Ambicje inwestycyjne ma zresztą nie tylko sam zarząd, ale i niektórzy radni. Za obietnicę rozbudowania budżetu o kolejne zadania usiłował złapać Zańkę radny Mariusz Czuj. Już po przyjęciu uchwały budżetowej dociekał, jak w istocie zarząd planuje sprostać pokładanym w nim nadziejom, jeśli okaże się, że tak naprawdę samorząd nie będzie w stanie sięgnąć po środki zewnętrzne.
- Załóżmy, że zechcemy zrealizować kilka nowych inwestycji. Np. drogę do muzeum w Sobiborze. Z funduszu leśnego. Montaż finansowy zakłada, że środki zewnętrzne to ok. 60%, a ok. 40% to środki własne. Co zrobimy w sytuacji, kiedy nie będzie nas stać na ten wkład. Np. na milion, dwa miliony zł. - dywagował radny Czuj.
Starosta Zańko zauważył, że istotnie – najważniejsze będzie to, po jakie środki i z jakiego konkretnie programu uda się jeszcze sięgnąć.
- Z naszego punktu widzenia najlepszym rozwiązaniem byłyby programy zakładające 20% wkład własny. W takich przypadkach moglibyśmy dzielić ten wkład pomiędzy nas a daną gminę. Najbardziej problematyczny jest niewątpliwie Fundusz Rozwoju Dróg, w którym wymiar dofinansowania to tylko 50%. Warto jednak powiedzieć wprost – nasza sytuacja byłaby dużo lepsza, gdyby nie szpital. Będziemy musieli podjąć decyzję, czy idziemy w kierunku inwestycji, czy te środki przeznaczamy na uratowanie szpitala – odpowiedział radnemu starosta Zańko.
Pewnie to słabe pocieszenie, ale w o wiele gorszej sytuacji, niż szpital włodawski, znajdować się ma obecnie placówka w Lubartowie. Tam zarząd powiatu przekazał, pomijając kwestię kredytów, ok. 20 mln zł na zachowanie płynności finansowej jednostki.
- Jeśli ktoś tego nie powstrzyma, to szpitale powiatowe będą padały. To tragedia naszych czasów, Jesteśmy, jeśli idzie o szpital, w dużo lepszej sytuacji niż Lubartów, ale jednocześnie powiat lubartowski jest bogatszym powiatem. Moim zdaniem budżet powinien być bardziej zachowawczy właśnie po to, aby mieć rezerwę na szpital – ocenił starosta włodawski.
Głos w sprawie zagrożeń i szans zabrała też skarbnik Aneta Żmudzińska.
- Każda dodatkowa inwestycja, ponad te, które mamy zapisane w budżecie, będzie się oczywiście wiązała z potrzebą zabezpieczenia dodatkowych środków na wkład własny. To oczywiste. Dysponujemy pewną rezerwą w wysokości ok. 400 tys. zł. Nie jest to dużo. Nie ukrywam, że istotnie – byłby to problem. Problemem byłoby dołożenie miliona czy dwóch do dodatkowej inwestycji. Oczywiście zawsze ten wkład dzielony jest pomiędzy gminę i powiat, ale faktycznie byłby to problem – przedstawiła swój punkt widzenia skarbnik samorządu.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze