Ciepło kafli i zapach pieczonego ciasta to obrazy i wrażenia, które nosi w sobie chyba każdy z nas. Każdy, kto choć raz miał okazję przysiąść w zacisznym kącie babcinej kuchni. Tam nie trzeba się spieszyć. Można po prostu być – chłonąć i wyciszyć rozkołatane emocje. Sycić zmysły niepowtarzalnymi wrażeniami. Dzisiaj coraz bardziej już nieobecnymi.
-Tym razem chcieliśmy zaproponować mieszkańcom gminy warsztaty związane z przygotowywaniem takich tradycyjnych, a dziś już chyba zapomnianych placków – tzw. sodziaków. Na patelniach, ale i bezpośrednio na rozgrzanej płycie naszej kuchni przygotowywaliśmy też tradycyjne placki drożdżowe. Oba dania gospodynie na wsi przygotowywały najczęściej wtedy, kiedy trudno było o inne jedzenie, w kryzysie. A teraz chcieliśmy powrócić do tych smaków, które każdy gdzieś w sobie nosi i tęskni do nich – opowiada sekretarz towarzystwa Karolina Kaszczuk, koordynator projektu.
W kuchni przytułku nie zabrakło gwarnych rozmów i ciepłej atmosfery. Na spotkanie przybyli młodsi i starsi. Nikt nie czuł się przymuszony, zobowiązany. Przyszli, bo chcieli. Przyszli, bo poczuli się zaproszeni. Przyszli, bo zatęsknili za czymś, o co dzisiaj jest już bardzo trudno.
- Na warsztaty, które zostały poszerzone o zajęcia z wykonywania tradycyjnych, dożynkowych wieńców, otrzymaliśmy mikro dotację w wysokości 4000 zł. Udało się ją pozyskać dzięki współpracy z Lokalną Grupą Działania Promendana S12 – wyjaśnia sekretarz Kaszczuk.
Kuchni takich, jak ta, które funkcjonuje w przytułku, nie zostało już wiele. Odświeżono ją przy okazji remontu całego obiektu. I dzięki temu może służyć przy realizacji kolejnych kulinarnych pomysłów towarzystwa. To miejsce, które sprzyja integracji i rozmowom. Przy niej każdy czuje się dobrze.
- Ta kuchnia ma faktycznie niesamowity klimat. Można na niej nic nie gotować, a i tak czuć niezwykły zapach spalanego drewna. Ciepło, które emituje, jest jakby inne, ma swój urok. Cenimy takie klimaty – mówi z uśmiechem społeczniczka.
Dodatek do placków, aromatyczny dżem, przygotowały sawińskie seniorki. Uczestnicy wydarzenia przekonują, że było przepysznie, po prostu swojsko, ciepło i radośnie.
- Zamierzamy zaproponować także inne tego typu wydarzenia, ale na razie nie chciałabym zdradzać szczegółów. Uchylę tylko niewielki rąbek tajemnicy i powiem, że kolejne kulinarne warsztaty w szpitaliku będą miały związek z ziemniakami. W warsztatach, które przeprowadzaliśmy teraz, wzięło udział ponad 20 osób. Mam nadzieję, że na kolejne zgłosi się tyle samo, o ile nie więcej osób. Pomieszczania przytułku nie są duże, ale zmieścimy się, zapraszam – zachęca członek Regionalnego Towarzystwa Gminy Sawin.
W głowach społeczników kiełkuje całe mnóstwo pomysłów, które wciąż ożywiają stare mury. Teraz ta przestrzeń naprawdę żyje i zaprasza swoim ciepłem. Warto z tego zaproszenia skorzystać.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze