Dyskusja wokół roli lokalnej społeczności w budowaniu siły samorządu zrodziła się przy okazji, dosyć „niewinnej” zresztą, interpelacji. Radna Bożena Szykuła zawnioskowała o to, aby władze gminy zwróciły uwagę na stan kapliczki w Myszkowcu.
- Czy mogłabym prosić o odnowienie tego obiektu? Drzwiczki i okna są już naprawdę zdezelowane, bardzo źle to wygląda. Czy można byłoby dokonać jakichś napraw? – dopytywała radna Szykuła.
Do jej wniosku wójt Sawa odniósł się pod koniec obrad, w punkcie poświęconym odpowiedziom na zadane wcześniej pytania.
- Moim marzeniem jest, aby w tego typu działania włączały się przede wszystkim sołectwa, najmniejsze społeczności, na terenie których takie obiekty są położone. My oczywiście możemy pomóc. Zakupić jakieś materiały, ale to powinno inaczej wyglądać – podzielił się swoimi spostrzeżeniami wójt.
Jego zdaniem nastawienie mieszkańców zmienia się i niepokojące tendencje zaczynają się, niestety, pogłębiać.
- Mam wrażenie, że każdy oczekuje tylko tego, aby „dawać i dawać”. Natomiast nie próbuje zaoferować nic w zamian. Jest ładna pogoda. Może warto się spotkać, przedyskutować tę sprawę, wspólnie coś zaplanować? Być może nadwątlone stosunki międzysąsiedzkie także uległyby pewnej poprawie. Takie małe działania wyrabiają w nas otwartość na potrzeby społeczności. Gotowość do tego, aby jednak coś zrobić w danej miejscowości – uważa włodarz gminy Dorohusk.
Zadeklarował, że urząd jest zawsze otwarty dla osób, które chciałyby coś zmienić w swoim otoczeniu.
- Dysponujemy przecież jakimiś materiałami, możemy je udostępnić, nie ma problemu. Nawet zlecić wykonanie komuś takiej stolarki. Ale można przecież samemu odświeżyć czy pomalować takie miejsce. Sądzę, że takie działania sołectwa mogą wziąć na siebie. Oddolna inicjatywa jest najcenniejsza, a my taką inicjatywę chętnie wesprzemy – zapewnił radę wójt Sawa.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze