Lista długa, a plany ambitne
Włodarz gminy Dariusz Ćwir podczas ostatniej sesji rady gminy przedstawił szeroko nakreślony plan inwestycyjny, dzięki któremu oblicze gminy ma się, jego zdaniem, zmienić w sposób diametralny. Jeśli wszystkie punkty tej drogowej mapy rozwojowej zostaną wprowadzone w życie, to Sawin nie będzie już tym samym Sawinem, a odwiedzający miejscowość potomkowie mieszkańców z podziwem w głosie rozgłaszać będą wszem i wobec: „Ale się u was pozmieniało!”.
Takie są plany, ale by mogły się ziścić, muszą zostać spełnione, przynajmniej, dwa warunki. Pierwszy z nich to zewnętrzne finansowanie. Budżet gminy napięty jest niczym cięciwa angielskiego łuku i każdy nieostrożny ruch spowoduje jego rozregulowanie. Po wtóre zabezpieczyć należy środki na tzw. wkłady własne do planowanych inwestycji. Bez nich bowiem nie będzie mogła zostać zrealizowana nawet najwyżej dotowana inwestycja.
Co do samego planu, to jego zasadnicze zręby przedstawił podczas ostatniej sesji rady gminy sam wójt.
- Złożyliśmy dwa wnioski w szóstej edycji programu Polski Ład, który skierowany jest do gmin popegeerowskich. Jeden z nich opiewa na kwotę 5 mln złotych, natomiast drugi na 2 mln. Wyższa kwota dotyczy budowy przedszkola w Sawinie. Przewidywana przez nas wartość całej inwestycji to 102 tys. zł. Drugi wniosek na niższą kwotę dotyczy infrastruktury wokół zbiornika Niwa. Mieszkańcy zauważają, że należy to miejsce lepiej zagospodarować, zatem postanowiliśmy wziąć te głosy pod uwagę – zauważył tytułem wstępu wójt Dariusz Ćwir.
Wstępne wyliczenia samorządowców wskazują, że wykonanie infrastruktury będzie kosztowało niespełna 2 050 000 zł. W zadaniu ujęto m.in. remont ścieżki pieszo-rowerowej, która obecnie znajduje się w opłakanym stanie, a kompleksowy remont obiektu jest niezwykle kosztowny.
- Sądzę, że stan otoczenia zalewu będziemy poprawiali sukcesywnie. Zobaczymy, ile uda nam się zrobić na początek – deklarował wójt Ćwir.
Władze złożyły również wnioski w ramach ósmej edycji podstawowego naboru do programu inwestycji strategicznych Polski Ład. Jeden z nich dotyczył „poprawy efektywności energetycznej budynków użyteczności publicznej”. Wartość całej inwestycji oszacowano na 2,25 mln zł. Kwota ta pozwoliłaby, zdaniem wójta, na założenie paneli fotowoltaicznych na niektórych obiektach oraz odpowiednie ich docieplenie. Ale to nie wszystkie zadania ujęte we wniosku. Na niespełna 9 mln zł oszacowano wartość zadania polegającego na wybudowaniu bazy edukacyjno-sportowej, które miałoby być realizowane w systemie „zaprojektuj-wybuduj”.
- W tym przypadku planujemy przebudowę stadionu sportowego i budowę odpowiedniej infrastruktury dodatkowej – wyjaśniał włodarz gminy.
"Była możliwość, więc złożyliśmy"
W tym samym wniosku władze ujęły również przebudowę dróg na terenie gminy, a ich realizacja miałaby kosztować ponad 30 mln zł. Dziś już wiemy, że środki Sawin otrzymał tylko na realizację dwóch pierwszych zadań. Może to i lepiej, ponieważ według wyliczeń wójta przebudowa dróg na terenie gminy miałaby kosztować w sumie ponad 130 mln zł. Warto więc zapytać – czy ktokolwiek byłby w stanie zabezpieczyć na ten cel tak znaczne środki?
Pewne plany inwestycyjne w władz dotyczą również lokalnych zabytków. Władze planują renowację zabytkowego wyposażenia w kościele pw. Wszystkich Świętych w Czułczycach Przysiółku oraz renowację zabytkowej mogiły zbiorowej w Krobonoszy. Na pierwsze zadanie samorząd otrzymał niespełna 382 tys. zł, natomiast na drugie 147 tys. zł.
- Złożyliśmy również wniosek do Funduszu Ochrony Gruntów Rolnych, a jest on związany z przebudową drogi gminnej w Bukowie Wielkiej i Radzanowie. Wartość całego zadania szacujemy na kwotę ponad 1,8 mln zł – mówił podczas ostatnich obrad wójt Ćwir.
Ale na tym długa lista planów i zamierzeń się nie kończy. Pojawiła się na niej również pozycja dotycząca wymiany oświetlenia ulicznego. W Sawinie lamp jest ok 600 i jeśli miałyby zostać wszystkie wymienione, to gmina musiałaby dysponować kwotą ok 1,14 mln zł. „Na papierze” te plany wyglądają obiecująco, ale jak prezentują się w zestawieniu z budżetową rzeczywistością?
- Panie wójcie, tych wniosków jest sporo. Wniosków dużo, olbrzymie pieniądze. Pytanie tylko, czy nie będzie z ich realizacją dokładnie tak, jak z oczyszczalnią ścieków, na remont której czekamy już kilka lat. Kwoty, jakie pan podawał, są takie, że musielibyśmy dysponować budżetem Warszawy. Mierzmy więc siły na swoje możliwości – zauważyła przewodnicząca Iwona Wołoszkiewicz.
Nie bez powodu, bowiem sawiński budżet jest na tyle napięty, że należało przeprowadzić w urzędzie konkretne działania kontrolne. W maju tego roku urzędnicy poinformowali nas o tym, że audyt wewnętrzny przeprowadzono w oparciu o przepisy art. 274 pkt 3 "Ustawy o finansach publicznych". Przepis ten określa, że kontrolę przeprowadza się w jednostce samorządu terytorialnego wówczas, kiedy kwota dochodów i wydatków za dany rok przekroczy kwotę 40 mln złotych. Tak stało się w Sawinie, więc władze zobowiązane były wszcząć procedurę. Zapewniano nas o tym, że audyt miał na celu wskazanie oszczędności w gminie i podległych jednostkach, w tym zespole szkół. Wciąż nie jest jednak jasne, w oparciu o jakie kryteria wybrano firmę prowadzącą postępowanie, o czym informowaliśmy zresztą w jednym z naszych materiałów na ten temat.
Za niepowodzenia nikt głowy nie urywa
Radna Maria Kubiak-Skórzewska zauważyła, że jeśli pojawia się szansa na rozwój, to należy ją wykorzystać. Poparła działania i decyzje wójta Ćwira.
- Uważam, że to bardzo dobrze, że te wnioski zostały złożone. Jeśli będą te pieniądze, to przecież wójt bierze je nie dla siebie, tylko dla mieszkańców.
W podobnym tonie wypowiadał się zresztą radny Tadeusz Starzyniec.
Wątek wydatków inwestycyjnych podsumowała również w kilku słowach skarbnik gminy Elżbieta Kamela.
- Oczywiście, że nikt nam nie da żadnej gwarancji (że te środki uda się zdobyć – przyp. red). Ale warto zauważyć, że np. w przypadku wodociągowania gminy mogliśmy odzyskać podatek VAT i z tej puli wyasygnować wkład własny na inne inwestycje. Sądzę, że uda się odzyskać jeszcze kilka milionów. Będziemy się zastanawiać, jeśli te dofinansowania faktycznie uda nam się pozyskać. Ale podkreślam – to jest planowanie. Nie muszę wpadać w panikę z powodu faktu, że złożyłam wniosek na 30 mln i zastanawiać się, skąd wezmę na wkład własny. Po co się dzisiaj nad tym zastanawiać? - skwitowała skarbnik Kamela.
I zasugerowała, że ze środkami na wkłady własne nie powinno być problemu, a nawet, jeśli takowe by wystąpiły, to "nikt za niezrealizowane inwestycje głowy przecież nie urywa". Można je, jak stwierdziła, zaplanować i za 5, i za 10 lat…
Tak więc radni, nie po raz pierwszy zresztą, zostali zapewnieni o tym, że absolutnie nie ma się czym martwić, a ci, co się martwią, sieją najwyraźniej defetyzm i czarnowidztwo.
W „Vabanku” Kramer i Szyc mierzyli wysoko i przekonani byli o tym, że przaśne, polskie życie udało im się zamienić na szwajcarski sen. A jak to się skończyło – sami wiemy...
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze