Marcin Polak, jeden z przyrodników, którzy koordynują przebieg projektu, mówi, że na spotkania poświęcone żurawiom (ale nie tylko) przychodzą osoby w każdym wieku. Na salach konferencyjnych pojawiają się zarówno maluchy z grup przedszkolnych, jak i aktywni seniorzy.
- Proszę wierzyć, że bardzo nas to cieszy. Oznacza to bowiem, że przyroda nas interesuje, pasjonujemy się nią, chcemy ją zgłębiać i nie jest nam obojętna. To podejście zmieniło się chyba w czasie pandemii. Jako ludzie zapragnęliśmy kontaktu z dziką, „nieokiełznaną” przyrodą. Chcemy jej dotykać. To bardzo dobrze. Jesteśmy dzięki temu bardziej świadomi – mówi Polak.
Jest przekonany o tym, że ta świadomość może wpłynąć na przyszły kształt naszych lokalnych ekosystemów. A te zaczęły się, niestety, gwałtownie zmieniać. Przede wszystkim pod wpływem szeroko pojętych zmian klimatycznych. Nie wszystkie gatunki zwierząt są w stanie „bezboleśnie” się do nich przystosować. Niektóre po prostu znikają z naszego krajobrazu. A jak jest z żurawiami?
- Żuraw to niezwykły ptak, bardzo charyzmatyczny. Jego naturalne siedliska znajdują się na podmokłych terenach, zalanych łąkach, bagnach. Przez ostatnie lata obserwowaliśmy gwałtowny rozrost populacji tych ptaków. W tej chwili wszystkie znane nam siedliska są już praktycznie wypełnione niemal w 100%. Ale to się zmienia. W związku z tym, że te podmokłe miejsca wysychają, żurawie tracą bezpowrotnie swoje naturalne tereny lęgowe. Gniazda budują na wysepkach otoczonych lustrem wody. Po to, aby bronić się przed ew. napastnikami, np. lisami. W związku z tym, że ten poziom wód systematycznie spada, na żurawie jaja polują coraz częściej lisy, a dostają się do gniazd skacząc po kępach traw. To bardzo niepokojące zjawisko – mówi przyrodnik.
W tej chwili pod obserwacją przyrodników znajdują się m.in. "Polesia", Drugi", "Zbójek" czy "Czahar". Ale też inne osobniki. Wszystkie one są pasjonujące, a ich zwyczaje jedyne w swoim rodzaju. Bez wątpienia stanowią naturalne bogactwo Poleskiego Parku Narodowego, którego ten dostojny ptak jest przecież znanym symbolem. Z dotychczasowych badań grupy wynika, że nasze, poleskie żurawie przemieszczają się regularnie na teren węgierskiego Parku Narodowego w Hortobágy.
- Można powiedzieć, że śledzimy losy naszych żurawi. Młodym osobnikom zakładamy na nogach specjalne urządzenia GPS i GSM, które rejestrują szereg ważnych dla nas parametrów. W ciągu jednego dnia otrzymujemy do naszego systemu szereg ważnych danych, nawet kilkaset wiadomości. Dzięki urządzeniom wiemy praktycznie wszystko o trasie danego przelotu czy pułapach, jakie dany osobnik osiągał. Kiedy prowadziliśmy badania przy pomocy zwykłych obrączek, nie byliśmy w stanie zebrać takiej ilości potrzebnych danych – twierdzi naukowiec.
Co obserwatorzy byli w stanie odczytać do tej pory? Np. to, że jako pierwsza na Węgry przemieściła się w czasie tzw. migracji jesiennej „Polesia”. Z Polski wystartowała 9 września i pokonała trasę wiodącą przez Zamość, Lubaczów, Przemyśl, Ustrzyki Dolne, Prislop na Słowacji, Vojany na Słowacji, Nyiregyhaza na Węgrzech, Gobehaza na Węgrzech i wylądowała właśnie w Hortobagy. „Czachar” z kolei przemieszczał się we wrześniu na rozległym obszarze pomiędzy Chełmem a Krowim Bagnem. Odwiedzał m.in. łąki w okolicach Sawina, Krobonoszy, Chutcza, bagna Bubnów oraz bagna Staw.
- Docierają do nas również przykre informacje. „Lubelsky” zakończył niedawno swój żywot w niewyjaśnionych okolicznościach. Jego szczątki znaleźliśmy na nadbużańskich łąkach w pobliżu Sobiboru. Był to ptak, który pobił kilka rekordów. Przeleciał nad Alpami na najwyższym pułapie, zimował też najdalej od Polski (w Camarque) i to podczas swojej pierwszej wędrówki. Nie znamy dokładnej przyczyny jego śmierci. Szczątki z nadajnikiem zostały znalezione przy czynnej norze jenota – wyjaśnia Marcin Polak.
„Lubelski” przeżył 480 dni. „Bystry” i „Poleszuk” to z kolei tegoroczne rodzeństwo (najprawdopodobniej bracia) z Płaskowyżu Świdnickiego. Przyrodnicy zaobserwowali, że pod koniec sierpnia ptaki przemieściły się (przelatując na pułapie około 600 m nad Chełmem) w okolice torfowisk węglanowych. We wrześniu żurawie przebywały głównie w rejonie rezerwatu „Roskosz”, ale wykonały dwie dłuższe „pętle” w rejonie Łęcznej i Zamościa.
Z naszych badań wynika, że ptaki pochodzące ze wschodniej Lubelszczyzny poruszają się w czasie migracji wiosennej i jesiennej trasą wiodącą na Węgry, przez Bieszczady – podsumowuje badacz.
Działania fundacji nie są tanie. Zaawansowane badania wymagają nowoczesnego sprzętu. Ale naukowcy wierzą, że warto. Właśnie po to, aby wiedzieć, jak ratować ginącą przyrodę.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze