– Zmiana ma na celu z jednej strony pomóc mobbowanym pracownikom w dochodzeniu swoich praw, a z drugiej strony pracodawcom, by nie wszystko dało się nazwać mobbingiem – tak informator money.pl tłumaczy ministerialny projekt nowelizacji Kodeksu pracy.
Na początek nowa definicja mobbingu
Resort chce poważnych zmian przepisów dotyczących pracowników, a zamierza zacząć od zmiany definicji mobbingu. Obecnie to „działania lub zachowania dotyczące pracownika lub skierowane przeciwko pracownikowi, polegające na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu pracownika, wywołujące u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodujące lub mające na celu poniżenie lub ośmieszenie pracownika, izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników”.
Nowa wersja tego zapisu ma brzmieć: „zachowania polegające na uporczywym nękaniu pracownika. Uporczywość nękania polega na tym, że jest ono powtarzalne, nawracające lub stałe”.
Dodatkowo w prawie ma się znaleźć cały katalog takich zachowań. Mowa m.in. o ośmieszaniu, upokarzaniu, uwłaczaniu, zastraszeniu, obniżaniu oceny przydatności zawodowej.
Będą dużo wyższe odszkodowania
To nie wszystko, bo obecnie mobbowany musi w sądzie dowodzić, że przełożony swoim zachowaniem zaszkodził podw2ładnemu, wywołał np. kłopoty zdrowotne. Teraz nie będzie to potrzebne, bo wystarczy tylko, że sąd stwierdzi występowanie mobbingu, żeby wydać wyrok.
Mają także – podaje serwis – przysługiwać większe pieniądze.
„Obecnie pracownik, który doznał mobbingu lub wskutek mobbingu rozwiązał umowę o pracę, ma prawo dochodzić od pracodawcy odszkodowania w wysokości nie niższej niż minimalne wynagrodzenie za pracę. Po zmianach byłoby to minimalne wynagrodzenie, ale za okres sześciu miesięcy”.
Czytaj też:
Napisz komentarz
Komentarze