Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Rejowiec Fabryczny. Festyn przeszkadzał czy jednak nie? Głosy w sprawie skargi podzielone

W czasie ostatniej sesji rady miasta podjęto uchwałę dotyczącą niedawnej skargi, jaką na działania burmistrza Gabriela Adamca złożył zarząd spółdzielni mieszkaniowej zlokalizowanej przy ul. Hirszfelda. Pojawił się zarzut o to, że zorganizowany przez miasto lipcowy festyn przeszkadzał mieszkańcom usytuowanych tam bloków. Ustalenia komisji skarg, wniosków i petycji wydają się jednak przeczyć przedstawionym w skardze sugestiom.
Rejowiec Fabryczny. Festyn przeszkadzał czy jednak nie? Głosy w sprawie skargi podzielone
zdjęcie ilustracyjne

Źródło: Freepik

Muzyka miała uszkodzić ściany

Obecni na sesji radni mogli się zapoznać zarówno z treścią samej skargi, jak i obszernym uzasadnieniem, jakie w kontekście przedmiotowej uchwały przygotowali członkowie komisji. Treść pierwszego dokumentu przybliżyła zebranym przewodnicząca rady Iwona Herda. Co wzbudziło niepokój mieszkańców? Przede wszystkim głośna, rytmiczna muzyka. Fala dźwiękowa, która tamtej nocy regularnie uderzała w elewację budynków, miała być na tyle uciążliwa, że zachodziła obawa o stan techniczny całego obiektu.

- Dokument wpłynął do rady miasta 31 lipca. Sporządził go zarząd spółdzielni mieszkaniowej, lokatorsko-własnościowej w Rejowcu Fabrycznym. Skarga dotyczy miejsca, w którym zorganizowany został letni festyn, to znaczy u zbiegu ulic Hirszfelda i Lubelskiej. W bezpośrednim sąsiedztwie bloków mieszkalnych. Zdaniem mieszkańców nagłośnienie sceny i jej usytuowanie w tak małej odległości od bloku powodowało ogromny hałas. Mieszkańcy stwierdzili również, że obiekt przy ul. Hirszfelda 4 drżał od poziomu fundamentów. Wibracje miały powodować drżenie całego bloku. W mieszkaniach natomiast miały się przez całą tę noc trząść meble – nadmieniła, przytaczając treść skargi, przewodnicząca rady miasta.

Mieszkańcy mieli obawiać się podobno o to, że potężne wibracje i fala dźwiękowa spowodują poważne uszkodzenia budynku, w tym odspojenie warstwy ocieplenia od elewacji.

- Zarząd zauważył również, że bez porozumienia z nimi wszystkie śmieci trafiły po wydarzeniu do pojemników, które stanowią własność mieszkańców bloków przy ul. Hirszfrelda. Pojemniki zostały, zdaniem zarządu, ustawione po raz pierwszy 26 lipca, a więc na dzień przed wydarzeniem. Znalazły się tak kubki z piwem, resztki gastronomiczne, brudne talerzyki itp. Zapełnione zostały dwa kontenery o pojemności 1100 litrów – brzmią kolejne zarzuty, które zostały opisane w skardze.

Po imprezie pełno śmieci?

Mieszkańcy zauważyli również, że oprócz zapełnionych kontenerów na terenie spółdzielni pojawiły się także ogromne worki ze śmieciami. Część odpadów miała być, według ich relacji, wywieziona wcześniej, natomiast kontenery miały pozostać zapełnione do dnia przedstawienia skargi, czyli 31 lipca (festyn miał miejsce w sobotę 27 lipca – przyp. red.).

Twórcy skargi zauważyli również, że miasto dysponuje amfiteatrem, który umożliwia zorganizowanie tego typu wydarzeń w oddaleniu od zabudowy mieszkaniowej.

Tym spostrzeżeniom wydają się jednak przeczyć ustalenia, jakie w toku prowadzonym przez siebie czynności, poczyniła miejska komisja skarg. Obszerne sprawozdanie z prowadzonego w tej sprawie postępowania złożyła na sesji przewodnicząca komisji, radna Agnieszka Soczyńska. Zdaniem radnych, członków komisji, którzy swoje stanowisko oparli na zebranych dowodach, festyn przygotowano zgodnie z obowiązującymi przepisami. Nad przebiegiem wydarzenia czuwała policja, a do dyspozycji uczestników były też służby medyczne. Festyn, jak zauważyła przewodnicząca, był również zabezpieczany przez pracowników urzędu miasta. 

- Miejsce wydarzenia zostało wybrane po analizie dostępnych w tym momencie terenów. Burmistrz poinformował nas również, że osobiście rozmawiał z mieszkańcami bloków przy ul. Hirszfelda i konsultował z nimi zamiar zorganizowania imprezy. Informował o jej przebiegu oraz ewentualnych niedogodnościach. Mieszkańcy, jak ustaliliśmy, nie wnosili wówczas, czyli na etapie planowania wydarzenia, żadnych zastrzeżeń – mówiła o szczegółach prowadzonego w sprawie postępowania przewodnicząca komisji.

Burmistrz pytał mieszkańców o zdanie

Dodała też, że burmistrz Gabriel Adamiec rozmawiał z mieszkańcami nie tylko przed, ale i w czasie trwającego festynu.

- Na tym etapie nie było głosów sprzeciwu. Wszyscy wydawali się być zadowoleni z lokalizacji i przebiegu wydarzenia. Docenili, że miejsce jest dostępne i wyposażone w wiele miejsc parkingowych. Uczestnicy mogli też skorzystać z wielu miejsc siedzących, które zostały wydzielone w zacienionych strefach. Pojawiły się też wyjaśnienia dotyczące kontenerów. Zostały dostarczone na miejsce wcześniej, nie były zamknięte, a więc mogli z nich korzystać także sami mieszkańcy bloków. W dniu festynu, rano, kontenery były już częściowo wypełnione odpadami. Poza tym cały teren, po festynie, został uprzątnięty do godziny 1.20 w nocy – przytaczała najważniejsze ustalenia radna Soczyńska.

Na ponowne rozmowy z mieszkańcami udała się również, co stwierdzono w uzasadnieniu, przewodnicząca rady miasta. W 15 na 19 lokali mieszkalnych mieszkańcy nie wnosili większych uwag w sprawie wydarzenia. Rozmowy nie potwierdziły zarzutów przedstawionych w piśmie zarzutów.

- Osoby, które podpisały skargę, a które nie potwierdziły później przedstawionych w niej zarzutów, dodały, że nie zostały zapoznane z treścią pisma. Siedmiu lokatorów wycofało swoje poparcie dla przedstawionych w piśmie tez – poinformowała radnych Soczyńska.

Tym samym postanowiono, aby przedmiotową skargę uznać za bezzasadną.

Nie wszyscy zadowoleni?

Radnego Sławomira Kułagi przedstawione wyjaśnienia najwyraźniej nie usatysfakcjonowały, ponieważ zauważył, że skarga mimo wszystko spłynęła, a rolą władz miasta jest dbać nie tylko o „zadowolonych”, ale także o tych, którzy nie brali udziału w wydarzeniu i pozostali w domach.

- Także o zwierzęta. Sądzę, że teraz, już po wszystkim, należałoby po prostu przeprosić, jeśli komuś to przeszkadzało. A co do lokalizacji, to być może warto było zorganizować to wydarzenie na os. Wschód, gdzie funkcjonuje już teraz piękny, ogrodzony plac rekreacyjny. W ubiegłym roku zgromadziło się tam bardzo dużo ludzi i jest to dobre miejsce – ocenił radny Kułaga.

Do sprawy odniósł się też burmistrz Gabriel Adamiec, który potwierdził, że prowadził konsultacje społeczne w sprawie lokalizacji i decyzja o wyborze ulicy Hirszfelda była przemyślana.

- Mieszkańcy stwierdzili, że na Wschodzie jest przysłowiowa „patelnia”, nie ma gdzie się skryć, jest gorąco. Na stadionie takich wydarzeń robić nie możemy, ponieważ funkcjonuje tam system nawadniający na płycie boiska. Zostałby zniszczony. Mieszkańcy chcieli, aby wydarzenie miało miejsce właśnie tutaj. Bo jest to centrum, bo są dostępne sklepy. Pracownicy urzędu włożyli w przygotowania mnóstwo czasu i sił. Starali się czuwać nad wszystkim, co możliwe. Faktycznie, popełniliśmy błąd dotyczący kontenerów, ponieważ powinny zostać wcześniej zamknięte.

Radny Mariusz Grams zauważył, że najprawdopodobniej doszło do złamania prawa, ponieważ odpowiednia uchwała z 2018 roku, w której wskazano miejsca, gdzie może być spożywany alkohol, nie uwzględnia skweru przy Hirszfelda.

- Wystarczyło wprowadzić zmianę w uchwale i nie byłoby problemu – zauważył radny.

Ostatecznie za uznaniem skargi za bezzasadną opowiedziało się 10 radnych, trzech było przeciwko, a jeden radny wstrzymał się od oddania głosu.

Czytaj także:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklamareklama Bon Ton
Reklama
Reklama
Reklama