Dwie, doświadczone przez czas stopy zsuwają się ostrożnie z wiekowej wersalki. Bolesne westchnienie, suchy trzask prostowanych stawów. Długa, nocna koszula spowija ciało niczym całun. To jedyny, niemy świadek tej porannej walki, w której nie można liczyć już na żadnych sojuszników. Nawet ono, najwierniejsze ciało, odmawia posłuszeństwa. Odmówiło już dawno. Któregoś dnia postanowiło po prostu przejść na emeryturę. Skołatane serce powiedziało „Ja już wymiękam, a ty rób, co chcesz”. Kończyny nie chcą wstać. Dobrze im pod ciepłą pierzyną. Ale wstać trzeba. Na zewnątrz już świta. Trzeba wstać, bo umiera ciało, ale nie umysł.
Trzeba pozbierać na nowo, jak co dzień, ułamki roztrzaskanego świata. „Babciu, przyjedziemy, tylko wiesz, Tomek ma teraz wyjazd, delegację, teraz nie”, „No, nie mogłem przyjść, sprawdzian, sama wiesz”, „Umówiłem się, Iza czeka”. Na spotkanie przychodzą tylko oni – krzywy, trzeszczący taboret, gwiżdżący zawadiacko czajnik i ta makatka nad stołem, wspomnienie dawnych dni. Kolorowy, zamknięty na skrawku tkaniny świat. Wpada w oko mimochodem, jakby od niechcenia, w czasie spaceru pod oknem na parterze. Ciekawe oko przystaje, wpatruje się. Mija czas. Oko rusza dalej.
Nie ma wyjścia, trzeba ruszać. Zasuszone dłonie sięgają po wysłużone ubranie. Na białym, fajansowym talerzyku podzwania żałośnie kromka czerstwego chleba. Skurczone wnętrze i tę ciszę ogrzewa przez chwilę herbata. Na razie tyle, musi wystarczyć, za co opłacę rachunki? Idzie zima...
- Na utrzymanie mieszkania seniorzy mogą przeznaczać nawet 25% swojego budżetu, którym dysponują. W niektórych przypadkach wydatki mogą być jeszcze wyższe – zaznaczają specjaliści.
Zmęczone ciało podnosi się, warto by coś kupić. Po otwarciu lodówki dostrzegalne jest tylko światło żarówki. „Idzie zima, jak przeżyć te miesiące” kołacze się po spowitej srebrem głowie. Zapaść się w siebie jeszcze bardziej? Nie jeść? Trudne pytania odbijają się głucho od białych ścian skromnego mieszkania.
Sobotnia ulica tętni życiem. Sznur samochodów rozciągnął się już po ulicy niczym rozleniwiony wąż. Nikt nic nie mówi, auta przesuwają się karnie do przodu, ale czuć napięcie. Poczerwieniałe palce wpijają się w wieńce kierownic, pod zębami zgrzytają przekleństwa. „Wiesz, widziałam ostatnio taki płaszczyk. Może bym kupiła? W sumie tani, sześć stówek. Podrzucisz mnie, kochanie?”. Wypielęgnowane, opatrzone długimi paznokciami dłonie rozciągają się leniwie za zagłówkiem. Skóra siedzeń trzeszczy surowo luksusem. Głośniki rozrywa bit.
Bruk. „Cholera, kiedy w końcu naprawią te schody”. Stopnie kołyszą się. Tej zimy nie przetrwa już pewnie żaden. Na każde uderzenie podeszwy odpowiada głuchy, pusty odgłos. Słaba dłoń chwyta się niepewnie zimnej poręczy. Zmęczone ciało przeszywa dreszcz i ból.
W zniszczonej torbie kołysze się połówka chleba, kilka cebul i wytłaczanka jajek. Masło jest za drogie. Topniejącymi zasobami trzeba umieć obracać niczym doświadczony żongler cyrkowymi piłeczkami. Na tej giełdzie życia błędny zakup kosztuje znacznie więcej niż tysiące złotych straty.
- We wrześniu tego roku zmieniły się limity dotyczące kwot, które emeryci i renciści mogą dorobić do podstawowej kwoty emerytury. Nowe progi będą niższe niż dotychczas, ponieważ niższa jest też kwota przeciętnego wynagrodzenia. Dodatkowy zarobek może wynieść maksymalnie 5626,90 zł brutto miesięcznie – komunikuje na swoim portalu internetowym Zakład Ubezpieczeń Społecznych.
"Nie mam siły, nie mam siły... Przecież mówili coś o jakichś bonach energetycznych. Gdzie o to pytać? Kogo? Nikt mnie nie odwiedza... Pracować? Gdzie? U kogo?”. Obute ciepło nogi szurają po nierównym chodniku. Nie reagują już na nierówności. Jest laska, może uda się jakoś dobrnąć do mieszkania. Przyspieszony oddech, schody, kolejny krok. Zgrzytnięcie klucza w drzwiach. Po klatce niesie się uderzenie drzwi o futrynę. Zamykają się wrota grobowca...
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze