Gabriel Adamiec wskazuje między innymi, że na biurku szefa samorządu nie zastał żadnych wytycznych, planów ani rekomendacji, które miał po sobie pozostawić Stanisław Bodys. W jego opinii jednym z najbardziej palących problemów wydaje się sposób gospodarowania odpadami komunalnymi. Także tutaj nowe władze miały napotkać na nieoczekiwane problemy, których, zdaniem Adamca, udałoby się uniknąć, gdyby nie zaniedbania władz poprzedniej kadencji samorządu.
- Na temat miejskiej gospodarki komunalnej krąży w naszym mieście wiele nieprawdziwych informacji. Warto jednak przytoczyć kilka tylko, ale niezwykle ważnych faktów. Poprzedni kontrakt z firmą, która zajmowała się wywozem odpadów, obowiązywał do końca marca tego roku. Na początku roku pracownicy urzędu zrobili rekonesans, po którym wiadomo było, że koszty wywozu odpadów będą znacznie wyższe. Nowego przetargu jednak nie ogłoszono. Poprzednia umowa została przedłużona przy pomocy aneksu – zaznacza w swoim sprawozdaniu urzędujący burmistrz
Czas obowiązywania zapisów umowy miał zostać przedłużony, zdaniem Adamca, o kolejne trzy miesiące.
- Ten zabieg pozwolił na odłożenie sprawy śmieci na okres po wyborach samorządowych. Już 6 maja firma wypowiedziała jednak umowę ze względu na likwidację zakładu. Umowa obowiązywała jednak do 30 czerwca. Przetarg wygrała firma, która złożyła najtańszą dla nas ofertę, ale która i tak przekraczała zakładane przez nas kwoty. Ze względu na ograniczenia czasowe nie mogliśmy sobie pozwolić na unieważnienie postępowania i jego ponowne rozpisanie – wyjaśnia w swoim wystąpieniu burmistrz Gabriel Adamiec.
Włodarz miasta twierdzi, że niektóre rozwiązania, jakie w tym obszarze zaproponowali ostatnio miejscy radni, nie mogą zostać wzięte pod uwagę, ponieważ nie pozwalają na to obowiązujące przepisy.
- Miasto nie może np. odpłatnie składować i przetwarzać gruzu. Nie możemy też utworzyć miejskiego kompostownika. Wyjaśniali to w czasie ostatniego posiedzenia komisji rady miasta pracownicy urzędu, którzy odpowiadają za ten obszar. Poprzednie władze twierdziły, że będzie można wykorzystywać Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów, który wybudowała sąsiednia gmina Rejowiec Fabryczny. I to okazało się nieprawdą. Nie mamy z gminą podpisanego żadnego porozumienia w tym zakresie. Poza tym gminny punkt jeszcze tak naprawdę nie działa – wyjaśniał słuchaczom burmistrz.
Adamiec uważa, że duże obciążenie dla całego systemu gospodarowania odpadami stanowią np. odpady typu „bio”, które w gminie stanowią zaledwie znikomy procent wszystkich produkowanych przez mieszkańców śmieci.
- Bieżąca i, należy to powiedzieć wprost, zła kondycja finansowa naszego miasta, nie pozwala nam dopłacać do systemu gospodarowania odpadami. W innych samorządach ma to miejsce, ale u nas jest to w tej chwili niemożliwe. Opinię na temat budżetu potwierdziła chociażby Regionalna Izba Obrachunkowa – wyjaśniał w toku swojego omówienia bieżącej sytuacji Adamiec.
Można się tylko domyślać, że obszerne wystąpienie burmistrza spowodowane było kontrowersjami, jakie nagromadziły się wokół nowych stawek opłat za wywóz odpadów. Teraz właściciele nieruchomości muszą zapłacić miesięcznie aż 37 zł za jednego mieszkańca. Tam, gdzie odpady zbierane są w sposób nieselektywny, opłata wynosi, bagatela, 74 zł za osobę.
W uchwale, która obowiązywała do tej pory, a którą rada miasta przyjęła pod koniec maja ubiegłego roku określono, że tam, gdzie śmieci zbierane są w selektywny sposób, za jednego mieszkańca nieruchomości jej właściciel zobowiązany jest zapłacić 24 zł. Za odpady niesegregowane płacono do tej pory 60 zł.
Czytaj też:
Napisz komentarz
Komentarze