Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 1 października 2024 13:33
Reklama Stachniuk Optyk
Reklama https://chelmskiewidoki.pl

Siedliszcze. Żywienie po nowemu, ale co z jakością? Rodzice mają wątpliwości

Nie cichnie dyskusja wokół rozwiązań, jakie w kontekście sposobu żywienia dzieci zaproponowały władze gminy i szkoły. Zdaniem rodziców przedszkolaków likwidacja kuchni nie była dobrym pomysłem, a posiłki oferowane w ramach cateringu odbiegają od ich wyobrażeń o zdrowym żywieniu. - Dzieci otrzymują małe porcje złej jakości jedzenia. Do domu wracają poirytowane i głodne – twierdzi pani Katarzyna, mama jednego z chłopców, który uczęszcza do siedliskiego przedszkola. Burmistrz Hieronim Zonik twierdzi, że burza wokół nowych regulacji ma podłoże polityczne. - Pani Joanna Bartnik i jej środowisko nie potrafią się pogodzić z porażką i od czasu wyborów ciągle jątrzą. Naszym zdaniem nowe rozwiązania pozwoliły uporządkować obszar żywienia – twierdzi burmistrz. Tymczasem początek nowego roku szkolnego już tuż, tuż...
Siedliszcze. Żywienie po nowemu, ale co z jakością? Rodzice mają wątpliwości
zdjęcie ilustracyjne

Źródło: Freepik

Jedzenie przetestowały najpierw przedszkolaki

Zespół Szkół w Siedliszczu nie otworzył jeszcze swoich podwoi. Na razie, od 12 sierpnia, funkcjonuje tylko przedszkole, więc wychowankowie placówki, jako pierwsi, mieli okazję do tego, aby przetestować jakość oferowanego w ramach cateringu jedzenia. Jak wypadły te pierwsze eksperymenty? Zdaniem pani Katarzyny bardzo słabo.

- Na pewno warto przypomnieć o tym, że o nowych regulacjach w zakresie żywienia naszych dzieci dowiedzieliśmy się w zasadzie z dnia na dzień, pod koniec roku szkolnego. Zwolnienie kadry szkolnej stołówki odbyło się w dosyć niejasnych okolicznościach i to od pań kucharek dowiedzieliśmy się, że mają zostać zastąpione cateringiem. Nikt nie informował nas o tym, że występują jakiekolwiek problemy finansowe i że nastąpiła konieczność poszukiwania nowych rozwiązań. Ogłoszono i rozstrzygnięto przetarg, a postępowanie wygrała oczywiście najtańsza firma, która zaczęła dostarczać posiłki od 12 sierpnia – wyjaśniła w rozmowie z nami pani Katarzyna.

Z posiłków korzysta także jej syn i zauważyła, że jadłospis nie uwzględnia wielu elementów, które, jej zdaniem, są kluczowe w kontekście zdrowego żywienia małych dzieci.

- Przyznam, że jestem dosyć wymagającą mamą, ale moje spostrzeżenia potwierdzają też inni rodzice. Dzieci dostają mało jedzenia, małe porcje, w związku z czym wracają do domu złe, poirytowane i głodne. W ramach jednego, obiadowego posiłku otrzymują np. samą kaszę z jakimiś warzywami. W obecnym jadłospisie funkcjonuje też np. parówka z ziemniakami. Czy są to pełnowartościowe posiłki dla dzieci? 26 sierpnia na prośbę grupy rodziców odbyliśmy z panią dyrektor szkoły spotkanie, na którym przedstawiliśmy nasze wątpliwości. Pani dyrektor zaznaczyła na nim, że zgodnie z jej sugestią wykonawca zadania zastąpił tę słynną już parówkę kiełbasą. Ale czy to rozwiązuje problem? - pyta retorycznie mama chłopca.

Zarówno ona, jak i inni rodzice żywili nadzieję, że z czasem sytuacja się poprawi. Że pierwsze dni należy potraktować jak przysłowiowe „śliwki robaczywki”. Niestety, według niej nadzieje okazały się płonne.

- Na tym etapie z posiłków korzysta ok. 20 dzieci, ale warto zauważyć, że od września będzie to grupa licząca ok. 100 osób. A w sumie, razem z uczniami, będzie to ok. 450 osób. Nie wyobrażam sobie, aby na dłuższą metę dzieci miały otrzymywać posiłki takie, jakie otrzymują teraz. Codziennie podawane jest dużo słodkiego jedzenia – słodkie śniadania, słodkie obiady (naleśniki albo makaron z sosem truskawkowym) albo właśnie sama kasza z warzywami, bez mięsa. Nie są to pełnowartościowe posiłki. Za podwieczorek płacimy ok. 1,70 zł i oczekuję, aby ta kwota została w pełni wykorzystana. Tymczasem dzieci otrzymują najtańszy jogurt z popularnego dyskontu za 80 gr - twierdzi mama przedszkolaka.

Co innego w jadłospisie, a co innego na talerzu

Jej zdaniem nieścisłości jest jednak więcej. W jadłospisie widnieje ryba, a dzieci mają, według jej relacji, otrzymywać najtańsze paluszki rybne.

- W czasie naszego spotkania z panią dyrektor przedstawiliśmy wszystkie te problemy, ale ona nie była w stanie na nie odpowiedzieć. W statucie szkoły znajduje się zapis mówiący o tym, że obowiązkiem placówki jest dbać o zdrowie podopiecznych, więc nie wiem, jak nowe regulacje mają się do tego właśnie założenia. Pani dyrektor wciąż twierdzi, że za zamknięcie kuchni odpowiada nie ona, a burmistrz Hieronim Zonik. Czujemy, że w tej sprawie dochodzi do tzw. odbijania piłeczki i nikt nie chce wziąć pełnej odpowiedzialności. Decyzje są jednak poważne i niosą ze sobą konkretne konsekwencje. Teraz przedszkole funkcjonuje do 16 i nie wyobrażam sobie, aby mój syn miał przetrwać do tej godziny o kaszy – mówi pani Katarzyna.

Twierdzi, że rodzice, już nie przedszkolaków, a uczniów, nie chcą, aby ich pociechy korzystały ze szkolnych posiłków. Deklarują, że do plecaków włożą po prostu więcej kanapek i owoców. O korzystaniu ze szkolnej stołówki w takim kształcie podobno nikt nawet nie myśli.

- Do tej pory do każdego posiłku obiadowego były surówki. Teraz tych surówek nie ma. Dzieci otrzymują w ramach podwieczorku jeden owoc albo wspomniany najtańszy jogurt. Nie tak to sobie wyobrażamy – podsumowuje wątek kuchni rodzic.

O spostrzeżenia związane z nowymi zasadami żywienia chcieliśmy zapytać również, dzień po odbytym z rodzicami spotkaniu, dyrektor szkoły Anetę Dudek, ale obsługa sekretariatu placówki przekazała nam, że obecnie pani dyrektor przebywa na zwolnieniu lekarskim.

Burmistrz Hieronim Zonik: "Sprawa kuchni to kolejny, polityczny pretekst"

Zapytany o opinię w tej sprawie, nie po raz pierwszy zresztą, burmistrz Hieronim Zonik stwierdził, że jego zdaniem sprawa kuchni ma podłoże polityczne. Dlaczego?

- Tak, to zdecydowanie rodzaj politycznej gry. Problemy dostrzegają stronnicy pani Joanny Bartnik. Pozostali rodzice nie zgłaszają żadnych uwag. Ta pani nie może się pogodzić z wyborczą porażką i szuka kolejnych pretekstów, aby robić medialny szum. Warto zauważyć, że ta sama firma, która przetarg wygrała u nas, dostarcza posiłki także do szkoły w Żółtańcach. Czy i tam są głosy niezadowolenia? Czy do tamtej placówki gotują inne posiłki? Można oczywiście dyskutować, ale od tego jest pani dyrektor, a nie ja. Moim zdaniem grupa pani Bartnik stosuje te same zabiegi, co przed wyborami. Zabiegi socjotechniczne. Obliczone są one na to, aby zaistnieć, pokazać się. Normalni ludzie mówią mi, że mają dosyć słuchania tych bredni. Ona natomiast znalazła sobie grupę zwolenników, którzy próbują robić awanturę – zauważył w rozmowie z nami burmistrz Zonik.

Zdaniem samorządowca sprawa kuchni jest zamknięta. Umowa z wykonawcą została już podpisana. Nie warto też, w jego ocenie, szukać problemów, ponieważ nie zgłaszają ich, jak zauważył wcześniej, rodzice i wychowankowie placówki w Żółtańcach. Zdecydowanie sprzeciwia się też ocenie, jakoby posiłki oferowane wcześniej, w ramach szkolnej kuchni, były lepszej jakości i zdrowsze.

- Okazuje się, że wcześniej kucharki nie gotowały, ale głównie odgrzewały posiłki. I była to najczęściej tzw. garmażerka. Najmocniej przepraszam, ale czy to jest gotowanie? Mam na wszystko dokumenty, faktury. Jeśli ktoś więc twierdzi, że wcześniej mieliśmy do czynienia z pysznym, domowym jedzeniem, to grzeszy. Wcześniej także mieliśmy do czynienia z cateringiem, tyle że ukrytym – uważa burmistrz Siedliszcza.

W jednej z wcześniejszych rozmów z nami wyjaśniał, że likwidacja kuchni, ale nie samej stołówki, ma związek z finansami samorządu.

- Podkreślam, stołówka funkcjonowała i będzie funkcjonować nadal. Warto też prześledzić, jak ta kwestia rozwiązywana jest w sąsiednich samorządach, czyli np. w gminach Trawniki i Milejów. Zapewniam, że żaden z sąsiadujących z nami samorządów nie ma już własnej kuchni. Warto zauważyć również, że umowy pracowników obejmują 292 dni w roku. Dzieci natomiast korzystają z posiłków w okresie, który obejmuje ok. 190 dni. Z naszego punktu widzenia dalsze utrzymywanie personelu kuchni jest nieracjonalne – mówił włodarz Siedliszcza.

Poprosili o pomoc dietetyka

Zainteresowani sprawą rodzice postanowili zapytać o opinię zewnętrznego dietetyka. Przedstawili mu obowiązujący jadłospis, a Ilona Marcinek, osoba, która go opiniowała, nie miała niestety dobrego zdania na temat oferowanych dzieciom dań.

- Przede wszystkim chciałabym zwrócić uwagę na jakość śniadań. Obecnie często serwowane są płatki kukurydziane lub czekoladowe z mlekiem. Tego rodzaju produkty zawierają zbyt dużo cukru i są ubogie w niezbędne składniki odżywcze (białko, błonnik, witaminy). W konsekwencji dzieci nie otrzymują odpowiedniej dawki energii na rozpoczęcie dnia, co może prowadzić do problemów zdrowotnych – nadwaga, otyłość, cukrzyca, insulinoodporność czy problemy z koncentracją – zauważa w swojej opinii dietetyk.

Dodaje też, że pieczywo, które oferowane jest wychowankom w ramach posiłków, powinno być pełnoziarniste, ponieważ jest zdrowsze. Bogatsze w błonnik i bardziej sycące.

- Jeśli chodzi o obiady, w jadłospisie zbyt często pojawiają się posiłki źle zbilansowane, smażone potrawy czy wysoko przetworzone dania. Dzieci w wieku przedszkolnym potrzebują pełnowartościowych posiłków, bogatych w warzywa, białko i zdrowe tłuszcze. Prawidłowo zbilansowane obiady są kluczowe dla ich rozwoju fizycznego i intelektualnego. Podwieczorki także wymagają poprawy. Często serwowane są same owoce, takie jak banany albo przekąski – słodzone serki czy kisiel. Owoce, choć ważne, nie stanowią pełnowartościowego posiłku same w sobie. Sugeruję łączenie owoców z posiłkami bogatymi w białko – jogurt naturalny oraz wprowadzenie innych elementów: nasiona, orzechy. Często podawana jest też herbata z dodatkiem cukru lub słodzone kompoty, co nie tylko nie gasi pragnienia, ale dostarcza też zbędnych kalorii. Lepszym wyborem byłaby woda lub niesłodzone napary ziołowe – sugeruje Marcinek.

Rodzice chcieliby zostać wysłuchani w ważnej dla nich sprawie. Powołują się na zdrowie swoich dzieci. Czy uda się jednak spotkać i znaleźć nić porozumienia? 

Czytaj także:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaRadio Bon Ton Nowy telefon
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: PTreść komentarza: "Jest tu też miejsce pamięci społeczności żydowskiej „Kirkut”, które przyciąga wycieczki, zwłaszcza z Izraela." Na tym zdaniu można zakończyć artykuł. Jeżeli ktoś myśli, że zarobi na "turystach" to jest naiwny jak dziecko..Data dodania komentarza: 30.09.2024, 11:57Źródło komentarza: W Izbicy stanie hotel na 200 miejsc noclegowych? Inwestor przedstawił ambitne plany [ZDJĘCIA]Autor komentarza: ArielTreść komentarza: A ile projekt tego żółwia kosztował ? Ten żółw za mało inkluzywny ! NIE MA TĘCZY ! Trzeba wydać kolejne 20 000 zł na unowocześnienie żółwia do nowoczesnych standardów. .Data dodania komentarza: 30.09.2024, 05:23Źródło komentarza: Gm. Sawin. Nie tylko dama, ale też żółw. Co symbolizuje gminę?Autor komentarza: WŚCIEKŁYTreść komentarza: Teraz nikt nie bedzie gadał ze we wsi tzn OSADZIE SAWIN ciemniaki miejszkajom . Teraz w Sawinie wszyscy oświeceni będom nowymi lampami :DData dodania komentarza: 30.09.2024, 05:19Źródło komentarza: Gm. Sawin. Niebawem na nowo rozświetlą gminęAutor komentarza: WŚCIEKŁYTreść komentarza: Klub sportowy w Sawinie liczy około 30 osób . Dla tych 30 osób należy wydać 8700000 złotych ? :) Ach prawda jest jeszcze szkoła która będzie korzystać z tej infrastruktury, ale tylko przez 3...4 miesiące w roku( wrzesień , kwiecień , maj , czerwiec) . Jak się odejmie dni świątecznie i weekendy to niewiele zostaje na brykanie po stadionie. Poza tym zajęcia na stadionie mogą odbywać się jedynie przez 30 minut w ramach 45-minutowej lekcji. :D Pozostały czas to dojście na stadion i przyjście z niego. :D 10% z kwoty 8.7mln zł to daje ok 870 000zł . przy czym roczna subwencja dla gminy to ok 10mln zł To oznacza ze te pieniądze należy pożyczyć. Przyczyniając się do wzrostu zadłużenia które tak czy inaczej będzie spłacane przez mieszkańców gminy.Data dodania komentarza: 30.09.2024, 05:12Źródło komentarza: Gm. Sawin. Baza sportowa bliższa, niż się wydaje. Pierwszy etap prac już trwaAutor komentarza: WŚCIEKŁYTreść komentarza: Ale PO CO ? Gmina się wyludnia. Za 10.... 15 lat na tym orliku to będą sie paść barany których w Sawinie nie brakuje :D Już jeden obiekt pod nazwą ZALEW zrobiono. ZALEW NA POJEZIERZU :DData dodania komentarza: 30.09.2024, 04:46Źródło komentarza: Gm. Sawin. Baza sportowa bliższa, niż się wydaje. Pierwszy etap prac już trwa
Reklama
Reklama
Reklama