Co drugi kierowca zatrzymany za jazdę po pijanemu ma we krwi stężenie, które kwalifikuje się pod Kodeks karny. Przepisy wprowadzone kilka miesięcy temu miały ograniczyć liczbę takich przypadków.
Nadal jeżdżą po pijaku
Konfiskata dotyczy kierowców mających ponad 1,5 promila alkoholu we krwi, sprawców wypadków przy zawartości powyżej 1 promila oraz recydywistów. Według „Rzeczpospolitej” policja konfiskuje średnio 200 samochodów tygodniowo.
Czy to odstrasza od wsiadania za kółko po pijaku? Nie. Jak sprawdziła Rz, w pierwszym półroczu tego roku przyłapano 22,6 tys. kierowców po więcej niż jednym piwie, w tym okresie ubiegłego roku – 24,8 tys.
Boją się trzeźwi
Okazuje się, że – zamiast odstraszać pijanych kierowców – konfiskata samochodów wywołuje większy strach wśród... trzeźwych. Represja mająca poprawić bezpieczeństwo na drogach, podziałała głównie na wyobraźnię tych, którzy przepisów nie łamią.
Trzeźwi kierowcy często zupełnie irracjonalnie obawiają się, że mogą stracić swoje auta w wyniku różnych, nieprzewidywalnych sytuacji. Czują się po prostu mocniej miażdżeni przepisami i boją się, że w końcu podpadną policji. A wtedy ta podciągnie ich nawet drobne przewinienie pod konfiskatę.
Potrzeba zmian
Rząd zapowiada wprowadzenie kolejnych przepisów mających na celu szybszą utratę auta przez nietrzeźwych kierowców. Jednak sam fakt, że tak drastyczne środki jak konfiskata samochodów nie przynoszą oczekiwanych rezultatów, sugeruje, że problem leży głębiej.
Niezbędna jest kompleksowa edukacja połączona z kampaniami społecznymi, które wpłyną na świadomość kierowców. Dodatkowo – trzeba sięgnąć po technologie takie jak blokady alkoholowe, które fizycznie uniemożliwią pijanemu kierowcy uruchomienie auta.
Tylko takie podejście do problemu może realnie poprawić bezpieczeństwo na drogach.
Czytaj też:
Napisz komentarz
Komentarze