W wielkanocny poniedziałek tego roku około południa 42-letni chełmianin odebrał telefon od znajomego z Włodawy. Mężczyzna poprosił go, aby przyjechał, bo chce oddać mu pieniądze. Ponieważ miała być to sprawa niecierpiąca zwłoki, mieszkaniec Chełma wsiadł w samochód i udał się w umówione miejsce. Tam czekał już na niego 37-latek z Włodawy. Ale nie był sam. Towarzyszył mu 46-letni znajomy, także z Włodawy. Obaj wsiedli do samochodu chełmianina i pojechali do Adamek koło Okuninki, bo jak się wcześniej umówili, tam miało dojść do przekazania pieniędzy. Na miejsce jednak nie dotarli...
W trakcie jazdy 37-latek wyjął kluczyki ze stacyjki, a następnie razem z kompanem zaczął bić 42-latka. Okładali go pięściami po całym ciele i dusili pasem bezpieczeństwa. Gdy zatrzymali auto, zabrali mężczyźnie dwa telefony komórkowe oraz dokumenty. Potem zmusili go do podpisania umowy kupna-sprzedaży volkswagena bory, którym chełmianin podróżował. Na początku mężczyzna odmawiał podpisania umowy. Ostatecznie pod presją gróźb oraz w obawie o własne życie uległ namowom napastników. Cudem udało mu się wyskoczyć z auta i uciec do lasu. Sprawcy nie pobiegli za nim, tylko uruchomili auto i odjechali. Gdy poszkodowany dotarł do Adamek, zadzwonił na policję i o wszystkim opowiedział dyżurnemu włodawskiej komendy. Policjanci od razu rozpoczęli poszukiwania sprawców oraz skradzionego samochodu, który według poszkodowanego był wart 12 tys. zł.
37-latek wpadł w ręce operacyjnych około godziny 1 we wtorek. Drugi z mężczyzn został zatrzymany kilka godzin później. W jego mieszkaniu funkcjonariusze znaleźli telefony. Natomiast skradziony volkswagen znajdował się w garażu ich sąsiada.
Obaj usłyszeli zarzut dokonania rozboju. Natomiast sąd zatwierdził złożony przez policję i prokuraturę wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztu, który w lipcu został przedłużony o miesiąc. W trakcie prowadzonego postępowania 37-letni włodawianin przyznał się do dokonania czynu i postanowił dobrowolnie poddać się karze 2 lat i 3 miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności oraz karze grzywny.
Z kolei 46-latek nie przyznał się do niczego. W ubiegłym tygodniu prokuratura skierowała wobec niego akt oskarżenia do sądu. Za popełniony czyn grozi mu kara do 12 lat pozbawienia wolności.
Napisz komentarz
Komentarze