kilkoma znajomymi pani Barbarze udało się ustalić, że mężczyzna mieszka najprawdopodobniej w jednym z domków na ogródkach działkowych.
- Z tego, co wiem, to jest też dobrze znany policji, ale do tej pory nie przedstawiono mu żadnych konkretnych zarzutów. Trzeba po prostu uważać – przestrzega kobieta.
Niestety, nie złożyła oficjalnego zawiadomienia na policję. A szkoda, bo być może w ten sposób uroniłaby inne panie przed niebezpieczeństwem.
- Nie mieliśmy ostatnio żadnych tego typu zgłoszeń - potwierdza komisarz Ewa Czyż, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Chełmie.
Czytaj też:
Napisz komentarz
Komentarze